Ruszamy ze stacji PKP w Bystrzycy Kłodzkiej. Idziemy w dół i za figurą św. Jana Nepomucena skręcamy w lewo, potem kierujemy się na drogę do Stronia Śląskiego (uwaga: duży ruch!). Dalej drogą nr 393, dość spokojną. Trasę od skrzyżowania do Przełęczy Puchaczówka można przejść pieszo (ok. 3 godz.), złapać okazję (pół godziny) albo pojechać autobusem. Idąc, lepiej zapamiętamy krajobrazy i mijane miejscowości.
Pierwsza to Pławnica (niem. Plomnitz), długa łańcuchowa wieś, która łączy się w górnej części z Idzikowem. Była osadą rycerską i jako pierwszy jej właściciel wymieniany był w 1350 r. Ticz von Pannwitz. W 1718 r. należała do znanego na całej ziemi kłodzkiej hrabiego von Wallisa. Przy końcu Pławnicy można odbić w prawo do Marianówki i dalej na Igliczną, a następnie do Międzygórza. My jednak idziemy pod górę, do Idzikowa. Pławnica wraz z Idzikowem tworzą największy w Masywie Śnieżnika zespół osadniczy o długości ok. 8 km. Na granicy tych dwóch miejscowości wzniesiono w 1480 r. kościół Wniebowzięcia NMP. Zachowało się cenne wyposażenie, m.in. renesansowa chrzcielnica z 1588 r., polichromowany ołtarz główny z 1687 r. i barokowa ambona z figurami ewangelistów. W samej Pławnicy jest sporo przydrożnych krzyży, figur i kapliczek, głównie z XIX w.
Idzików natomiast to jedna z najstarszych wsi na ziemi kłodzkiej - powstał jeszcze w okresie przed lokacyjnym, czyli w końcu XIII w. W 1360 r. należał do von Glubosa, znanego posiadacza ziemskiego. W połowie XVIII w. podobnie jak Pławnica należał do hr. von Wallisa, a następnie hrabiego von Magnisa.
Przy samym końcu Idzikowa znajduje się droga do Nowego Waliszowa. Jeśli mamy trochę czasu, możemy skręcić w lewo i dojść do Pasterskich Skał (objęte ochroną; dawniej w pobliżu znajdował się kamieniołom, natrafiano w nim na skamieliny). Po krótkim odpoczynku pod skałami wędrujemy drogą wzdłuż rzeki Biała Woda. Przed wojną była w tym miejscu niewielka wioska, która stopniowo się wyludniała (zachowały się ruiny jednego domu). Idziemy pod górę, aż do kapliczki po lewej stronie. Możemy podejść na samą Przełęcz Puchaczówka, by podziwiać przepiękne krajobrazy. Przy dobrej widoczności dojrzymy nawet Ślężę.
Przy kapliczce skręcamy w lewo i wchodzimy na żółty szlak, który powiedzie nas aż do końca wyprawy. Trasa przez Krowiarki biegnie wśród przepięknych łąk, na których pasą się krowy. Po ok. 20 min kolejna, prawie całkowicie opuszczona wieś. W Marcinkowie mieszka na stałe jedna rodzina; drugi dom jest odwiedzany latem. Z kościoła z końca XVI w. pozostały tylko ruiny. Tuż obok zapomniany cmentarz - tylko na jednym grobie stoją kwiaty i od czasu do czasu ktoś zapala znicz. Mieszkańcy wioski oraz jej kolonii Czatkowa (po drugiej stronie góry) pracowali w kopalniach - w okolicy były złoża galenu, z którego pozyskiwano srebro i ołów.
Od Marcinkowa droga wiedzie lekko pod górę. Krajobrazy oszałamiające. Z jednej strony Góry Bystrzyckie i Stołowe, z drugiej Masyw Śnieżnika, Góry Bialskie i Złote, a jakby tego było mało - na wprost Góry Bardzkie. Takich widoków próżno szukać gdzie indziej.
Dalsza trasa biegnie już tylko w dół. Po 1,5 godz. marszu wchodzimy w las. Jeśli będziemy szli po deszczu, po pewnym czasie zaobserwujemy rzadkie jak na warunki ziemi kłodzkiej zjawisko - tzw. ponor. To miejsce w obszarze krasowym, w którym woda wpływa w skały, przeciska się przez szczeliny i wypływa w innym miejscu (w tym przypadku ok. 3 m dalej). Świadczy to o tym, że idziemy po marmurowych skałach.
Za lasem skręcamy w prawo, a potem w lewo w kierunku Romanowa, stąd już drogą asfaltową do samego Żelazna. To najmniej interesujący fragment trasy, choć można wdrapać się na pobliską górkę i podziwiać krajobrazy.
Wycieczka zajmie ok. 9 godz. Warto zabrać ze sobą sporo wody