Na zagranicznych forach można się dowiedzieć, że Nowozelandczycy słyną z gościnności. Bardziej jednak niż gościnność rzuca się w oczy coś nieco innego.
To w Nowej Zelandii kręcono "Władcę Pierścieni" shutterstock
Zaczęło się od alkomatu: jechaliśmy samochodem ze znajomymi i zatrzymała nas policja, żeby sprawdzić ewentualne promile we krwi kierowcy. Nie znaleźli nic, ale z przyzwyczajenia (nie bardzo widzę jakiś inny powód) spytali się go o prawo jazdy. W odpowiedzi na jego 'tak', rzucili tylko krótkie "It's OK, you can go" i pojechaliśmy. Nawet nie sprawdzili, czy kierowca faktycznie posiada ten dokument. Potem dowiedziałam się, że obowiązek posiadania przy sobie prawa jazdy został wprowadzony zaledwie parę lat temu.
Nowa Zelandia shutterstock
Takie sytuacje trafiają się na każdym kroku. Klucze do mieszkania, które wynajmuję dostałam przed wpłaceniem kaucji i czynszu. Dlaczego? Bo nie miałam przy sobie wystarczającej ilości gotówki. W pracy stoi koszyk ze słodyczami, płacimy wrzucając pieniądze do specjalnej puszki i rachunek zawsze się zgadza. Na parkingu pod biurem czasem nie ma miejsca, więc parkujemy na chodniku obok i zostawiamy kluczyki parkignowemu. On przestawia potem samochód na pierwsze zwolnione miejsce.
Nowa Zelandia shutterstock
Tylko czy to wszystko można zamknąć w jednym słowie 'uczciwość'? Nowozelandczycy są nawet nie tyle uczciwi co łatwowierni. Jest w nich rozbrajająca naiwność dzieci. I nawet jeśli faktycznie zdarzają się oszuści i inni zamachowcy na nowozelandzką naiwność, w większości ludzie szanują wzajemne zaufanie. Tu nikt nie wierzy w 'buisiness is business', tu się praktykuje 'nie rób drugiemu, co Tobie nie miłe'.
Autor: Ewa Janek
Bywasz W NZ? Znasz inne ciekawe miejsca? Napisz do nas: bermudy@g.pl
ZOBACZ TEŻ: