Już ponad dwa tysiące lat temu Juliusz Cezar stwierdził, że Francja jest całkiem niezłym miejscem do uprawiania winorośli. Tutejsze 'terroir', szlachetność bordoskich szczepów, historyczny uśmiech losu, a wreszcie zawziętość i pasja francuskich winiarzy sprawiły, że przez wiele stuleci nikt nie śmiał odebrać Bordeaux tytułu winiarskiego centrum świata. Dziś Bordeaux lata największej prosperity ma już za sobą i - nadwerężone podjazdami konkurencji oraz własnym zadufaniem - zmaga się z poważnym kryzysem finansowym. Z tym większą pasją pracuje więc na wizerunek świetnie zarządzanej mekki enoturystów - spragnionych wrażeń podróżników z kieliszkiem w plecaku. I choć amerykańscy naukowcy nie udowodnili jak dotąd teorii, jakoby istniała wprost proporcjonalna zależność pomiędzy stopniem posiadanej wiedzy o kupażowaniu i maceracji a oceną smaku wina, to turyści w l'Ecole du Vin de Bordeaux - bardziej zadowoleni z zawartości swoich kieliszków po lekcji testowania niż przed nią - zdają się potwierdzać, że jest to tylko kwestia czasu, a Bordeaux obrało dobry kierunek.
Podróże szlakiem wina w serwisie 6win.pl
Wybierając się w enoturystyczną podróż do Francji, pozbądźmy się kompleksów - Bordeaux jest wielkie i wspaniałe, ale potrzebuje dziś turystów jak winorośl wody. Nie musimy czuć się jak ubodzy krewni i skradać na palcach pośród "takich" butelek. Warto natomiast dobrze się przygotować i poczytać o regionie przed przyjazdem - dzięki temu nie tylko bez trudu wybierzemy z morza atrakcji coś dla siebie, ale też dużo więcej się dowiemy.
Dzisiejsze Bordeaux to 113 tys. hektarów winnic, produkujących rocznie prawie 7 mln hektolitrów wina (ok. miliarda butelek). Zarówno historia, jak i geografia były dla Bordeaux wyjątkowo łaskawe: korzystnie odbiło się na nim i sąsiedztwo atlantyckiego Golfsztromu (zapewniającego łagodny klimat), i nad wyraz opłacalne małżeństwo Eleonory Akwitańskiej z Henrykiem II Plantagenetem, które otworzyło winom z Francji drogę do chłonnego rynku brytyjskiego. Reszta to zasługa pracowitości francuskich winiarzy dbających o najwyższą jakość produkcji i Napoleona. To właśnie Napoleon III Bonaparte w 1855 roku, chcąc zaprezentować najlepsze bordoskie wina na Wystawie Światowej w Paryżu, zlecił kupcom z Medoc dokonanie oceny miejscowych trunków. Ówczesna teoria głosiła, że wina najlepsze to wina najdroższe, więc to spośród nich obrotni sprzedawcy wybrali 61, które trafiły następnie na cesarski stół. Tak zrodziła się klasyfikacja premier cru , czyli "z pierwszego tłoczenia". W 1932 r. stworzono kolejną - cru burgeois - aby docenić także te winnice, które prawie 100 lat wcześniej zostały pominięte. Obok takich sław jak Lafite Rothschild, Latour, Margoux, Haut-Brion i Chateau Mouton-Rotschild wielbiciele wina jednym tchem wymienią Chateu d'Yqem - producenta legendarnych deserowych sauternów i posiadacza tytułu premier grand cru , co można przetłumaczyć jako "pierwszy doskonały zbiór". Po 40 euro za kieliszek.
Z lotu ptaka Bordeaux musi wyglądać jak wielka gra planszowa. Zwłaszcza Saint-Emilion: zielono-brązowe winnice ogrodzone kamiennymi murkami. Murek przy murku, jak w planszówce "Carcassonne". Między nimi - wąziutkie uliczki, pełne ostrych zakrętów - dwa samochody mają problem, by się tutaj minąć. Plątanina drogowskazów. Cztery rzuty kostką i jesteś w Mazerat. Wypadł bonus? Witamy w Chateau Angelus.
W Saint-Emilion krajobraz jest tak sielski, że łatwo można dać się zmylić. Pozwolić uśpić swą podróżniczą czujność. Bordeaux może i wydaje się sielankowe, może za kolejnym zakrętem czeka nas jeszcze jedno chateau podobne do poprzedniego, ale w rzeczywistości to kraina nadmiaru i niespodzianek. Bo a to zameczek, a to żywopłot przycięty w fantazyjne kształty, a to mosiężne kute bramy broniące dostępu do cennych gron. Majacząca w tle 20-hektarowego pola równych winogronowych rzędów kościelna wieża? W niewielu miejscach na świecie zaznamy podobnych, fantastycznych widoków.
Bordeaux jest zadowolone z siebie i to widać. Tak zadowolone, że nie wszędzie turysta jest mile widziany. Trudno się zresztą temu dziwić w przypadku licznych bordoskich chateau, które reklamy nie potrzebują, bo całe ich wina sprzedawane są na długo przed tym, nim trafią do butelek - tu turysta plączący się pod nogami nie jest żadną inwestycją, zawadza. Co innego chateau i winnice, które nie mają w nazwie Petrus czy Haut-Brion. Tam możemy liczyć na otwarte drzwi i miłą, kompetentną obsługę. Nie łudźmy się jednak, że furtka jest otwarta wyłącznie z bezinteresownej gościnności. Business is business, właściciel zaprasza i częstuje, ale ma nadzieję, że na koniec wyjdziemy ze skrzyneczką jego produktu. Czy to szkodzi? Oczywiście, że nie.
By lepiej zrozumieć specyficzną gradację francuskich win, warto wyobrazić sobie tarczę łuczniczą: pierwszy krąg to region (Bordeaux), kolejny (węższy) - dystrykt, np. Saint-Emillion, wreszcie środek - indywidualny producent - chateau lub winnica (im oznaczenie pochodzenia na etykiecie wina dokładniejsze, tym droższa będzie butelka). Wszystkie one różnią się między sobą: chateau od chateau, dystrykt od dystryktu, prawy brzeg Żyrondy od lewego. Ogarnięcie ogromu tego dobrodziejstwa może przyprawić o zawrót głowy.
Czym się więc kierować wybierając konkretne gminy, apelacje i atrakcje do zwiedzenia? Można zagłosować oczami, a można językiem, poszczególne dystrykty różnią się bowiem nie tylko krajobrazem, ale przede wszystkim rodzajem produkowanych win.
Polskie biura podróży coraz śmielej oferują profesjonalnie zorganizowane wycieczki szlakiem win (nie tylko bordoskich). Koszt kilkudniowego wyjazdu znacznie przekracza jednak cenę dwóch tygodni na Krecie czy Sycylii. Można założyć, że polskich turystów spragnionych w równym stopniu wiedzy o winie co wina z czasem będzie przybywać (eksperci prognozują, że nie dalej niż za kilka lat enoturystyka będzie najprężniej rozwijającą się i przynoszącą największe zyski gałęzią turystyki w ogóle), jednak póki co enopodróże z biurem wciąż są w Polsce opcją egzotyczną i dostępną nielicznym.
Można na własną rękę dotrzeć do Bordeaux (np. samolotem przez Paryż) i na miejscu wynająć samochód, a potem z mapą i przewodnikiem podążać przed siebie (pamiętając jednak o tym, że wiele chateau wymaga rezerwacji nawet na dwa tygodnie przed wizytą, a niektóre są całkowicie niedostępne dla zwykłych turystów), ale nie każdy ma duszę odkrywcy.
Turystom zagubionym bądź wymagającym bardziej kompleksowej obsługi przyjdą z pomocą organizacje zajmujące się masową turystyką. Bo turysta uroczo zagubiony wśród bordoskich chateau to dobrze. Ale turysta zagubiony w sposób kontrolowany, dobrze obsłużony i chcący wrócić za rok, to jeszcze lepiej.
Na moje pytanie, od czego powinien zacząć człowiek przybywający z enowizytą do Bordeaux, Stephan Delaux, mer miasta i prezydent Office de Tourisme de Bordeaux, żartuje, że od telefonu do Sophie. Sophie Gaillard, uśmiechnięta, drobna blondynka w średnim wieku, nie wygląda na kogoś, kto mógłby się za taki telefon pogniewać, jest to jednak oczywista przesada. Niemniej to właśnie Sophie odpowiada za większość sukcesów Office de Tourisme de Bordeaux w dziedzinie tworzenia enoturystycznej oferty na najwyższym poziomie. Wycieczka z degustacjami i zwiedzaniem chateau w dowolnym podregionie i za dowolną cenę? Lista opcji jest dłuższa niż karta win w Bar a Vin, gdzie się spotykamy. Czterodniowe święto wina, które przyciągnie do Bordeaux pół miliona odwiedzających? Proszę bardzo - co roku udaje się wyśmienicie. Słuchając Stephana i Sophie, łatwo odnieść wrażenie, że organizacja podobnych eventów to betka w porównaniu z przekonaniem niektórych właścicieli chateau, by otworzyli swe podwoje dla zagranicznych przybyszy. Nic tak jednak nie motywuje do zmiany zdania jak sukces innych - przypadki świetnie wychodzących na enoturystyce regionów USA (gdzie za możliwość degustacji win we własnej piwniczce właściciele winnic np. w kalifornijskiej Napa Valley pobierają opłatę w wysokości średnio 30 euro od osoby), Hiszpanii czy Nowej Zelandii nie pozostały bez wpływu na to, że wielu bordoskich producentów zaczęło myśleć marketingowo nie tylko o winie, ale i miejscu jego wytwarzania.
Dziś turysta przybywający do Bordeaux może przebierać w enoturystycznej ofercie, a urzędnicy dwoją się i troją, by wyjechał zadowolony. Ostatnie doniesienia mówią nawet o planach zmiany nazwy Bordeaux na Oenoland (w nawiązaniu do Oeno, greckiej bogini wina). Winiarze z Bordeaux są tym jednak oburzeni - jeszcze kilka lat temu do głowy by im nie przyszło udostępniać swe piwnice pod najazd turystycznych barbarzyńców, dziś pozwalają im nawet (za stosowną opłatą) uczestniczyć w najprawdziwszych zbiorach, ale zmiana wielowiekowej winiarskiej tradycji w wielki park rozrywki? To już zbyt wiele!
13 tys. hektarów, 11 tys. winnic, 3,3 mln przybywających rocznie turystów. Jak wysoko może sięgnąć ta ostatnia liczba? Mimo wszystko może lepiej nie przekonywać się o tym na własnej skórze i odwiedzić Bordeaux jak najszybciej.
Zalicz kurs winiarski w l'Ecole du Vin de Bordeaux.
Wino może ci smakować albo nie. Tyle wystarcza, problem zwykle pojawia się wtedy, gdy w sklepie trzeba opisać sprzedawcy smak, do którego koniecznie chciałoby się powrócić. Dobre wino jest jak dobre perfumy - z każdym łykiem uwalnia coraz to nowe nuty. By nauczyć się je rozpoznawać, warto zajrzeć do Bordoskiej Szkoły Wina (Cours du XXX Juillet) na warsztaty degustacyjne (prowadzone po angielsku lub francusku). Podczas dwugodzinnej lekcji poznasz ogólną charakterystykę regionu Bordeaux i poszczególnych szczepów winogron, dowiesz się, jak przebiega proces tworzenia i starzenia wina oraz spróbujesz różnych jego rodzajów. Kursy podstawowe odbywają się od lipca do września, koszt: 25 euro.
Zrób objazd chateau i weź udział w degustacji.
W Bordeaux można i trzeba podziwiać krajobrazy, ale nikt nie przyjeżdża tu po to, by wino oglądać z daleka. Próbuj, smakuj, połykaj lub wypluwaj. Okazji nie powinno zabraknąć! (Propozycje zorganizowanych wycieczek po winnicach - i nie tylko - z bogatej oferty Office de Tourisme de Bordeaux znajdziesz na końcu artykułu.)
Zwiedź stare Bordeaux na rowerze.
Miejscowi nazywają Bordeaux "śpiącą pięknością". Coś w tym jest - ze swym wspaniałym mikroklimatem, wąskimi uliczkami i piękną architekturą Bordeaux może śmiało konkurować z Paryżem (zwłaszcza że w dawnych czasach było od niego dużo ważniejsze). Atmosfera jest tu jednak jakaś senna. Żyje się powoli, wygodnie i co widać na każdym kroku - dostatnio. Władze miasta szczególnie dbają o to, by ulice roiły się od pieszych i rowerzystów, a nie samochodów. Rower wynajmiesz za kilka euro w jednym z samoobsługowych punktów przy ulicy. Po pół godzinie musisz zmienić go na inny, ale spokojnie - po drodze miniesz takich punktów jeszcze co najmniej pięć.
Odwiedź Saint-Emillion.
To chyba najpiękniejsze miasteczko regionu, nie przez przypadek wpisane na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Jeśli będąc w regionie Bordeaux możesz sobie pozwolić na zwiedzenie tylko jednego miasteczka (gdyż resztę twojego czasu pochłoną rzecz jasna degustacje), nie wahaj się i wybierz Saint-Emilion.
Zobacz winnice Chateau d'Yquem skąpane w porannej mgle.
Nawet jeśli nie uda ci się zwiedzić samej posiadłości i porozmawiać z tutejszą winemakerką Sandrine Garbay, to przyjemność, o której piszemy, zupełnie nic nie kosztuje. Warto wstać rano i popatrzeć. Gdy ty będziesz się zachwycać spektaklem natury, mgła "zrobi" swoje: szlachetną pleśń, dzięki której tutejsze sauterny mają te wszystkie pięknie brzmiące tytuły.
Jedź nad ocean.
Albo "chociaż" do Arcachon. Tradycyjną łodzią z płaskim dnem służącą do połowu ostryg przepłyniesz zatokę, mijając wielką wydmę, "Ptasią Wyspę", domki na palach i letnie domy gwiazd z pierwszych stron plotkarskich magazynów (warto podpytać sternika, kto mieszka w którym). Na farmie ostryg nie zapomnij, po co się tu znalazłeś/aś. 12 ostryg tak świeżych, że bardziej się już nie da, skosztujesz dużo taniej niż w Polsce.
Zjedz coś miejscowego.
Np. kawał pieczonej jagnięciny z prostą sałatą z vinegretem (i dwoma kieliszkami wina) w Le Cafe de l'Esperance w Bouliac. Mięso jest krwiste i różowe, chociaż nie lubisz? Polubisz! Gdy zapytałam właściciela restauracji, czy mogę dostać porcję mocno wysmażoną, zmierzył mnie ostrym spojrzeniem i rzucił tylko: "Absolutnie nie! Jesteśmy we Francji, madame". Potem parsknął śmiechem i poszedł. Mięso oczywiście trafiło na stół różowe. I pyszne.
Na deser zamów canele (i spróbuj podpatrzeć, jak się je wytwarza).
Nawet jeśli istnieje prawdopodobieństwo, że uda ci się dostać w Polsce najlepsze wina z Sant-Emillion, to na canele nie licz. To charakterystyczne ciastko czy też raczej rodzaj flanu z chrupiącą, spieczoną skórką na zewnątrz i miękkim, aromatycznym, rumowo-cynamonowym środkiem to absolutnie genialny wynalazek miejscowych i obok wina (i serów) najlepsza pamiątka z Bordeaux. Pięknie zapakowana babeczka kosztuje czasem więcej niż butelka niezłego Merlota. Ratunek w jednej z sieci hipermarketów - całkiem spore pudełko małych canele można tam dostać za 5 euro.
Ukradnij winogrono prosto z krzaczka.
Ta rada jest nieco niepoprawna, ale wiadomo, że zakazany owoc smakuje najlepiej. To też dobry przyczynek do rozmowy na temat różnic między gatunkami winorośli.
Przywieź sobie coś, co w długie zimowe wieczory będzie ci przypominać o słonecznych winnicach Bordeaux.
To może być coś białego, różowego lub czerwonego. Wybór należy do ciebie.
W Biurze Informacji Turystycznej w Bordeaux (12 Cours du XXX Juillet, otb@bordeaux-tourisme.com ) możesz zarezerwować wizytę w wybranych chateau lub wykupić udział w wycieczce zorganizowanej po dowolnej apelacji Bordeaux. Wszystkie wycieczki startują rano z Biura Informacji Turystycznej w Bordeaux i tam się kończą.
1. Szlakiem wielkich winnic Bordeaux
Wycieczka z przewodnikiem.
Warianty: cały dzień, pół dnia
Cena: 30 euro/os. (w cenie: przejazd, zwiedzanie 2 chateau, przewodnik, degustacje)
Grupy do 53 osób max.
Wycieczka do jednego z głównych regionów Bordeaux (miejsce zależy od dnia tygodnia i okresu w roku).
Codziennie 01.04-15.11:
Pon.: Blade/Bourg
Wt.: Bordeaux/Entre-deux-Mers
Śr., ndz.: Sait-Emiliion (zwiedzanie chateau i średniowiecznego miasteczka)
Czw., sob.: Medoc
Pt.: Grave i Sauternes
02.01-31.03 oraz 16.11-31.12.2010:
Śr.: Grave i Sauternes
Sob.: Medoc
Ndz.: Saint-Emillion (zwiedzanie chateau i średniowiecznego miasteczka)
2. Klasyczny spacer po Bordeaux połączony z degustacją
Dwugodzinny spacer po Bordeaux, codziennie pon.-sob. o 10:00. W cenie testowanie białych i czerwonych win z Bordeaux w Bar a Vin de la Maison du Vin de Bordeaux (1 Cours du XXX Juillet). Przez cały rok. W środy i soboty zamiast spaceru wycieczka busem.
Cena: 11,50 euro/os.
3. Szlak smakoszy
Dostępny 18.05-26.10. Testowanie win i smakowanie potraw w jednej z najsłynniejszych apelacji Medoc, Margaux (objazd 4 chateaus i lunch w restauracji "Le Savoie").
Cena: 90 euro/os. (przejazd, zwiedzanie, przewodnik, lunch i degustacje win).
Angielski i francuski.
Max 25 osób.
4. Te zachwycające Grand Cru
W każdą środę trzy inne chateau posiadające tytuł grand cru otwierają swe piwnice dla turystów. To okazja, by nie tylko spróbować win z najwyższej półki, ale też posłuchać o historii klasyfikacji z 1855 r., winach i terroir.
Wycieczka całodzienna.
Cena: 90 euro/os. (przejazd, zwiedzanie 3 chateau z degustacją w każdym, lunch, przewodnik)
5. Twierdza Vaubana
Całodzienne zwiedzanie twierdzy zaprojektowanej do ochrony miasta Bordeaux: od Fort-Medoc na lewym brzegu Żyrondy aż do miasta Blay na prawym. Wycieczka podziemnymi korytarzami, zwiedzanie zabytków i oczywiście degustacje win.
Wycieczka dostępna od czerwca do września.
Cena: 80 euro/os. (przejazd, zwiedzanie z przewodnikiem, degustacja win, lunch)
6. Szlakiem złotych win
Od 22.05 do 31.10.2010
Odkrywanie regionu i win Sauternes. Zwiedzanie 3 wspaniałych posiadłości połączone z lunchem (podczas którego dowiesz się, jak łączyć wino z jedzeniem).
Cena: 90 euro/os. (przejazd, zwiedzanie z przewodnikiem, degustacja win, lunch)
Max 25 osób
7. Winnice, jakich nie widziałeś nigdy wcześniej
Minisafari Land Roverem w sercu winnic Chateau d'Arsac, jednych z najstarszych w Medoc. Oglądanie winnic, skarbów sztuki i piwnic.
Max 8 osób
Cena: 44,80 euro/os. (przejazd, zwiedzanie z przewodnikiem, degustacja win, lunch)
8. Warsztaty ze zbierania winorośli u winiarzy z Medoc
Odwiedziny w dwóch chateau i możliwość wzięcia udziału w prawdziwych zbiorach (od połowy września do połowy października). Wycieczka całodzienna.
Max 25 osób
Cena: 80 euro/os. (przejazd, zwiedzanie z przewodnikiem, degustacja win, lunch)
Informacja i rezerwacje
Adres: Biuro informacji turystycznej
12, Cours du XXX Juillet 33000 Bordeaux
Tel.: +33 (0)5 56 00 66 20
viti.vini@bordeaux-tourisme.com
Mapy, przewodniki, lista otwartych chateau do zwiedzenia, wydarzenia, wycieczki
Indywidualne wizyty w chateau: opłata 5 euro za rezerwację 1-2 chateau (bez degustacji).
Zwiedzanie regionu Medoc. 9 euro/os., degustacja w cenie.
Tour 20 win Bordeaux (z degustacją).
Muzeum Wina, Muzeum Akwitanii, multimedialna podróż po "Planecie Bordeaux", 35-minutowa przejażdżka specjalnym tramwajem po regionie Saint-Emillion, warsztaty degustacji (wino i ser).
Wizytę w Bordeau warto zacząć w Le Bar a Vin du CIVB (3 cours X Juillet, 33000 Bordeaux). Ogromny wybór win z wszystkich bordoskich apelacji (od 2 do 8 euro za kieliszek) testowanych wraz z talerzem miejscowych smakołyków (4,50-6,50 euro za talerz). Wyjątkowy wystrój i miła, bardzo "francuska" atmosfera, sympatyczna obsługa chętnie doradza. Otwarte codziennie od 11 do 22 (z wyjątkiem niedziel i świąt urzędowych).
L'Union des Grands Crus de Bordeaux organizuje weekendy dla wszystkich miłośników wina. Więcej informacji i możliwość rezerwacji na: www.wga-ugcb.com
Festiwal Wina w Bordeaux
To bez wątpienia największa doroczna impreza winiarska w Bordeaux, odbywająca się każdego roku pod koniec czerwca. Dla wielbicieli wina, jedzenia i kultury.
Karnet degustacyjny: przepustka do testowania win z 80 apelacji Bordeaux i całej Akwitanii, za 15 euro dostaniesz bloczek 12 voucherów degustacyjnych oraz własny kieliszek.
Karnet do zwiedzania winnic: 50-95 euro, codziennie 5 różnych wycieczek szlakiem wina.
Pakiety festiwalowe: zawierają 2 noclegi w pokoju 2-osobowym, przewodnik po regionie i karnet degustacyjny. Cena: od 90 euro za osobę w 2** hotelu
Więcej informacji znajdziesz: