Już same tytuły 63 wycieczek brzmią zachęcająco: "Szlakiem zwiniętych torów", "Rozgrzewka łojanta", "Wyszła szprycha z worka", a nawet "Wyprawa do Palestyny". Do jej pory rozproszone były w kilkunastu pascalowskich przewodnikach, teraz mamy je w pakiecie.
Jednodniowe trasy pogrupowano według regionów geograficznych. Na początku każdego zamieszczono - w porządku alfabetycznym - opisy ok. 20 miejsc. Ich dobór trochę od Sasa do Lasa: ciekawe miejscowości czy jeziora sąsiadują z takimi, na które szkoda czasu, a bywa, że na prawdziwe perełki zabrakło miejsca. Jednak opisy szlaków są bez zarzutu - widać, że autorzy osobiście je przemierzyli. Szczególnie ciekawie zapowiada się "Fortissimo!" wzdłuż poznańskich XIX-wiecznych umocnień czy "Kampinoska klasyka" zapiaszczona i tak trudna, że trzeba nieraz nosić rower. Podano długość tras (z różnymi wariantami), czas ich pokonania oraz stopień trudności. Są i rady, jaki rower sprawdzi się w danym terenie: crossowy, górski czy trekkingowy, a nawet jakie dobrać opony. Dowiemy się też, gdzie i o jakiej porze humor popsuje nam wzmożony ruch samochodowy i w których miejscach łatwo zbłądzić. Niektóre trasy nieźle znam i - proszę mi wierzyć - w zasadzie wszystko się zgadza.
Zdarzają się drobne błędy, np. rzeczka w Jasienicy to nie Gunia lecz Gunica, a po miejscowości Gunice w górnym jej biegu pozostał już tylko punkt na mapie. Zaś wieża Bismarcka w Szczecinie jest obecnie zamknięta na głucho. Chwilami odnoszę też wrażenie, że autorzy ostro pedałowali i co nieco przegapili (np. przy okazji wycieczki po puszczy wkrzańskiej można było doradzić turyście, by obejrzał niezwykły cmentarzyk niemieckiego rodu Raminów pod Tanowem, a w Stolcu ciekawy XVIII-wieczny obelisk z aniołem). Ale poza tym - gratulacje! Tym bardziej że tekst uzupełniają mapki i kolorowe zdjęcia.
Początkującym cyklistom polecam zamieszczony na wstępie poradnik rowerzysty - rzeczowy, ale napisany ze swadą (doświadczeni kolarze też znajdą coś dla siebie, np. nowinki ubraniowe). Przy okazji dowiemy się, gdzie, kiedy i jaki rower kupić (w tej branży najtaniej jest zimą). Autorzy zapewniają, że na początek ok. tysiąca złotych powinno wystarczyć, ja bym jednak dołożył 400... I jeszcze w jednej kwestii za żadne skarby zgodzić się z nimi nie mogę: zdecydowanie doradzają kupno górala. Wprawdzie sugerują, że można zniwelować jego wady większą ramą, wyposażyć go w cieńsze opony, dołożyć błotniki i bagażnik - czyli w istocie odebrać mu część góralskości. Ale po co się tak trudzić? Góral tylko straci część swoich zalet, a nowych zbytnio nie nabierze (równie dobrze można by adaptować terenowe auto do jazdy autostradą). A przecież współczesne rowery trekkingowe są wprost stworzone do turystyki: niemal tak dzielne jak górale, zapewniają dużo wygodniejszą pozycję kolarzowi, są szybsze, no i nie hałasują tak okropnie! Na szczęście góralową manię mamy już za sobą, niech sobie nimi jeżdżą miłośnicy bezdroży, bo do tego właśnie zostały stworzone.
Na końcu książki mamy namiary na punkty IT, noclegi, lokale gastronomiczne, pomyślano też o sklepach i serwisach oraz o cyklicznych imprezach rowerowych. Jest również indeks miejscowości. I praktyczny drobiazg: zakładka. Naprawdę polecam!
"Polska na rowerze. Całkiem nowe trasy", kierownik projektu Michał Duława, Bielsko-Biała 2007, Pascal, s. 408, cena 39,20 zł