Dorota Leligdowicz, filozof, alpinistka, zdobywczyni Mont Blanc

Serce zostało na ?Dachu Europy?, czyli na Mont Blanc

Moje serce chyba pączkuje, bo zostawiam je, kawałek po kawałku, w każdym wyjątkowym miejscu. I tak część została na plaży nad Bałtykiem koło Łeby. Trudno tam dojechać, ponad 2 km trzeba iść piechotą, ale opłaca się - na odcinku kilkunastu kilometrów między Łebą a Rowami prawie nie spotyka się ludzi. Tam można się ukryć. Potem Puszcza Notecka, Tatry - najbardziej ukochane góry, i Mykeny na Peloponezie - zalążek europejskiej kultury, gdzie jest przecudnej urody błękit, niesamowicie sucho i gorąco. Bazylea i Lozanna w Szwajcarii, przepięknie położone wśród ośnieżonych szczytów, i Jezioro Genewskie. Teraz już wiem, dlaczego przyjeżdżali tam romantyczni poeci i muzycy. Ostatnio największy kawałek serca zostawiłam na "Dachu Europy" - Mont Blanc.

Niezapomniany dzień...

a właściwie magiczny poranek, przeżyłam w drodze na Mont Blanc, kiedy o brzasku patrzyliśmy przez małe okno baraku Vallota na zaróżowioną grań i wijący się sznur ludzi z latarkami na głowach zmierzających na szczyt. W szarówce wyglądało to niesamowicie. Niedługo potem zniewalający wschód słońca na wysokości 4300 m n.p.m., a na koniec niezapomniana godzina 7.38 i wejście na szczyt. Nagle wszyscy zamilkli. - Chłopaki, to już jest tu! - krzyknęłam. Spędziliśmy tam kilkanaście minut. Uściskaliśmy się, zatknęłam flagę Zielonej Góry, wysłałam kilka SMS-ów i już trzeba było wracać. Ale uczucie radości, dumy i spełnienia towarzyszy mi cały czas.

Niemal równie mocno tkwi we mnie listopadowy ciepły i słoneczny dzień na pomoście nad jeziorem w Puszczy Noteckiej, kiedy wspólnie ze znajomymi zamarzyliśmy o wyprawach daleko i wysoko. Tego dnia zadrżały serca, gdy na pytanie: czy to możliwe, że wejdziemy na Mont Blanc, odpowiedzieliśmy sobie: tak, to się uda! I stworzyliśmy projekt "Siła wspólnych marzeń" ( http://www.silamarzen.pl ), by dzielić się doświadczeniami z innymi.

Najlepsze wakacje...

to zawsze te, które właśnie się wydarzają. W tym roku wyjątkowe, bo spełniło się marzenie o prawdziwej wyprawie w góry wysokie. Wraz z czterema niezwykłymi mężczyznami (Adam Więch z Warszawy, Przemysław Major z Bierunia, Mariusz Florczak z Elbląga i Jędrzej Pawlak z Łodzi) zdobyłam najwyższy szczyt w Europie. Nie były to wakacje spontaniczne, jakie zwykle przeżywam, ale oczekiwane, utęsknione, wymagające długich i solidnych przygotowań. Ja m.in. chodziłam po zielonogórskich Wzgórzach Piastowskich z dużym proszkiem do prania, puszkami i kamieniami w plecaku, wspólnie trenowaliśmy w Tatrach.

W górach najciekawsza jest...

estetyka przeżywania świata. Prostota. Upływ czasu. Przestrzeń. Wszystko, co robisz, ma ostre granice. Wiadomo, co musisz zrobić, by czuć się bezpiecznie. Zaufanie, proste komunikaty i tzw. górska matematyka.

Dojechałam tam...

z przygodami. Kilka dni przed wyruszeniem w drogę ukradziono mi ubranie na wyprawę wietrzące się w ogrodzie i musiałam szukać sponsorów na nowe. Żeby mieć gotówkę, sprzedałam na allegro ponad 30 płyt z mojej kolekcji. Nie żal mi ich. Mam nadzieję, że trafiły w dobre ręce. Ulubiony Mark Knopfler z muzyką do filmu "Cal" wrócił do mnie w prezencie na 40. urodziny.

Na wyprawę zawsze zabieram...

Bez względu na to, czy jest mała, czy duża, zawsze zabieram entuzjazm, nadzieję, wytrwałość i cierpliwość. A poza tym pełne oprzyrządowanie, by poradzić sobie w każdej sytuacji. I koniecznie latarkę.

Podróżuję z...

zwykle z rodziną: mężem Romanem i dwójką nastolatków Kają i Oskarem. Generalnie z ludźmi bliskimi, z którymi przebywanie jest przyjemnością, na których można polegać, którym ufam. Dlatego na kolejną wyprawę chciałabym pójść z ekipą, z którą zdobyłam Mont Blanc.

Mój ulubiony hotel...

W prawie każdej podróży ten sam standard - przytulny, pełen prostoty, bez zbędnego wystroju, z wielkim oknem na świat, z wentylacją, wzmocniony naciągami, bez wygłuszających dźwięki natury ścian; czasem stoi na kamiennym podłożu, czasem na trawiastym, czasem na piaszczystym; ma ulubiony kształt igloo i jest podatny na wiatr - pod jego wpływem ulega większej lub mniejszej deformacji, ale niestraszne mu nawet alpejskie burze z piorunami ani zimno, ani śnieg, ani deszcz - to jest po prostu dobry namiot, a w nim ciepłe śpiwory.

Niebo w gębie poczułam...

po wyprawie, bo w jej trakcie jadłam codziennie owsiankę. Gdy zeszliśmy już do schroniska, gdzie większość alpinistów zostawia bagaże, zobaczyłam, że ktoś zostawił torbę z jabłkami i pomarańczami. Tak mnie ssało, że miałam ochotę po prostu wziąć je i zjeść. Nazajutrz w Chamonix na sobotnim targu kupiliśmy mnóstwo jabłek i nektarynek (moje ulubione). Były to najbardziej pachnące i soczyste nektarynki w moim życiu. Przyznam się, że zawsze i wszędzie dam się pokroić za babeczki z owocami.

W Polsce lubię...

klimat pakowania i oczekiwania na kolejną podróż, bez względu na to, dokąd prowadzi droga. Czy to nasze morze, góry albo jeziora, czy też Grecja, Portugalia albo Himalaje. Lubię także swój ogród pod lasem i aromatyczną herbatę wczesnym letnim rankiem. Lubię też marzyć pod rozgwieżdżonym niebem późną ciepłą nocą, mgły nad rzekami, wierzby płaczące, lasy brzozowe i ludzi...

Moja noga nigdy więcej nie postanie w...

Nie ma takiego miejsca, bo w każdym staram się chłonąć chwilę taką, jaka jest. Wszystko, co robię i co mi się wydarza, jest darem losu, przygodą i podróżą do siebie.

Wkrótce będę w drodze...

na Wschód, może to będzie Kirgizja. Są tam dużo trudniejsze, wyższe góry, jest bardziej dziko. Tymczasem chcę posmakować solidnego wspinania w różnych warunkach i utrzymać dobrą kondycję, a w ramach treningu w najbliższym czasie wejść na Grossglocknera, najwyższy szczyt Austrii.

Wymarzony cel podróży...

Nowa Zelandia - bo tak daleko i tak bardzo intrygująca. Albo Peru przyciągające jak magnes swoją tajemnicą - chcę zobaczyć miejsce, gdzie zrodziła się cywilizacja Inków i poczuć jego energię. Ale tak naprawdę nie chodzi o miejsce, tylko o wspólne doświadczanie świata, a celem jest każdy zakątek, w którym jeszcze nie byłam, gdzie świat odsłoni swoje kolejne oblicze i gdzie siebie na nowo doświadczę.

Więcej o: