Hanna Kócka-Krenz, archeolog, odkrywczyni palatium Mieszka I w Poznaniu

Serce zostało w Budziszynie w Niemczech, rodzinnym mieście mojego ojca, który był Serbem Łużyckim

W czasach NRD pojechałam tam z ojcem, ale wówczas miasto położone na wzgórzu w zakolu Szprewy było bardzo zaniedbane. Dziś jest odnowione. Podobało mi się ładna, starannie zrekonstruowana starówka oraz wczesnośredniowieczny zamek wielokrotnie w ciągu wieków przebudowywany. Tutejsi nazywają Budziszyn "miastem wież", bo nad dachami górują wieże zamku, kościołów i baszt. Tabliczki z nazwami ulic są dwujęzyczne, ale Serbów Łużyckich, rdzennych mieszkańców tych ziem, jest coraz mniej, a na ulicy nie słychać już ich języka. Usłyszałam go tylko na zamku podczas koncertu - przede mną siedziały dwie starsze panie, które rozmawiały po serbołużycku. Wzruszyłam się - ożyły wspomnienia z pobytu w Budziszynie z ojcem u jego rodziny w 1963 r. Ojciec wkrótce potem zmarł i kontakt się urwał. Niedaleko zamku natrafiłam na malownicze ruiny gotyckiego kościoła św. Mikołaja i stary cmentarz, gdzie obok siebie leżą łużyccy Serbowie i Niemcy. Chciałam odnaleźć ślady rodziny, dowiedzieć się, na jakim cmentarzu szukać ich grobów, ale nikt nie potrafił mi pomóc - wielu miejscowych to potomkowie przesiedleńców z Dolnego Śląska.

Dojechałam tam...

przez przejście graniczne w Zgorzelcu. Obok Budziszyna przebiega autostrada, więc najłatwiej dojechać samochodem.

Najlepsze wakacje spędziłam w...

południowej Hiszpanii. Właściwie od lat nie wyjeżdżam na wakacje z powodu intensywnych badań wykopaliskowych, które trwają całe lato. Jeżeli gdzieś podróżuję, to na konferencje naukowe. W 1999 r. pojechałam z mężem samochodem na konferencję do Sewilli - przez południe Niemiec, Francji oraz wschodnie i południowe wybrzeże Hiszpanii - rzemiennym dyszlem [zbaczając z drogi - red.] od Barcelony do Sewilli. Niezapomniane wrażenia. Przywiozłam kolekcję własnoręcznie zebranych muszli, z tzw. muszlą św. Jakuba, która dla wiernych stanowi znak odbycia pielgrzymki do miejsca kultu św. Jakuba w Composteli.

W Polsce lubię...

Wrocław, bo tam się urodziłam i tam mój ojciec (też archeolog), prowadził badania na Ostrowie Tumskim. To miasto o wspaniałej urbanistyce i bogatej historii, pięknie dziś odnowione. Lubię też Poznań, a zwłaszcza Ostrów Tumski - ze względu na atmosferę wyciszenia w środku ruchliwego miasta. To miejsce spokojne, z duchem, naznaczone początkami naszego państwa.

Podróżuję z...

rodziną. Samochodem, bo nie lubię wyjazdów organizowanych przez biura turystyczne. One realizują program i nie pozwalają się skupić na tym, co mnie szczególnie interesuje.

Mój ulubiony hotel...

Zdaję się na przypadek, ale lubię małe hotele lub pensjonaty o dobrym standardzie, a takich jest w Europie wiele.

Niebo w gębie poczułam w...

restauracji na plaży w Alicante. Podano nam znakomicie przyprawioną wołowinę z dodatkami oraz dwie butelki czerwonego hiszpańskiego wina, którego nazwy nie pomnę. Na smak potraw na pewno miało wpływ to, że w restauracji było pełno ludzi, był późny wieczór, obok szumiało morze i po gorącym dniu zapanował miły chłodek.

Na wyprawę zawsze zabieram...

dwa kieliszki, na wypadek, gdybyśmy chcieli wypić butelkę wina.

Moja noga nigdy więcej nie postanie w...

schroniskach młodzieżowych, bo mam bardzo złe wspomnienia ze schroniska w Pradze. Nigdy więcej nie pojadę też pociągiem na wschód, do państw z obszaru byłego Związku Radzieckiego. Nie chcę więcej zaznać uczucia upokorzenia, jakiego doznałam w 1985 r. zamknięta przez kilka godzin na granicy, gdy w wagonach wymieniano koła, a my nie mogliśmy wyjść z przedziałów, otworzyć okna ani pójść do toalety nawet wówczas, gdy komuś robiło się niedobrze.

Wkrótce będę w drodze do...

Któż to wie? Na miejscu trzymają mnie ciągłe badania archeologiczne, ale jeżeli zajęcia pozwolą, chciałabym w tym roku przede wszystkim wrócić do Budziszyna, odnaleźć rodzinę ojca i odnowić z nią kontakty.

Wymarzony cel podróży...

to północna Hiszpania (południe już poznałam), Portugalia oraz Włochy, a szczególnie Rzym. A więc kultura śródziemnomorska. Jestem miłośniczką sztuki i architektury, zwłaszcza średniowiecznej, a te kraje w nie obfitują. Przez Włochy przejechałam kiedyś w tydzień. W podróży moich marzeń chciałabym w jakimś kraju być tak długo, by móc się nim nasycić.

Strona internetowa Budziszyna: http://www.bautzen.de

Więcej o: