Kadzidło

Kadzidło mija się w drodze na Mazury. Ta niewielka wioska to centrum Kurpiowszczyzny. Godzina przerwy wystarczy, by obejrzeć tutejszy skansen i pooddychać żywicznym powietrzem.

Kadzidło

Kadzidło mija się w drodze na Mazury. Ta niewielka wioska to centrum Kurpiowszczyzny. Godzina przerwy wystarczy, by obejrzeć tutejszy skansen i pooddychać żywicznym powietrzem.

Niegdyś na Kurpiach powszechnie wydobywano z ziemi bursztyny. Drobne ich kawałki mieszane z jałowcem używane były w kościołach jako kadzidło. Stąd też nazwa kurpiowskiej wsi - Kadzidło

Zagroda w konspiracji

Skansen jest nieduży, właściwie to jedna zagroda z niedużą chałupą, stodołą, spichlerzem i drwalnią. Chociaż stoi przy samej szosie, niełatwo go znaleźć. Niektórzy jeżdżący na Mazury co roku przez kilkanaście lat nie wiedzieli, że coś takiego istnieje. Zagroda, choć czynna dla zwiedzających od dziewięciu lat, była bowiem starannie ukryta. Teraz powoli wychodzi z konspiracji - na płocie jest tablica, choć przysłania ją pień drzewa. Wchodzi się niepozorną bramą z tyłu, nie ma też przyzwoitego parkingu.

Ludowy chodzik i koń na biegunach

Rozsiane na wzgórku drewniane zabudowania przeniesiono z okolicznych wiosek. Najważniejsza jest chałupa z sosnowych bali, z dachem krytym strzechą, z oknami zdobionymi rzeźbionymi nadokiennikami. Wewnątrz są cztery pomieszczenia - duża izba, mała izba, alkierz i sień.

Wewnątrz jest oryginalne wyposażenie - w sieni stoi praska do sera, na kuchni tygielki, w których robiło się omastę, obok masielnica, na ścianie wisi łyżnik. W gospodarstwie było kilka łyżek i jedna albo dwie miski, z których zajadała cała rodzina. Stoją różne "modele" żelazek - z duszą, na węgiel i takie, w którym się paliło, a dym wyprowadzał na zewnątrz maleńki kominek.

Można zobaczyć kołyskę oraz pierwowzór współczesnego chodzika - obracający się, pionowy drąg z poprzeczką, do której przypinało się dziecko. Chodziło sobie w kółko, nie przeszkadzało i było z daleka od ognia, gorących garnków. Jak podrosło, huśtało się na drewnianym koniu na biegunach (także eksponat).

Pająki i bibułkowe firanki

Praktyczna była zwłaszcza ława z przekładanym oparciem - ponieważ na ławie spały dzieciaki, oparcie tworzyło barierkę, żeby maluchy nie pospadały. Taka ława przydawała się na weselach - stała przy stole od strony izby, a kiedy zaczynały się tańce, przekładało się oparcie i tworzyła się "widownia" dla starszych, radych pooglądać, jak młodzi wywijają.

Izby są udekorowane wycinankami, zawieszonymi na ścianach, bibułkowymi kwiatami i podwieszonymi pająkami. Okna ozdabiają firaneczki starannie wycięte z białej bibułki, podobne upiękniają piec. Na łóżku piętrzą się prawie do powały ogromne poduchy. Gdzieniegdzie stoją figurki misternie wypiekane z ciasta, na przykład byczki ("bysie"), koniki albo gęsiareczka otoczona gąskami. Te ostatnie, zwane nowe latka, tradycyjnie wypiekało się na Nowy Rok.

Pocztówki i studnia z żurawiem

Kurpie nigdy nie łączyli domów i pomieszczeń gospodarczych. Drwalnia, spichlerz z podcieniowym gankiem i stodoła są niedaleko, rozrzucone wśród drzew. W stodole "zaparkowano" rozmaite pojazdy - sanie, wozy i bryczki. Przed chałupą stoi studnia z żurawiem.

W samym rogu jest jeszcze jedna chałupa, nowsza, niedawno przeniesiona. Po wyremontowaniu będzie służyła jako kasa i sklepik. Na razie wejście jest od tyłu, kasa w XIX-wiecznym domu. Z pamiątek można kupić plecione kosze, rzeźby, pocztówki i trochę wydawnictw.

Dla grup muzeum organizuje warsztaty - twórcy ludowi uczą wówczas robić palmy, pisanki albo wycinanki, a "uczniowie" częstowani są herbatą i kurpiowskim plackiem - "łagodniakiem".

We wsi

Po obejrzeniu skansenu można przejść się po wsi wąskimi, krętymi uliczkami, popatrzeć na leniwie toczące się życie.

Kadzidło leży na niewielkim wzgórzu, a na szczycie stoi neobarokowy kościół. Jest pięknie odnowiony z zewnątrz, a barwne wnętrze właśnie poddawane jest renowacji. Prospekt organowy wyrzeźbił znany XIX-wieczny rzeźbiarz kurpiowski. Przy wejściu po obu stronach są kropielnice zrobione z ogromnych, morskich muszli z Adriatyku. Poprzedni kościół, drewniany, postawiony w 1781 roku dzięki staraniom starosty ostrołęckiego Antoniego Małachowskiego, jest teraz przeniesiony do wsi Dąbrówka.