Naftowe pejzaże Baku

Nudzą Was europejskie stolice? Jedźcie do Baku. Prawdopodobnie jedynego miasta na świecie, które zaczyna się i kończy głęboko pod wodą.

O Baku można powiedzieć niejedno. Że jest bramą Orientu, miastem czterech żywiołów, że łatwo się w nim zgubić i... zakochać. Wreszcie - że jest po prostu piękne. To wszystko prawda, ale nie wolno zapominać o jednym - Baku to ropa. I choć ropa istniałaby równie dobrze bez Baku, to Baku bez niej już nie.

Niektórzy twierdzą, że wszystko zaczęło się w 1872 roku od słynnej "gorączki naftowej". Naiwnością i nietaktem wobec minionych pokoleń byłoby jednak sądzić, że wydobycie "czarnego złota" to wynalazek współczesnych. I rzeczywiście - ropę z terenów dzisiejszego Azerbejdżanu znali już jego starożytni mieszkańcy (pierwsze pisemne wzmianki o Baku pochodzą z II w.n.e., jednak są dowody na to, że osady istniały tu dużo wcześniej).

Prawdą jest natomiast, że to właśnie pod koniec XIX wieku, dzięki rewolucyjnej decyzji carskiego rządu, zezwalającej na zakup roponośnych działek przez prywatnych przedsiębiorców, Baku wkroczyło w nową erę swej historii. Naftowe spółki rosły jak grzyby po deszczu, baronowie z Baku ścigali się z kapitałem zagranicznym (choćby z Noblem, który za pieniądze z ropy ufundował słynną nagrodę), rodziły się gigantyczne fortuny. Baku rozwijało się w tempie miast Ameryki - piękniało (bo każdy z potentatów chciał mieć willę wspanialszą niż sąsiad) i zarazem brzydło z dnia na dzień - wokół niewielkiej dzielnicy bogaczy rozciągały się połacie slumsów, w których Czechow nie chciał zamieszkać za milion rubli. O Baku mówiono, że wystarczy wbić łopatę w ziemię, a wytryśnie z niej ropa. Ale to był dopiero początek. Kolejnym krokiem musiało być wydobycie ropy z dna Morza Kaspijskiego. I to był dopiero przełom. Dzięki fenomenalnym planom polskiego inżyniera, Witolda Zglenickiego, który opracował metodę wydobycia i Pawła Potockiego, który jako pierwszy wcielił ją w życie (nawet kiedy stracił wzrok, dzięki niesamowitej intuicji odkrył wiele roponośnych terenów), Baku stało się pierwszym miastem świata, które pozyskało ropę z dna morskiego. Obok pól naftowych na lądzie pojawiły się konstrukcje tak fantastyczne, że wielu mogły wydać się omamem - naftowe platformy na morzu.

Pozyskiwanie ropy naftowejPozyskiwanie ropy naftowej 

Stoją do dzisiaj (w okolicach Baku nieuważny plażowicz może nawet potknąć się o rurę). Platformom można odmówić urody, ale fotogeniczności odmówić nie sposób - szczególnie o zachodzie słońca. Godzinami można stać na brzegu, po kostki w muszelkach (!) i wyobrażać sobie, jak tam jest... Jednym z najdogodniejszych miejsc do podziwiania platform na Morzu Kaspijskim jest plaża przy drodze wiodącej z Baku do Qobustanu (trzeba wysiąść z marszrutki mniej więcej w połowie drogi, a następnie iść w kierunku wybrzeża).

Pozyskiwanie ropy naftowej Ci, którym wyobraźnia nie wystarcza, koniecznie powinni wybrać się do Neft Dashlari, czyli... miasta na palach. Wbito je w dno Morza Kaspijskiego, ok. 100 km od Baku! Wcześniej miejsce to nazywano Czarnymi Kamieniami, od barwy jaką nafta dawała skałom widocznym pod wodą. Pierwszą platformę zbudowano tam w 1948 r., a Czarne Kamienie zaczęto wówczas nazywać Naftowymi. Powstało całe miasto, złożone z ponad 200 km platform, połączonych specjalnymi pomostami. Neft Dashlari, jak każde miasteczko ma swoje domy, sklepy, jest nawet mały park. Dostać się tam można wyłącznie statkiem z Baku lub helikopterem i tylko na specjalne zaproszenie kompanii naftowej SOCAR.

Pozyskiwanie ropy naftowej

Do Baku można oczywiście przyjechać wyłącznie dla jego fantastycznych zabytków. Można zignorować naftowy krajobraz, uznać, że szpeci miasto i odwrócić wzrok, podziwiając wille Rotszyldów i Muchtarowa. Wille, których nie byłoby, gdyby nie... no właśnie.

TEKST: PALISANDER

Więcej o: