Podróże ze sztuką. Hiszpania - tort Toledo

Nie ma tu wolnego skrawka przestrzeni. Meczety, kościoły, synagogi, kamieniczki i pałace wyrastają niemal jedne na drugich. Toledo wygląda wciąż tak samo jak na obrazie El Greca sprzed czterech wieków

Mówi się o nim: jedno z najwspanialszych miast Hiszpanii, żywe muzeum, relikwiarz, najcenniejszy klejnot w koronie, cud... - Co za miasto! Od pierwszego momentu zapiera dech w piersiach! - miał zakrzyknąć Edmondo de Amicis, włoski pisarz i podróżnik, gdy jakieś sto lat temu zjawił się w Toledo.

To miasto jest jak przekładaniec - nosi ślady Rzymian, Wizygotów, Arabów, Mozarabów, Żydów. Wszystkie kultury i religie mają tu swoje "warstwy", do niektórych dokopano się całkiem niedawno, a wiele odkryć jeszcze przed nami. Tu kościół, meczet i synagoga "w jednym stały domu" (rzecz jasna budowle zmieniały swe przeznaczenie z biegiem historii) i dziś służą jako żywa lekcja architektury i sztuki. Toledo pojawiało się m.in. u Miguela Cervantesa, Garcilaso de la Vegi, Jamesa Michenera, Liona Feuchtwangera czy Juliana Stryjkowskiego, a Luis Bunuel kręcił tu sceny do "Tristany" i "Viridiany". Przez tysiąc lat (do 1561 r.) było stolicą królestw. Od 1986 r. na liście światowego dziedzictwa UNESCO (jako jedno z 11 miast w Hiszpanii). Oto kilka "wisienek" z tego niezwykłego, wielowarstwowego tortu, których każdy przybysz winien skosztować.

***

Rozległe wzgórze gęsto porastają domy okolone zębatymi murami, w nich potężne bramy. Pośrodku na obłoku unosi się imponujący budynek z szarego kamienia - szpital Tavera (w dawnych czasach leżał daleko za murami, stąd również nazwa Afuera). Na dole młodzieniec rozwija arkusz z planem miasta, dalej alegoryczne symbole bogactwa i obfitości. Na górze, wśród atramentowych chmur z niebieskimi prześwitami - Matka Boska z chórem aniołów. Oto "Vista y plano de Toledo" El Greca, który oglądam w jego muzeum Casa del Greco w dawnej żydowskiej dzielnicy Juderia (nazwa mylna, dom pochodzi z początku XX w., ale wiadomo, że malarz mieszkał w okolicy). Jeden z ponad 40 obrazów jego pędzla, które znajdują się w tym mieście.

Stare Toledo wygląda niemal wciąż tak samo jak na obrazie sprzed czterech wieków. Zajmuje 12 wzgórz, z trzech stron otacza je głęboki wąwóz rzeki Tag, która ostro tu zakręca, przebijając się przez skały. W średniowieczu z resztą świata łączyły je dwa kamienne mosty - Alcantara i św. Marcina - zachowane do dziś (tylko dla pieszych).

Nie ma tu wolnego skrawka przestrzeni. Meczety, kościoły, synagogi, kamieniczki i pałace wyrastają niemal jedne na drugich (byle remont odsłania prawdziwe "pokłady historii"). Między nimi pną się to w górę, to w dół, wąskie, brukowane uliczki, czasem wykładane otoczakami. Ściany ulic "sklejają" u góry cobertizos - nadbudówki (wiele ich było zwłaszcza między licznymi klasztorami, sporo zburzono dawno temu ze względów bezpieczeństwa - było pod nimi ciemno i brudno, czyhali rabusie). Numery domów to kolorowe kafelki azulejos , gdzieniegdzie ułożono z nich scenki rodzajowe i święte obrazki - takie ceramiczne "kapliczki". Azulejos wyłożone są też klatki schodowe i podwórka domów, do których zaglądamy ukradkiem (mówi się o 400 skatalogowanych patios , ale jest ich ponoć dwa razy tyle, wiele podwórek przerobiono na restauracje, jak choćby wspaniały Coral de Don Diego). Tu i ówdzie sterczą ze ścian drewniane, przeszklone balkoniki, wysokie i wąskie. Tylko grube elektryczne kable poprowadzone byle jak na wierzchu rażą poczucie estetyki.

W pochmurny dzień oglądane z drugiego brzegu Tagu Toledo wygląda jak "omszałe" - i mury, i charakterystyczne rurkowe dachówki są szarozielone, z przebłyskami spłowiałej ochry.

***

Domenico Theotocopoulos, urodzony na Krecie w 1541 r., zjawił się tu w 1577 r. i pozostał aż do śmierci w 1614 r. Jego doczesne szczątki spoczywają w krypcie pod przyklasztornym kościołem cysterek - Convento Santo Domingo de Silos "El Antiguo" (choć niektórzy podają to w wątpliwość - kazał się tu pochować, ale syn miał przenieść zwłoki gdzie indziej). Z 14 działających dziś klasztorów to jedyny, który można zwiedzać, zarazem najstarszy w mieście (ufundował go w 1085 r. król Alfons VI). I jako pierwszy zamówił u Kreteńczyka obrazy do ołtarza. Niestety, oryginalne płótna - z wyjątkiem "Zmartwychwstania Chrystusa", "Św. Jana Chrzciciela" i "Św. Jana Ewangelisty" - przeniesiono do muzeów, pozostawiając kopie. Według zakonnic (gdy byłam tam w grudniu minionego roku, w murach przebywało ich 12 - pięć Hiszpanek i siedem Hindusek) jego trumna wciąż spoczywa w podziemiach. Przez szybkę zerkamy do słabo oświetlonej krypty z kilkoma trumnami - kto wie...

Ale nie tylko z powodu El Greca warto przestąpić klasztorną furtę w murze (bilet 1,5 euro). Mnie oszołomił chór - wiekowe azulejos na podłodze i ścianach są wprost cudowne (dość grube, na nich niebiesko-zielono-rdzawe sploty roślinno-geometryczne), a sufit pokrywają arabeski. W gablotach same skarby: dokumenty królewskie z XII w., oryginalne plany kościoła autorstwa słynnego renesansowego architekta Juana de Herrery, kancjonał z XVI w. i... pierwszy kontrakt El Greca z klasztorem z 1577 r. Na tzw. zachórzu nie można przegapić wielkiej kolekcji Jezusków, szopek i świętych figurek - z wosku i plastiku, w przeróżnych ubrankach (dzieła zakonnic). Ani wspaniałego nagrobka rycerza z XIV w. - don Juan de Ajofrin zginął w bitwie z Portugalczykami, mając 20 lat, spoczywa w wieńcu na głowie, obok niego trzy lwy i pies. Przy wyjściu minisklepik ze świętymi obrazkami i pamiątkami. Matka przełożona w habicie i ciepłych zarękawkach sprzedaje nam marcepanowe ciasteczka (pudełko 4-5 euro). To cukiernicza specjalność Toledo, ponoć najlepsze wyroby pochodzą właśnie z klasztorów - stąd w witrynach sklepów niezliczone zakonnice-lalki zajęte gnieceniem ciasta.

Prawdziwe pielgrzymki ciągną jednak gdzie indziej - do niewielkiej przybudówki kościoła Santo Tome'. - "Pogrzeb hrabiego Orgaza" jest jak magnes - mówi nasza przewodniczka Irena Ochlewska-Fernandez (w Toledo od 17 lat) - wszyscy muszą go zobaczyć. Od XIX w. zaczęły doń zjeżdżać wycieczki. My oglądamy go wraz z gromadą Japończyków, po chwili nadchodzą Niemcy... nie da się pobyć sam na sam z arcydziełem El Greca (a przecież jesteśmy poza sezonem). Półkolisty olej na płótnie wisi tu od zawsze, tj. od ok. 1585 r. Ciało hrabiego składają do grobu św. Augustyn i św. Szczepan (kiedy umarł, zeszli w tym celu z nieba - głosi tablica), zaś jego duszę unosi aniołek...

***

Miasto trzech kultur - tak reklamuje się Toledo, chlubiąc się wspaniałymi zabytkami (ale też obyczajami, kuchnią i rzemiosłem) kultury chrześcijańskiej, islamskiej i żydowskiej. Po starożytnym Toletum pozostały tylko łaźnie w centrum (Rzymianie zdobyli tę osadę iberyjską w 193 r.). Ten najstarszy zabytek Toledo odkryto w podziemiach późniejszej budowli, ogląda się go, chodząc po pomostach i szklanych taflach przerzuconych nad resztkami murów.

W kulturowym przekładańcu wyraźnie odcisnęli się za to obecni tu od V w. Wizygoci, którzy w VI w. uczynili z Toledo swoją stolicą. Najlepiej zajrzeć do kościoła św. Romana zamienionego w Muzeum Sztuki Wizygockiej (zbudowany w stylu mudejar łączącym elementy chrześcijańskie i arabskie, swego czasu służył za meczet). Drewniany sufit kontrastuje z kamienno-ceglanymi ścianami, na nich resztki romańskich malowideł - choć kolory wyblakły, można rozpoznać niesamowity sąd ostateczny z otwierającymi swe groby umarłymi i zmartwychwstanie. Na innej ścianie olbrzymi św. Krzysztof - wedle dawnego powiedzenia, by przeżyć kolejny dzień, trzeba koniecznie choćby zajrzeć do kościoła i zobaczyć tego właśnie świętego. Podziwiamy interesujące przykłady sztuki kamieniarskiej, rzeźbione kolumny wizygockie z VII w., a w gablotach - biżuterię z wizygockich grobów.

W legendach Toledo występuje jako miasto nauk czarnoksięskich. Jedna z nich mówiła o skrzyni ze skarbami, których nie można uszczknąć - w przeciwnym razie królestwo Wizygotów upadnie. Ostatni ich król Rodrigo miał naruszyć skarb i... "jeźdźcy w turbanach zdobyli królestwo". Stało się to w roku 711. Arabowie władali miastem niemal przez cztery wieki, na ich ślady natkniemy się na każdym kroku. Z połączenia elementów islamskich i chrześcijańskich (romańskich i gotyckich) powstanie wspomniany mudejar z jego podkowiastymi łukami i tzw. oślim grzbietem, bogactwem ornamentów w stiuku, drewnie i cegle, "głębokimi" kasetonowymi stropami oraz murem ułożonym na przemian z cegieł i kamieni. To głównie po Arabach pozostały imponujące mury, choć potężne bramy w nich - jak choćby Bisagra, Puerta del Sol czy (niedawno odkopana) Puerta del Vado - powstały już w dobie rekonkwisty; te solidne, wielopoziomowe konstrukcje kryły wartownie strażników, zbrojownie i składy myta, uchodzą za jeden z symboli miasta.

Do najstarszych budowli należy meczet Cristo de la Luz z 999/1000 r. - niewielki, wygląda niczym kamienne pudełko. Powstał na fundamentach kościoła Wizygotów, po którym pozostały też niezwykłe kolumny (każda inna), w XII w. dobudowano doń romańską apsydę (wstęp 1,9 euro, ulgowy 1,4). Przed wejściem sterczy biały kamień - jak mówi legenda, klęknął przed nim koń kastylijskiego króla Alfonsa VI, kiedy pokonawszy Maurów w 1085 r., wkraczał triumfalnie do miasta wraz z Cydem (słynny rycerz, opiewany w literaturze wzór cnót i waleczności). Wówczas odnaleziono ukrytą w murze niszę z krucyfiksem oświetlonym lampką oliwną - płonęła nieprzerwanie przez lata arabskiego panowania, stąd nazwa Cristo de la Luz.

Wiele niespodzianek kryją piwnice prywatnych domów. Alberto Garcia podczas remontu natrafił na pozostałości arabskiego pałacu z X w. Pokonawszy kilka wewnętrznych dziedzińców, schodzimy do podziemi. A tam - stare mury i sklepienia, charakterystyczny łuk z wzorami kufickimi (ozdobne pismo arabskie), reszki kapiteli, kamienne żarna (zwiedzanie minimuzeum przy Cobertizo del Colegio Doncellas nr 2 za zgodą gospodarza).

Przy placu Zbawiciela, niedaleko kościoła o tym samym imieniu (dawniej meczet) od niedawna można zwiedzać arabską studnię. Zstępując na głębokość 15 m, podziwiamy konstrukcję w kształcie ślimaka, której ściany ułożono naprzemiennie z płaskich cegieł i kamieni.

Arabska spuścizna to także damaschinado (nazwa od Damaszku, skąd sztuka ta przywędrowała) - kunsztowna biżuteria, przedmioty i naczynia z miedzi, brązu czy stali misternie inkrustowane złotem, srebrem i mosiądzem oraz biała broń. Niech więc nie zdziwią nas obecne na każdym kroku sklepiki i warsztaty jubilerów i płatnerzy pełne ozdób, nożyków, sztyletów i mieczy (można kupić nawet kompletną zbroję).

***

Moim ulubionym miejscem stał się trójkątny placyk wykładany kamiennymi płytami z narożnym pałacem sprawiedliwości, olbrzymim pałacem arcybiskupim i niezwykłym ratuszem (dwupiętrowy, z jasnego kamienia, z dwiema wieżami po bokach i trójkątnym tympanonem, na samym dole w dawnych stajniach o pięknych ceglanych sklepieniach znajduje się informacja turystyczna). W średniowieczu było tu targowisko, zburzono je pod budowę katedry (1226-1493). Można by jej poświęcić całą księgę, a nie tylko parę akapitów. Spróbujmy jednak...

Budynek, wciśnięty pomiędzy inne, wcale nie wydaje się olbrzymi, a przecież należy do największych katedr w Europie: 59 m szerokości, 120 m długości, do tego 90-metrowa wieża. Siedząc na schodkach ratusza, podziwiam jej fasadę z tzw. cudem toledańskim (nieuznany przez Watykan) - Matka Boska zstępuje z niebios i ubiera miejscowego biskupa Ildefonsa w szatę-ornat bez szwów - w tympanonie.

Wchodzimy główną bramą, tzw. przebaczenia grzechów (wstęp 5,5 euro). W środku 88 kolumn dzieli przestrzeń na nawę główną i cztery boczne. Spośród 750 witraży (głównie XV i XVI w.) najbardziej imponujące są rozety nad wejściem północnym i południowym.

Mijamy niezliczone kaplice, w nich renesansowe nagrobki, krucyfiksy, obrazy, relikwiarze (w tym jeden z drzazgą krzyża świętego), gobeliny z królewskich komnat. Wiele tych skarbów mogliśmy zobaczyć tylko dlatego, że trwała akurat imponująca wystawa "Izabela, królowa katolicka" (1451-1504, rządziła wspólnie, na równych prawach wraz z mężem Ferdynandem, królestwami Kastylii i Aragonii; w 1472 r. wprowadziła inkwizycję, w 1492 r. wypędziła z królestwa Żydów, patronowała wyprawom Kolumba). Wśród wielu bezcennych ksiąg wystawiono słynną trzytomową biblię św. Ludwika - "Bibia rica de Toledo" - powstała w latach 1224-34, zawiera 4887 miniatur inkrustowanych płytkami złota (w XIII w. działała w mieście słynna szkoła tłumaczy Alfonsa X Mądrego).

Główny ołtarz, od którego oddziela nas kuta krata, to mnóstwo polichromowanych gotyckich rzeźb (co za feeria barw!) w złocistych wnękach. Wśród postaci jest pastuszek z kosturem - to on w 1212 r. miał pokazać drogę królewskiemu wojsku, umożliwiając poważne zwycięstwo nad muzułmanami. Vis-a-vis ołtarza niezwykłe stalle - coro , czyli chór kapłański. Nad szeregami drewnianych, rzeźbionych foteli biegną płaskorzeźby z białego marmuru - dzieła Rodriga Alemana, Alonsa Berruguete'a i Philippe'a de Vigarny. Na nich sceny wyzwalania Granady z rąk Maurów oraz postaci ze Starego Testamentu.

Plecami z ołtarzem gotyckim styka się potężny barokowy, z karraryjskiego marmuru (pierwsza połowa XVIII w.). Nad nim w gotyckim sklepieniu uczyniono ozdobną dziurę, przez którą światło pada wprost na monstrancję. Gdzieniegdzie zwisają z sufitu czerwone kardynalskie kapelusze, wskazując, gdzie w posadzkę wmurowano ich groby. Jedną ze ścian zajmuje św. Krzysztof gigant (fresk wysoki na trzy piętra). Nie można pominąć miejsca, w którym wedle legendy Matka Boska postawiła stopę - to wygładzony dotknięciem milionów rąk nieduży kamień w okratowanej wnęce.

W skarbcu króluje 200-kilogramowa monstrancja z XV w. Złoto-srebrna, wysoka na 2,5 m, z 256 figurami. W Boże Ciało, które jest w Toledo największym świętem, paraduje przez miasto na specjalnym powozie - cała konstrukcja sięga 3,8 m (by mogła wyruszyć z katedry, w XIX w. wybito w ścianie specjalną bramę). Podobno jej środek wykonano z 18 kg pierwszego złota, które przypłynęło po podbiciu Meksyku. Kształt monstrancji wzorowano na gotyckiej katedrze w Kolonii, zdobi ją moc szmaragdów i pereł.

Ale największa niespodzianka czeka w zakrystii - kolekcja ponad 120 obrazów, niemal same arcydzieła. Nie wiadomo, gdzie najpierw kierować wzrok: kilkanaście płócien El Greca (apostołowie, "Św. Józef z dzieciątkiem Jezus", "Odarcie z szat"), Goya ("Pojmanie Chrystusa"), van Dyck ("Św. rodzina", "Innocenty XI"), Velazquez ("Kardynał de Borja"), Caravaggio ("Św. Jan Chrzciciel"), a ponadto Tycjan, Ribera, Guido Reni. Na suficie freski Luki Giordano.

***

Potęgę Królów Katolickich sławi późnogotycki kościół i klasztor San Juan de los Reyes tuż nad skalnym uskokiem wiszącym nad Tagiem, wzniesiony w końcu XV w. tzw. stylu izabelińskim (od imienia królowej), projektu Juana Guaza. Poznamy go po wiszących na zewnątrz łańcuchach - to okowy chrześcijan uwolnionych z arabskiej niewoli w królestwie Granady (1492 r., ostatni punkt oporu Maurów na Półwyspie Iberyjskim). I po lesie kamiennych iglic, które widać z daleka. No i jeszcze olbrzymie, kamienne rzygacze, które sterczą prostopadle do ścian u ich szczytu - grajek przyciska dudy, dzieciak wspina się na kolumnę... W środku mudejar i gotyk. Sufit tworzą gwiaździste kasetony, ściany i portale zdobią wykute w kamieniu roślinne esy-floresy i mnóstwo olbrzymich herbów Królów Katolickich (kościół San Juan symbolizował zjednoczenia kraju w unii personalnej przez Izabelę i Ferdynanda). Nie wolno przegapić pięknego wirydarza - piętrowe, renesansowe krużganki okalają zielony kwadrat owocujących właśnie drzewek pomarańczowych i palm. San Juan de los Reyes to najpopularniejsze miejsce ślubów, trzeba czekać wiele miesięcy w kolejce (wstęp 1,9 euro, możliwe także nocne zwiedzanie).

Warto wspiąć się na wieżę barokowego kościoła jezuitów p.w. św. Ildefonsa (w kamiennym portalu nad wejściem - cud toledański z jego udziałem), by podziwiać stąd panoramę miasta z morzem spłowiałych dachów. Wśród nich znany nam już z obrazu El Greca Hospedal Tavera z 1541 r. Kardynał de Tavera ufundował go jako szpital, ma tu wspaniały marmurowy nagrobek, dzieło Alonso de Berruguete. Część tej gigantycznej budowli o dwóch dziedzińcach otoczonych piętrowymi krużgankami można zwiedzać o określonych godzinach, tylko z przewodnikiem, reszta pozostaje w prywatnych rękach. Są tu oryginalne dywany z epoki, brabanckie arrasy o tematyce mitologicznej z XVI w., imponujące archiwum i biblioteka z niesamowitymi pulpitami. Tu również znajduje się ostatni obraz El Greca "Chrzest Chrystusa", są dzieła Tintoretta i Luki Giordano. A z ciekawostek - pancerna kasa szpitala, długi na 7 m stół wykonany z jednego kawałka drewna oraz wielka kolekcja luster (wstęp 3 euro).

***

Po dzielnicy żydowskiej można wędrować niemal bez końca. Zwłaszcza że wczesnym grudniowym porankiem jej zaułki są niemal puste.

W XIV w. w Toledo było co najmniej dziesięć synagog. Dziś można zwiedzać dwie. Przy calle Reyes Catolicos wznosi się synagoga del Transito z 1366 r. - po wypędzeniu Żydów zamieniona na kościół, teraz popularne Muzeum Sefardyjskie. Przestronne wnętrze (ok. 13-15 m wysokości) niemal pod samym sufitem zdobi rząd poprzedzielanych podwójnymi kolumnami ażurowych okienek - owe xelocias to również spuścizna arabska, coś jakby nasze zazdrostki, przepuszczają światło, ale nic przez nie widać. Ozdobny, drewniany sufit wygląda niczym odwrócone dno statku.

Przy tej samej ulicy stoi starsza o blisko sto lat synagoga Santa Maria la Blanca (Śnieżna) - wcześniej meczet, później kościół. Cztery rzędy kolumn podtrzymują arabskie łuki w kształcie podków. Wśród kamiennych dekoracji (ściany, kapitele) prym wiodą szyszki pinii i ananasy. Dobudowaną absydę o kształcie zbliżonym do muszli zaprojektował słynny architekt Alonso Covarrubias (jego dziełem jest również Hospedal Tavera). W XVI-wiecznym ołtarzu mnóstwo postaci kobiecych - swego czasu był to bowiem kościół nawróconych nierządnic. Zwróćmy uwagę na okna z niemal przezroczystego alabastru.

***

Nad miastem góruje olbrzymi zamek - alkazar, ale nań nie starczyło już sił i czasu. Ufundowany przez Karola V, poważnie zniszczony za sprawą licznych pożarów i w czasie wojny domowej 1936 r., został potem odbudowany. Wedle słów przewodniczki, w toledańskiej katedrze zmieściłyby się dwa alkazary, choć na oko - i z daleka - to on wydawał mi się większy, pewnie dlatego, że stoi na wzgórzu.

Na głównym placu miasta - Zocodóver - do połowy XX w. co wtorek odbywał się targ (zresztą jego nazwa wywodzi się od arabskiego słowa suk - targ). Plac ten widział korridy i autodafe - stosy inkwizycji, w których płonęli ludzie i księgi uznane za heretyckie. Zniszczony podczas wojny domowej znów pyszni się otaczającymi go czteropiętrowymi pałacami. To tu ok. godz. 23 zaczyna się życie nocne, to znaczy stąd wyrusza się na dalszą wędrówkę po knajpach. Młodzież, której nie stać na dość drogie bary, woli nocne imprezy na ulicach (botellon oznacza picie z butelek pod gołym niebem), zwłaszcza na placu św. Klary, pod szacownym murem klasztoru klarysek.

Toledo i Kastylia-la Mancha

Jest stolicą autonomicznego regionu Kastylia-la Mancha (ok. 60 tys. mieszkańców, to również dawna stolica religijna Hiszpanii, jest siedzibą arcybiskupa i prymasa.). To dawne królestwo kastylijskie obejmuje pięć prowincji wokół Madrytu, szczyci się najliczniejszymi w kraju uprawami oliwek i winnej latorośli.

Po przeniesieniu stolicy do Madrytu w 1561 r. Toledo straciło na znaczeniu. Podczas inwazji napoleońskiej zostało bardzo zniszczone, liczba mieszkańców spadła do ok. 30-40 tys. Odrodziło się dopiero w drugiej połowie XX w., w znacznej mierze za sprawą turystyki.

Z Madrytu (71 km) do Toledo z dworca Atocha mamy co godzinę szybki pociąg, jedzie 35 min.

W sieci

http://www.conocetoledo.com , http://www.toledopaisajes.com - wycieczki z przewodnikiem, także nocne (12-18 euro)

http://www.clavesdetoledo.com - historia, kultura, sztuka

http://www.renfe.es - pociągi

http://www.spain.info/Tourspain/?language=en - Biuro Turystyki Państwa Hiszpańskiego

Więcej o: