Kiedy płynąc pod żaglami z Karpathos, ujrzeliśmy na horyzoncie kreteńskie wybrzeże, postanowiliśmy zacumować w Agios Nikolaos, największym mieście wschodniej Krety, które szczyci się w dodatku nowym portem jachtowym. Miasto św. Mikołaja - bo tak można z greckiego przetłumaczyć jego nazwę - nie przypadło nam jednak do gustu. Zbyt ruchliwe, zbyt nowoczesne, pozbawione malowniczych staromiejskich uliczek i nabrzeża z tawernami wokół mariny. Wynajmujemy więc samochód (50 euro za dobę) i ruszamy na jednodniową wycieczkę.
Najpierw do Ierapetra - najdalej na południe wysuniętego miasta Europy. Po drodze zatrzymujemy się w Kritsy, niewielkim miasteczku u podnóża gór Lasithi. Na jego obrzeżach otoczony oliwnym gajem stoi chyba najsłynniejszy na wyspie bizantyjski kościół Matki Bożej (Panagia Kera). Zbudowano go w XIII stuleciu z polnych kamieni jako trójnawową bazylikę. Każdą z naw kryje oddzielny dwuspadowy dach, a pośrodku nawy głównej wznosi się kopułka kryta czerwoną dachówką. W XIV i XV w. świątynię ozdobiono pięknymi freskami (pokrywają wszystkie wewnętrzne ściany i sklepienia). Są dobrze zachowane, wyraziste, a ich kolory wcale nie zblakły mimo upływu stuleci. W nawie głównej sceny z życia Najświętszej Marii Panny, południowa poświęcona jest św. Annie, a północna św. Antoniemu (codziennie 8.30-14.30, wstęp 4 euro).
Do Ierapetry (15 tys. mieszkańców) wjeżdżamy w samo południe. Choć mamy dopiero początek maja, upał szybko daje się we znaki. Nawet wiatr od morza nie przynosi ulgi - wieje wszak z południa, więc czujemy oddech Afryki. Mały port rybacki, którego strzeże XIII-wieczna twierdza wenecka (zostały z niej tylko zewnętrzne mury z szarego kamienia zwieńczone szczątkowym krenelażem), pełen jest kolorowych kutrów. Na nabrzeżu suszą się sieci, stoją kosze z rybami, trzepocą na wietrze chorągiewki. Tuż przy porcie zaczyna się dzielnica turecka (Turcy okupowali Kretę w latach 1669-1898) z meczetem z początków XIX w. (niedawno odrestaurowany, obecnie szkoła muzyczna) i charakterystyczną fontanną o orientalnym kształcie. Oktagonalną altankę z ośmioma mauretańskimi oknami przykrywa kopulasty dach.
W pobliżu muzułmańskiej świątyni odnajdujemy XIV-wieczny kościół Afentis Christos (Jezusa Chrystusa). Z wierzchu niepozorny - dwunawowy, otynkowany na biało, dwie niskie wieżyczki z kopułkami pokrytymi czerwoną dachówką nie wystają ponad dachy okolicznych domów - w środku kryje wiele pięknych ikon i jeszcze piękniejszy, wyrzeźbiony w drewnie ikonostas. Najstarsza świątynia Ierapetry słynie w całej Grecji z racji odgrywanych tu co roku na Wielkanoc scen zmartwychwstania Jezusa i palenia Judasza.
Z Ierapetry kierujemy się na wschód. Szosa biegnie wzdłuż wybrzeża, po 35 km docieramy do monastyru Moni Kapsa. Jego położenie jest niezwykłe - zawieszony wysoko nad skalistym brzegiem Morza Libijskiego, wmurowany został w klifową ścianę wąwozu Perivolakia. Klasztorny kościół znalazł miejsce w skalnej grocie, która jeszcze w czasach przedbizantyjskich była siedzibą chrześcijan pustelników. Zbudowany w XIV w. monastyr opustoszał kilkadziesiąt lat później po napaści piratów. Przywrócił go do życia Joannis Vitzentos (1799-1874), niepiśmienny wieśniak zwany doktorem, który odbudował klasztor, zamieszkał w nim jako mnich i począł uzdrawiać chorych oraz czynić cuda, np. nauczył poławiaczy gąbek zamieniać wodę morską w nadającą się do picia. Został uznany za świętego pod imieniem Yerontoyiannis - Stary Jan. Dedykowano mu również klasztorny kościół pod wezwaniem św. Jana Baptysty od Poczęcia (święty ów żył w latach 1561-1613, był mistykiem i pisarzem, reformatorem Reguły Trynitarzy).
Teren klasztoru otacza wysoki mur z pobielonych kamieni. Znajduje się tu kilka parterowych, przytulonych do skalnej ściany kamiennych budynków z celami mnichów. Sam kościół powstał w skalnej grocie (dostępny dla turystów w godz. 8-13 i 15-18).
Kierujemy się w stronę cypla Sideros, u jego początku stoi Moni Toplou - najbogatszy i najbardziej wpływowy na Krecie monastyr dedykowany Najświętszej Marii Pannie. Zbudowano go w XIV w. na skalistym, pozbawionym roślinności płaskowyżu i ufortyfikowano dla ochrony przed napadami piratów. Piraci nie dali sobie z murami rady, ale w 1530 r. joannici (rycerze zakonni spod znaku św. Jana) przekroczyli je i splądrowali Moni Toplou. Jeszcze większego zniszczenia dokonało trzęsienie ziemi w 1612 r. Wkrótce jednak klasztor odbudowano, fortyfikując go ponownie z pomocą Republiki Weneckiej. Za okupacji tureckiej klasztorne mury kryły kreteńskich bojowników o niepodległość. Podczas II wojny światowej, kiedy wyspę okupowali Niemcy, partyzanci umieścili tu nadajnik radiowy emitujący komunikaty greckiego ruchu oporu. Okupanci odkryli go i rozstrzelali przeora klasztoru i dwóch mnichów. Dzisiaj w Moni Toplou kwitnie życie monastyczne, w przyklasztornym kościele odprawiane są nabożeństwa dla mieszkańców okolicznych wsi, mieści się tu również muzeum z najcenniejszymi kreteńskimi ikonami.
Kiedy tuż przed godz. 19 docieramy do klasztoru, minął już czas wpuszczania doń turystów (8-13 i 15-18), ale brama jest otwarta... Pusty dziedziniec otaczają trzy kondygnacje cel, prowadzą do nich schody i krużganki. Na kamiennej posadzce stoją wazony z kwiatami, po kamiennych ścianach pnie się do góry zielony bluszcz. Z otwartych drzwi kościoła dobiega chóralny śpiew. Zaglądam do środka, by chociaż rzucić okiem na przepiękne freski i ikony, a zwłaszcza na najsłynniejszą z nich - "Panie, Tyś jest Wielki" złożoną z 61 scen namalowanych w 1770 r. przez Ioannisa Kornarosa.
Nabożeństwo się kończy, bramy za chwilę zostaną zamknięte, słońce chyli się ku zachodowi, pora wracać do Agios Nicolaos.
http://pkt.wakacje.pl/miasta_info2.phtml?id_okol=5478
http://www.interkriti.org/visits/agios/kritsas.html
http://www.interkriti.gr/ierapetra/town/entext.htm