Luang Prabang, czyli pocztówka z dawnego Laosu

Tajlandia i Wietnam to już dziś rozdeptane turystyczne zagłębia - kto chce odnaleźć dziewiczego ducha południowo-wschodniej Azji powinien raczej przesunąć palec na mapie w kierunku Laosu.

Dawna stolica państwa, Luang Prabang, wciąż zdaje się miastem zapomnianym - pewnie dlatego, że niezwykle ciężko tu dotrzeć. Ukryta pomiędzy rzekami Mekong i Nam Khan, stara metropolia, w której farmerzy pracujący na polach sałaty przewyższają ilościowo ciekawskich z aparatami, odległa jest od laotańskiej stolicy, Vientianu, o 11 godzin morderczej jazdy autobusem. Trzeba dodać, że drogi są tu kręte, bandytyzm dość powszechny, zaś remedium na niego to uzbrojona ochrona w każdym autokarze . Ot, lokalny koloryt.

LaosLaos Shutterstock

Pierwszy widok miasta co najmniej zniewala - wspaniała, monumentalna francusko-indochińska architektura wtopiona jest w krajobraz tradycyjnych ludowych osiedli stłoczonych wokół świątyni, tzw. wat. Tych jest tutaj ponad 30 - ze złotymi dachami, zdobnymi wieżyczkami i krążącymi dokoła w zadumie buddyjskimi uczniami.

Główna arteria Luang Prabang to Sisavangvong, przy którym mieści się królewskie Muzeum Narodowe, świątynia Chomsi z 350 stromymi stopniami i całe mnóstwo uroczych małych kafejek i sklepików oferujących cenne wyroby lokalnego rzemiosła w Laosie - tkaniny, biżuterię, naczynia, meble. Na pobliskim nocnym targowisku znajdziemy, pośród jedwabnych szali, ryby marynowane w bananowych liściach oraz pieczone świńskie ryjki.

LaosLaos Shutterstock

Ulice w Luang Prabang zmieniają nazwy nagle i bez wyraźnego powodu, dlatego po jakimś czasie znajdujemy się nagle na Sakkaline przed czarującą Villą Santi, będącą obecnie luksusowym hotelem z kolonialnym Spa. Tych willi i rezydencji urządzonych z największym przepychem i kunsztem laotańskich tradycji znajdziemy tu znacznie więcej - wszystkie oferują rozanielające ciało zabiegi i wspaniałą kuchnię: ryby przyrządzane ze świeżym imbirem, różnorakie odmiany curry oraz najpopularniejsze ryżowe kulki.

Najwspanialsza z lokalnych świątyń to Wat Xiang Thong - zbudowana w XVI w. przez rodzinę królewską. Na tylnej ścianie widnieje wspaniała mozaika drzewa życia, zaś wnętrza to po prostu uczta dla spragnionych oczu. Smak artystycznej słodyczy znajdziemy jednak prawie w każdym przybytku świętości, zwłaszcza w klasztorach: w Wat Saen zgromadzone są malownicze rybackie łodzie, zaś z Phou Si Wat obejrzymy najbardziej czarujący zachód słońca w mieście. Płaskorzeźby w Wat Mai opowiadają religijne historie, zaś Wat Pa Phai pyszni się pełną legendarnych i mistycznych postaci fasadą.

LaosLaos Shutterstock

Luang Prabang to wreszcie znakomity punkt wypadowy - płynąc łodzią w dół rzeki Mekong dostaniemy się do tajemnych jaskiń Pak Ou, mieszczących setki wizerunków Buddy. Po drodze możemy po cichu obserwować zapracowanych rybaków pochylonych nad sieciami lub zatrzymać się w małej wiosce słynącej z destylacji ryżowej whisky - bardzo pokrzepiające doświadczenie! Godne obejrzenia są też wodospady Tad Se - idealne miejsce na piknik i rześki prysznic za jednym zamachem. I najważniejsze: po południu, na przejażdżkę można wynająć sobie... słonia.

AUTOR: AGATA CHABIERSKA

Zobacz też:

Tajskie Miasto Aniołów

Więcej o: