Piotr Hlawiczka, geograf, specjalista ds. turystyki

Serce pozostaje już od wielu lat w harmonii ze mną i zabieram je ze sobą w każdą podróż. Jest tyle wspaniałych miejsc na świecie, w których warto się zakochać, że wierność tylko jednemu byłaby grzechem.

Niezapomniany dzień miał miejsce w...

Adelaide, Australia, gdy w prognozie pogody na 31 grudnia, czyli na sylwestra 2005 zapowiedziano 39 stopni Celsjusza. Następnego dnia okazało się jednak, że nie było 39, tylko 41 stopni w cieniu! Była to wyjątkowo gorąca zabawa sylwestrowa!

Ciekawe jest tam to, że...

Wyspa Kangura (Kangaroo Island) należąca do Australii to kontynent australijski w miniaturze. Kangury, wallabies i inne egzotyczne zwierzęta można tam spotkać prawie na każdym kroku. Po raz pierwszy (i jedyny zresztą) w życiu widziałem wrzeszczące i walczące między sobą misie koala!

Dojechałem tam...

ze znajomymi, przeprawiając się promem starym fordem falconem z napędem na gaz ziemny, zapominając o tym, że na Wyspie Kangura jest jedna jedyna stacja benzynowa z tym paliwem.

Najlepsze wakacje spędziłem w...

Kolumbii, podróżując przez dwa miesiące z Bogoty aż do Cartageny na Wybrzeżu Karaibskim i z powrotem. Ten wspaniały kraj zawsze był moim marzeniem, które spełniło się, gdy od znajomej Kolumbijki mieszkającej w Berlinie dostałem różne adresy. Opieka i życzliwość Kolumbijczyków była tak wielka, że to oni ustalali mój plan podróży, wysyłając mnie w drogę od rodziny do rodziny lub do znajomych (ani razu nie musiałem nocować w hotelu). Wszędzie byłem mile widzianym gościem, organizowano dla mnie przyjęcia powitalne lub pożegnalne. Nie zapomnę widoków z podróży "rajdowym" autobusem po wąskich drogach nad przepaściami w Kordylierze Wschodniej oraz atmosfery Santa Fe de Bogota położonej na wysokości 2600 m n.p.m. (będę musiał tam wrócić, bo zostawiłem łóżko, które musiałem kupić, mieszkając przez dwa tygodnie w nieumeblowanym pokoju u znajomego artysty malarza).

W Polsce lubię...

moje rodzinne strony czyli Ziemię Cieszyńską, bo tam nauczyłem się podróżować. Piękno i atrakcyjność tego regionu powoduje, że wciąż pragnie się go poznawać. I to pragnienie pozostało we mnie do dzisiaj. Od cieszyniaków nauczyłem się otwartości i tolerancyjności, które tak bardzo przydają się w życiu. Bardzo tolerancyjni byli też moi rodzice, umożliwiając mi przeżycie wielu turystycznych przygód.

Podróżuję z...

mapą, która daje mi poczucie pewności i orientacji.

Mój ulubiony hotel to...

Cumberland Hotel w Londynie. Nowoczesny design oferuje komfort i luźną, niezobowiązującą atmosferę. Położony jest w samym centrum miasta przy Hyde Park i Oxford Street, co umożliwia ciekawe spędzanie wolnego czasu (spacery, puby, zakupy).

Niebo w gębie poczułem...

podczas Polskiego Wieczoru na otwarciu targów ITB w Berlinie w 1999 r., kiedy przygotowaliśmy polskie jedzenie dla ok. 4000 zaproszonych gości. Setki kilogramów wyśmienitych pierogów, bigosu oraz wspaniałego makowca i innych przysmaków śniły mi się przez wiele nocy przed imprezą i po niej.

Na wyprawę zawsze zabieram...

jak najmniej rzeczy, żeby być niezależnym i elastycznym.

Nigdy więcej nie powrócę do...

wielu miejsc na świecie, ale nie dlatego, że mi się nie podobały, tylko że nie wystarczy życia, żeby tam jeszcze raz pojechać.

Wkrótce będę w drodze do...

ulubionej i fascynującej Anglii oraz Szkocji. Poznając Wielką Brytanię zawodowo, uświadomiłem sobie, jak bardzo różne są te dwa kraje położone na jednej wyspie. Bogata i dopieszczona kulturowo Anglia oraz fascynująca i dumna Szkocja oferują mnóstwo niezapomnianych i czarujących chwil.

Wymarzony cel podróży...

wszędzie tam, gdzie mnie jeszcze nie było. Jednym z moich największych marzeń jest podróż Trasą Panamerykańską od Alaski po Ziemię Ognistą lub Koleją Transsyberyjską z Moskwy do Władywostoku.

Więcej o: