Paolo Volponi, włoski fotograf i reporter*

Serce zostało na Madagaskarze, na białej plaży malutkiej wyspy Nosy Antsoha, na północ od Nosy Be

Tylko tam mogłem sfotografować fantastycznego bielika madagaskarskiego (Madagascar fish-eagle ), w dodatku mając na sobie jedynie w szorty...

Niezapomniany dzień miał miejsce w...

Słowińskim Parku Narodowym, kiedy pewnego ranka, wspinając się na wydmy, zobaczyłem nagle orła bielika przelatującego nad przypominającym pustynię krajobrazem parku. Wspaniały widok!

Nie zapomnę też dnia, w którym udało mi się sfilmować poród Kariny - klaczy ze stada koników polskich. Wszyscy mi mówili, że to niemożliwe, bo klacze są bardzo płochliwe, a poród trwa zaledwie kilka minut. Przez trzy dni i trzy noce chodziliśmy za nią wszędzie, wreszcie, kiedy już mieliśmy się poddać, zaczęła się dziwnie, nerwowo zachowywać, atakowała inne konie. Postanowiliśmy więc poczekać jeszcze godzinę. Wreszcie zaczęła rodzić! Staliśmy 50 m od niej, a potem zaczęliśmy się zbliżać, bardzo ostrożnie, i zapaliliśmy światło. Zaakceptowała to, może dlatego, że przyzwyczaiła się do nas przez te trzy doby.

Interesuje mnie...

odkrywanie bliskich związków między człowiekiem i naturą, np. relacja niedźwiedź - człowiek w Rumunii czy "fady" na Madagaskarze, czyli różne nakazy i zakazy, których wszyscy przestrzegają. "Fady" znaczy, że "niebezpiecznie jest coś robić", np. polować na jakieś zwierzę lub je jeść.

Dojechałem tam...

Nad jezioro Kinkony na Madagaskarze podróżowałem całą noc z rodziną malgaską wozem ciągniętym przez zebu. Noc była gorąca i absolutnie czarna, z niewyobrażalnie czystym niebem pełnym gwiazd. Przez osiem godzin jechaliśmy przez bezkresne lasy i pola, a kiedy nadszedł dzień, nie wiedziałem, gdzie jestem. Kiedy spotkaliśmy inną malgaską rodzinę, podróżującą tak jak my, zatrzymaliśmy się, by rozpalić ognisko i wypić razem mocną kawę. To była chyba najpiękniejsza noc w moim życiu.

Najlepsze wakacje spędziłem w...

Parku Narodowym "Gran Paradiso" w północno-zachodnich Włoszech z moim bratem, kiedy miałem 19 lat. W ciągu dziesięciu dni przeszliśmy Alta Via, która przecina park.

W Polsce lubię...

Słowiński Park Narodowy. Zajmuje on wyjątkowe miejsce w moim sercu.

Podróżuję z...

Zazwyczaj sam. Ale zawsze towarzyszy mi mój mały Anioł Stróż, który jest bardzo zajęty, opiekując się mną.

Mój ulubiony hotel...

to berberyjski namiot, na który natknęliśmy się w środku Wielkiego Ergu, pustyni w Tunezji. Oczywiście, trudno nazwać go hotelem, ale Berberowie zaprosili nas do środka, a w nocy była burza piaskowa.

Niebo w gębie poczułem...

pewnego jesiennego popołudnia, lecąc balonem nad Puszczą Białowieską. Pracowałem wtedy nad reportażem o puszczy dla "National Geographic Polska".

Na wyprawę zawsze zabieram...

lornetkę, żeby obserwować ptaki i zwierzęta.

Nigdy więcej nie powrócę do...

Gorycji (Friuli-Wenecja Julijska). Ale jedną z moich zasad jest nigdy nie mówić nigdy... więc, jeśli jakaś gazeta wyśle mnie kiedyś do Gorycji, to oczywiście znowu tam pojadę.

Wkrótce będę w drodze...

na wyspę Sokotra w Jemenie.

Marzę...

żeby moja praca jako reportera i fotografa była pożyteczna dla ludzi i przyczyniła się do ochrony miejsc, które odwiedzam.

* Paolo Volponi, z wykształcenia socjolog, fotografuje od 14 roku życia, współpracuje z BirdLife International i "National Geographic Polska". Do Polski przyjechał po raz pierwszy w 1993 r., a już rok później zaczął obserwować i fotografować orła bielika - efektem była książka "Bielik - król polskich ptaków" (wyd. 1998 r.). Tylko do niedzieli w warszawskiej Galerii 8+ przy Sapieżyńskiej 8 można oglądać wystawę zdjęć Volponiego "Ostatnie dzikie konie Europy" i jego pierwszy film dokumentalny "Dzika dusza koników polskich"

Więcej o: