Lawenda została już co prawda zebrana i ten najbardziej charakterystyczny motyw prowansalskiego krajobrazu nie cieszy już oczu przyjezdnych, słońce nadal jednak mocno grzeje (ok. 30 st. C), a woda ciągle jest lazurowa i ciepła (do 25 st.).
We wtorki w miasteczku odbywa się targ, na którym można kupić wszystko, czego dusza zapragnie - od tapenady (słonawa pasta z czarnych oliwek i anchois) po barwne stroje ludowe, od ceramiki po buty. Wzdłuż promenady mamy liczne miejsca do gry w bule, której można się przyglądać z ogródków pobliskich restauracji, delektując się wymieszanym z zimną wodą pastisem (daleki, anyżowy kuzyn absyntu). Graczy lepiej podziwiać z daleka - często namawiają turystów, żeby przyłączyli się do zabawy, po czym ogrywają ich niemiłosiernie z ostatniego grosza. Nocą w tym samym miejscu natkniemy się na marche nocturne , czyli nocny rynek. Jest okazja do nabycia różnych wyrobów rękodzielniczych - biżuterii, świec, mydeł, rzeźb, obrazów. Zarówno sprzedawcy, jak i klienci popijają wino, panuje atmosfera wspólnej zabawy i ma się wrażenie, że żadnej ze stron nie zależy na dobiciu targu.
Z Bandol warto wybrać się łodzią lub wpław na Bendor. Ta naturalna wyspa sprawia wrażenie od początku do końca stworzonej ludzką ręką. Wszystko to za sprawą jej właściciela Patricka Ricarda, prezesa zarządu Pernod Ricard (drugi co do wielkości koncern alkoholowy na świecie). Flagowy okręt Pernod Ricard, pastis , to duma Prowansji i oprócz wspaniałych win najbardziej popularny alkohol z regionu. Ricard stworzył na swojej wyspie prawdziwy raj na ziemi. Każda skała wydaje się przemyślnie, malowniczo ułożona, a w każdej gęstwinie można odnaleźć oznakowaną ścieżkę. Plaże Bendor są piaszczyste i gościnne. Na wyspie, obok imponującego kompleksu hotelowego znajduje się wiele pięknych budynków.
Godna polecenia jest również wyprawa do Cassis, a dokładniej do nieodległych od niego calanques , czyli imponującego skalistego wybrzeża z pięknymi trasami spacerowymi. Najpopularniejszy szlak zajmuje ok. 2 godzin i oprócz wspaniałych widoków daje też możliwość skorzystania z plaży i kąpieli w morzu.
Jedyne chwile, kiedy Bandol i jego okolice tracą odrobinę ze swojego nieodpartego uroku, to te, kiedy wieje mistral. Ten silny, zimny wiatr potrafi obniżyć temperaturę powietrza o 10 st. i wyć rozpaczliwie przez całą noc, uniemożliwiając sen. W porcie poruszane mistralem łodzie kołyszą się nieustannie, wydając przy tym dźwięk nie do opisania. Kiedy rano mistral ustaje, morze za oknem jest niewzruszone i błękitne jak zwykle, a wokół panuje cisza, wydawać się może, że wszystko to było snem wywołanym nadmiarem pastisu.