Sudeckie Zdroje

Uzdrowiska z leczniczymi źródłami, to prawdziwy skarb Sudetów. Jest wśród nich arystokratyczny Lądek, chopinowskie Duszniki, Kudowa z najpiękniejszym Domem Zdrojowym czy nieco odludny Świeradów.

Każde z uzdrowisk Sudetów może się poszczycić barwną historią, w której wpisane są odwiedziny znanych osobistości czy nawet koronowanych głów. Bez tego ani rusz, uzdrowisko nie miałoby należytego prestiżu! A cóż za cudowną moc mają w sobie tutejsze szczawy i cieplice!

Lądek Zdrój

,,...nie widziałem nigdy uzdrowiska, którego położenie miało wygląd bardziej obliczony na zachowanie czy przywracanie zdrowia niż Lądek" - twierdził na początku XIX wieku John Quincy Adams, szósty prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. To zresztą nie jedyna osobistość, która zawitała w lądeckie progi. 41. urodziny obchodził tutaj poeta Johann Wolfgang Goethe. Na urodziny kurującego się w Lądku króla pruskiego Fryderyka Wilhelma III przybył car Aleksander I.

W XIX wieku arystokracja pławiła się w marmurowych basenach z ciepłą, źródlaną wodą (dzisiejszy "Wojciech"). Damy wraz z kawalerami. Suknie musiały być obciążone specjalnymi ciężarkami, aby damy zanurzające się w wodzie nie przypominały meduz, dając pocieszny widok płci przeciwnej. W basenie zawierano znajomości, bawiono się, dowcipkowano. Podawano kawę, czekoladę, ciasta. Na galerii pod kopułą przygrywali muzycy. Ta wspólna sielanka trwała do czasu wojen napoleońskich, kiedy to obyczaje żołnierzy (dalekie od rycerskich) sprawiły, że białogłowy zaczęły kąpać się osobno.

Niewiele pozostało z dawnej, arystokratycznej atmosfery, ale Zakład Przyrodoleczniczy "Wojciech", jak przed wiekami oferuje koedukacyjne pławienie się w leczniczej wodzie, we wzorowanej na tureckich łaźniach budowli z końca XVII wieku. Zabiegi dostępne są przez cały rok w ramach kuracji, a od maja do października każdy może się wykąpać w ramach tzw. otwartych weekendów (w każdą sobotę i niedzielę). Basen otoczony jest dwoma kondygnacjami z pokojami zabiegowymi. Jest też pijalnia oraz stała ekspozycja "Historia lądeckiego kurortu".

Duszniki Zdrój

Tutejsze źródła wspominano już w 1406 roku. Nieco później renesansowi smakosze pijali wodę życia zmieszaną z winem. W XIX wieku kuracjusze wypijali hektolitry wody z kozim mlekiem, jednocześnie spacerując, aby działanie było skuteczniejsze. Bo "słabym na piersi mleko kozie służy. Po niem wielbłądzie, kobyle dobry skutek chorym wróży". Fryderyk Chopin na tych obowiązkowych przechadzkach przeżywał prawdziwe katusze, choć ich powodem nie był smak koziego specyfiku, lecz muzyka raniąca jego uszy. "Rano, najpóźniej o 6.00, już chorzy przy źródle, tu dopiero kiepska muzyka - z kilkunastu karykatur w różnym guście złożona przygrywa wolno spacerującym". Ale przecież Duszniki stały się stolicą muzyki poważnej (przynajmniej Chopinowskiej) dopiero po odwiedzinach młodego geniusza. Ponoć dał on tutaj dwa koncerty, które obrosły legendą i stały się pretekstem do organizowania corocznych festiwali.

Miasto zawsze dbało o spokój dystyngowanych suchotników. W 1876 roku wydano woźnicom zakaz strzelania z bata, a kilka lat później zabroniono paniom spacerowania po parku Zdrojowym w sukniach z trenem z uwagi na wzniecany przezeń kurz. Dziś zdrowie kuracjuszy reperują cztery źródła, szczawy żelaziste. Leczy się tu schorzenia kardiologiczne, ginekologiczne, dróg oddechowych i osteoporozę. Najstarsze - Zimne o temp. 11 st. C służyło jeszcze królowi pruskiemu Fryderykowi III. Pieniawa Chopina, zwana była kiedyś Ciepłym. Żródło Jan Kazimierz ma dużo "bąbelków" (CO2) i używany jest tylko do kąpieli. Na czwartym, bezimiennym źródle, założono największą w Polsce fabrykę naturalnego suchego lodu.

Polanica Zdrój

Legenda głosi, że pierwsze cudowne źródełko na śródleśnej polanie wskazał młodemu gajowemu niedźwiedź polarny. W podzięce za to mieszkańcy postawili kudłatemu misiowi pomnik, który od ponad stu lat stoi przy ulicy Chrobrego. Polanica jest najmłodszym z sudeckich kurortów, choć dawno już dobiła do pozostałych zarówno cenami, jak i snobizmem. Tutejsze źródła, bogate w mikroelementy, tryskając, pienią się przy tym ogromnie, dlatego nazywa się je pieniawami. Z odwiertu "Wielka Pieniawa" wystrzeliwuje aż 310 litrów wody w ciągu minuty. Wykorzystywana jest m.in. do masaży podwodnych, kąpieli i inhalacji. W zakładzie o tej samej nazwie można sobie zafundować kąpiel w zabytkowej wannie miedzianej z dodatkiem emulsji borowinowej. Polanickie szczawy z powodzeniem stosuje się do leczenia schorzeń kardiologicznych, przewodu pokarmowego, narządów ruchu, a także w chorobach przemiany materii. Wczasowicze więc piją do woli i za darmo.

Ale zdrowe ciało to nie wszystko. Trzeba jeszcze zadbać o ducha. Wzdłuż Bystrzycy Dusznickiej prowadzi elegancka promenada pełna barów i kawiarenek. Letnią atrakcją parku Zdrojowego są spektakle światła i dźwięku przy tryskającej, barwnej fontannie. Na miejscu można odwiedzić rozlewnię wód mineralnych i hutę szkła artystycznego, przy pijalni zaś znajduje się jedyne w Polsce muzeum kamieni oraz muzeum etnograficzne.

Kudowa Zdrój

Lecznicze właściwości kudowskich wód były znane już w XVI wieku. Klimat Kudowy jest najłagodniejszy w Polsce, o małych wahaniach temperatur. Uzdrowisko wyspecjalizowało się w leczeniu chorób serca, naczyń krwionośnych, nerwic i otyłości. Wody ze źródeł: Marchlewski, Śniadecki i Moniuszko, można skosztować w parku Zdrojowym, spacerując parkowymi alejami pośród egzotycznej roślinności (palmy wzdłuż głównej alei) i uzdrowiskowej architektury. Poza kąpielami w czterech miejscowych szczawach można skorzystać z suchych kąpieli gazowych w występującym tu źródle dwutlenku węgla. Jak w każdym z sudeckich Zdrojów nie sposób się tu nudzić. W lipcu odbywa się Festiwal Moniuszkowski, a spośród okolicznych atrakcji wystarczy wymienić ruchomą szopkę z 250 drewnianymi figurkami, kaplicę Czaszek w Czermnej oraz skansen w Pstrążnej.

Świeradów Zdrój

Pomiędzy grzbietami Gór Izerskich leży jedno tylko miasteczko - Świeradów Zdrój. Kiedyś okoliczne lasy zamieszkiwali poszukiwacze złota zwani Walończykami (pierwsi przybyli z francuskiej Walonii). Szukali tu rubinów, szafirów, agatów i złota. W kamieniołomie Stanisław wciąż znajduje się ametysty i kryształ górski. Ponoć wnętrze gór kryje złoża uranu. Ale największym skarbem tej ziemi są oczywiście wody mineralne. Już w XVI wieku w tutejszej karczmie drwale pili piwo warzone na "wodzie życia". Dziś zażywa się też kąpieli, inhalacji, płukania dziąseł. A wszystko na obniżenie ciśnienia, paradontozę, anemię, cukrzycę, choroby serca i reumatyzm. Kuracjuszy nie odstrasza nawet miano "krainy deszczowców", które przylgnęło już na stałe do tego regionu. Dla wielu jest to nawet atut dodający górom dzikości i naturalności. Przed niesprzyjającą aurą można zaś skryć się w Domu Zdrojowym (z 1899 roku) z największą w Sudetach krytą halą spacerową i pijalnią wód. Tuż przy wejściu tryskają ujęcia radoczynnych wód mineralnych. Odkryto je w 1933 roku dzięki... martwej żabie! Niejaki doktor Schmidt zauważył ją w jednym ze źródełek. Kiedy odwiedził to samo miejsce rok później, stwierdził, iż ciało żaby nie rozłożyło się i zaczął badania nad tą wodą. Zresztą w Świeradowie nawet spacer po miasteczku ma działanie lecznicze, mimowolnie wdycha się bowiem minimalne dawki radonu.

A zatem na zdrowie!