Zamów przewodnik z kolekcji Podróże Marzeń
Szwajcaria to dla mnie destylat atrakcji przyrodniczo-historycznych (w dodatku nie ma tłoku, są zaś znakomite połączenia kolejowe i rozbudowana infrastruktura turystyczna). Szczególnie polecam okolice Jeziora Bodeńskiego na pograniczu niemiecko-austriackim, z uroczymi miastami na brzegach Renu. Najbardziej godne polecenia są Schaffhausen i Stein am Rhein. Odwiedziłem je w 2005 r., ale cóż mogło się zmienić w miejscach jakby zastygłych w początkach poprzedniego tysiąclecia...
Schaffhausen (Szafuza) jest stolicą kantonu o tej samej nazwie (linia graniczna przebiega tu w skomplikowany sposób, wydzielając go z terytorium Niemiec). To 33-tysięczna aglomeracja z rozwiniętym przemysłem i świetnie zachowanym średniowiecznym centrum. Bywa nazywana kulturalnym i handlowym mostem między Niemcami a Szwajcarią.
Można tu dotrzeć z okolic Konstancji żeglując po Renie. Od maja do września po rzece i Jeziorze Bodeńskim kursują trzy statki dziennie (pomiędzy Kreuzlingen, poprzez Stein am Rhein, aż do przystani przy Freier Platz w Schaffhausen, skąd można udać się wprost na starówkę). Rzeka jest w tym miejscu szeroka i spokojna, krajobraz jak na Szwajcarię zbyt płaski, ale miasteczka i wsie po drodze urozmaicają widoki.
Jeśli będziemy mieć szczęście, trafimy na jeden z czterech dni w miesiącu, kiedy można wędrować po Schaffhausen w towarzystwie nocnej straży. Uzbrojeni w halabardy strażnicy przemierzają uliczki z pochodniami i latarniami, pełniąc zarazem funkcję przewodników.
Za dnia pierwsze kroki skierujmy do Münster, wspaniale odrestaurowanego opactwa związanego z początkami Schaffhausen. Założył je hrabia Eberhard III Nellenburg w 1049 r. Góruje nad nim wieża katedry Wszystkich Świętych - Münster zu Allerheiligen. Przylega do niej największy w Szwajcarii klasztor w stylu romańsko-gotyckim. Na jego otoczonym krużgankami dziedzińcu można podziwiać ogromny Schillerglocke - dzwon Schillera. To on zainspirował poetę do napisania poematu "Pieśń o dzwonie" (swoją drogą Schiller nigdy nie odwiedził Schaffhausen, a dzwon otrzymał nazwę od łacińskiego napisu, który stał się dlań inspiracją). W uroczym ogrodzie pełno ziół, znakomicie się tu odpoczywa. Znajduje się tu Museum zu Allerheiligen (Wszystkich Świętych, wstęp 9 franków szwajcarskich), jedno z najsławniejszych lokalnych muzeów w kraju. Posiada zbiory sięgające prehistorii, sporo rzemiosła, broni, ubiorów, jest też ekspozycja poświęcona grom hazardowym oraz bogata galeria malarstwa.
Kolejny przystanek robimy przy ratuszu (ukończony w 1412 r.) ze świetnie zachowaną Salą Rady i misternie rzeźbionymi renesansowymi podcieniami. Wędrując brukowanymi zaułkami, podziwiamy charakterystyczne dla całej Szwajcarii piękne studnie, które my nazwalibyśmy z pewnością fontannami. Każdą wieńczy rzeźba ustawiona na wysmukłej, ozdobnej kolumnie. Najsławniejsze to Metzgerbrunnen z postacią kondotiera i Mohrenbrunnen z władcą Maurów. Na innych znaleźli się legendarni bohaterowie, z Wilhelmem Tellem na czele.
Warto poświęcić parę godzin na spacer uliczkami pomiędzy Fronwagplatz, Münsterplatz i Kirchhofplatz. Nowoczesne kamienice sąsiadują tu z perłami dawnej architektury mieszczańskiej, jak np. Schmiedstube lub wyjątkowo piękny Haus zum Ritter (Dom Rycerza). Fasadę tego ostatniego zdobią mityczne sceny z postaciami Odyseusza i rzymskiego wojownika namalowane przez Tobiasa Stimmera.
Stąd ulicą Vordergasse udajemy się do zamku Munot, mijając po drodze pięcionawowy gotycki kościół parafialny św. Jana. Kamienną twierdzę z wysoką wieżą widać już z daleka - to najbardziej charakterystyczna budowla w Schaffhausen. Zbudowali ją mieszkańcy w 1564 r. (po okresie wojen religijnych), na planie koła, zgodnie z teoretycznymi wytycznymi Albrechta Dürera. Dziedziniec i wnętrza są dość posępne, ale mamy stąd wspaniały widok na pokrywające wzgórze Munot winnice i ogrody oraz rozległą starówkę przytuloną do zakola Renu. Często odbywają się tu festyny, festiwale dziecięce, pokazy filmowe i koncerty.
Największą atrakcją poza miastem są oddalone o kilka kilometrów największe w Europie wodospady na Renie (Rheinfall). Musimy skierować się w okolice Neuhasen, tam wsiąść na statek w rzecznej przystani i podpłynąć pod wodospady lub udać się do położonego na wysokiej skale renesansowego zamku Laufen (dziś znany tylko z eleganckiej restauracji). Stąd droga zaprowadzi nas do kilku platform widokowych na różnych poziomach, aż do platformy Känzeli w chmurze wodnego pyłu. Wodospad jest szeroki jak Ren w tym miejscu - ok. 150 m, a wysoki na 23 m. Na środku rzeki mamy "naturalną" platformę - to skała z widokiem na wodospad i piękny kamienny most. Można podpłynąć do niej łódką i wspiąć się na szczyt zwieńczony szwajcarską flagą.
Stein am Rhein dzieli od Schaffhausen zaledwie 20 km. To zachowane w całości średniowieczne miasteczko należy do najpiękniejszych w Szwajcarii. Ma się wrażenie, iż czas zatrzymał się tu przed wiekami (w czasie II wojny światowej przypadkowo zbombardowali je alianccy lotnicy, ale nie ma śladu po zniszczeniach).
Trzytysięczne Stein rozłożyło się na obu brzegach Renu. Otaczają je fragmenty murów obronnych z bramami, a na wzgórzu Klingenberg (190 m) króluje zamek Hohenklingen (prowadzi doń malownicza droga wśród winnic i drzew, ok. pół godziny wspinaczki). Jego budowę rozpoczęto w XI w., obecny kształt uzyskał w wieku XIII. Przez lata pełnił rolę północnej twierdzy obronnej. Obecnie mieści się tu restauracja, można też zwiedzać fortyfikacje i mury. Majestatyczny zamek jest świetnym dopełnieniem idyllicznego pejzażu, a z jego wieży roztacza się wspaniały widok na Jezioro Bodeńskie. W pogodne dni widać stąd potężne masywy Alp na północy.
Rzymianie założyli tu fort w 294 r. i nazwali go Stein (kamień), aby bronił okolic przed wojskami germańskimi. Prawdziwy rozwój miasta rozpoczął się na przełomie X i XI w., wraz z powstaniem klasztoru Benedyktynów. Założyli go w 970 r. książę Burkhart II ze Szwabii i jego żona Hadwig, ale początkowo siedzibę miał w niemieckim Hohentwiel. Do Stein am Rhein przeniósł klasztor wraz z zakonnikami w 994 r. cesarz niemiecki Henryk II i nadał zakonnikom przywilej organizowania targów i bicia własnej monety. To sprawiło, że szybko rozwinął się rzeczny port.
Zanim zanurzymy się w urocze zaułki, zajrzyjmy do opactwa. Zachowane budowle pochodzą z XIV-XVI w. Dziś to muzeum klasztorne udostępnione turystom (Klostermuseum St. Georgen, wstęp 4 franki, bilet rodzinny 10). Zakonnicy byli tu do 1525 r. Przez dziesiątki lat klasztor świecił pustkami, był też manufakturą i miejscem ćwiczeń kadetów, aż w 1875 r. kupił go protestancki ksiądz Ferdinand Vetter i odrestaurował jako muzeum.
W samym mieście dominuje architektura szachulcowa - domy mają ozdobne wykusze i krużganki, wewnętrzne dziedzińce. Warto zwrócić uwagę na pieczołowicie odrestaurowane detale - począwszy od kołatek i klamek u drzwi, na ozdobnych rynnach skończywszy. Tak jak przed wiekami dachy kryje dachówka i łupek. Pełno tu kawiarenek, sklepów i kwiaciarni.
Najciekawszy jest plac ratuszowy. Fasadę ratusza zbudowanego w połowie XVI w. pokrywają kolorowe freski, zdobią one również frontowe ściany sąsiednich domów. Malowidła przedstawiają sceny z historii miasta i kantonu, powstały w latach 1898-1900 i są dziełem Carla von Häberlina i Christiana Schmidta.
Jest tu oczywiście przystań rzeczna. Można więc wybrać się w podróż Renem na zwiedzanie dalszych okolic.
Na granicy szwajcarskich celników nie bardzo interesują paszporty, za to bacznie zwracają uwagę na winietkę umożliwiającą poruszanie się po świetnej i gęstej sieci autostrad. Koszt całorocznej winiety - 40 franków, czyli ok. 100 zł. 1 frank szwajcarski = 2,5 zł