Sielski obrazek falujących łanów burzy wszędobylski wiatr - utrapienie osadników, farmerów i turystów.
Po prerii można tu podróżować koleją, autobusem, autostopem, własnym lub wypożyczonym samochodem. Kupno samochodu jest podobnie jak w Stanach stosunkowo niewielką inwestycją. Za auto mogące przejechać bez większych napraw do wybrzeża Pacyfiku i z powrotem zapłacimy nieco ponad tysiąc dolarów kanadyjskich. Problemem jest jednak kwestia ubezpieczenia, które trudno jest uzyskać nie posiadając miejscowego adresu zamieszkania. Ponadto obowiązkowe ubezpieczenie na okres kilku tygodni wyniesie co najmniej 500 dolarów kanadyjskich. Do tego dochodzi jeszcze kłopot z szybką sprzedażą samochodu w punkcie docelowym oraz brak gwarancji na stan techniczny pojazdu.
Dlatego lepiej jest samochód wypożyczyć. Obok renomowanych, międzynarodowych sieci, jak Herz, Budget czy Avis, funkcjonują tu wypożyczalnie małe, często dysponujące zaledwie kilkoma samochodami. Są to najczęściej auta kilkuletnie, o lepszym lub gorszym wyglądzie zewnętrznym. Ich niewątpliwą zaletą jest to, że jeżdżą. I że są znacznie tańsze niż te z porządnych firm. Informacje o telefonach do takich wypożyczalni można znaleźć w ogłoszeniach lokalnych gazet w większych miastach, jak Montreal, Toronto, Calgary czy Vancouver. Należy wybrać takie, które nie naliczają dodatkowych opłat za liczbę przejechanych kilometrów. Za wypożyczenie pontiaca corabi na pięć tygodni zapłaciliśmy niecałe 400 dolarów kanadyjskich plus depozyt 300 dolarów zwrócony po upływie zakontraktowanego czasu. Jako zabezpieczenie należy także podać jakiś adres w Kanadzie. Najlepiej możliwy do potwierdzenia. Dla porównania stawki dużych wypożyczalni za ten sam okres sięgały 1000 dolarów i bezwarunkowo wymagały one gwarancji w postaci karty kredytowej.
Mając wreszcie samochód można ruszyć szlakiem osadników na zachód. Przejazd przez prerie Manitoby, Saskatchewan i zachodniej Alberty jest monotonny i nużący. Jest to jednak cena, jaką trzeba zapłacić za dostanie się do podnóży Gór Skalistych. Droga z Toronto do Calgary zajmuje zwykle dwa-trzy dni. Dalej zaczynają się góry.
Calgary - miasto zimowej olimpiady z 1988 roku - znane jest dzisiaj głównie z organizacji corocznego rodeo Stampede -, największej na świecie imprezy rozgrywanej pod gołym niebem i nieoficjalnymi mistrzostwami świata w ujeżdżaniu koni, buhajów, pętaniu byczków i wyścigach beczkowatych wozów. Po prostu rodeo.
Jadąc dalej na zachód dotrzemy do wielkich parków narodowych kanadyjskich Gór Skalistych. W Banff, Jasper czy Yoho znaleźć można to, o czym czytaliśmy w książkach - Kanadę pachnącą żywicą. Jeszcze prawdziwszą Kanadę można zobaczyć na północy. To jednak wyprawa do niemal dziewiczej tajgi. Jeśli skorzysta się z asfaltowych dróg, jedynym wspomnieniem spod kręgu polarnego będzie jednak nie kończąca się ściana lasu i niezliczone chmary komarów. Jeszcze czasem niedźwiedź albo łoś przebiegający drogę. Te ostatnie można jednak spotkać i na turystycznym południu. A krajobrazy parków narodowych są bez porównania piękniejsze.
Dariusz Raczko