Wyspa dla aktywnych, czyli Cypr poza sezonem

Wycieczki w góry, konne przejażdżki po plaży, jazda na nartach, kąpiel w morzu i zwiedzanie zabytków bez tłoku i upału. Właśnie teraz, zimą, na Cyprze kwitną kwiaty i zaczynają się cytrusowe żniwa

Grejpfrut prosto z drzewa jest intensywnie kwaśny i gorzkawy, jego zapach wypełnia całe wnętrze jeepa. Cytrusowy sad mijamy w drodze do Parku Narodowego Akamas.

Panikos jest nie tylko naszym kierowcą, ale i przewodnikiem. Z pasją opowiada o zwierzętach, skałach i roślinach. O płochliwych wężach, których tu nie brakuje, o skorpionach i jaszczurkach, o muflonach, jedynych dzikich zwierzętach Cypru, o serpentynitach i wapieniach, z których powstały góry. Wprawnie prowadzi auto po wąskich skalnych drogach i błotnistych koleinach. Co chwila zatrzymuje się, żeby przez uchylone okno pokazać migdałowiec albo zerwać garść ziół. Rozciera w dłoni i daje do powąchania dziki tymianek, jałowiec, anyżek.

W Mountigo Area prowadzi nas nad porośnięte storczykami urwiska, gdzie pionowo wyżłobione erozją zbocza wyglądają, jakby olbrzym przeczesał je grzebieniem. Po wyschniętym korycie rzeki wchodzimy do Gorge Avakas, głębokiego wąskiego kanionu zbudowanego z wapieni o fantastycznych kształtach i odcieniach. Zaglądamy na piaszczystą plażę Lara, gdzie lęgną się żółwie zielone i karetta sięgające nawet półtora metra (widnieją na cypryjskich banknotach). Latem nie wolno tu przebywać już na godzinę przed zachodem słońca i przez całą noc - żółwice wychodzą z wody, żeby znieść w piasku setki jaj w kształcie piłek do ping-ponga. Plażą rządzą wówczas biolodzy - pilnują, żeby nikt nie przeszkadzał gadom, otaczają jaja klatkami, które chronią przed lisami. Po siedmiu tygodniach wykluwają się małe żółwiki, które całymi stadami maszerują w stronę wody. Lara to miejsce odludne. Sztuczne światło, np. reflektor, mogłoby zdezorientować maluchy, które zgubiłyby księżycowy kierunkowskaz i zamiast do wody poszłyby w zdradliwym dla nich kierunku. Można poprosić naukowców z Lara Turtle Station o zgodę na nocowanie z nimi na plaży i z boku je obserwować.

Zostawiamy za sobą kamienne domy pasterzy, winnice, ule, z których pozyskuje się ciemny górski miód o mocnym smaku. We wsi Neo Chorion siwiutka staruszka przy krosnach sprzedaje kolorowe dywaniki, na sąsiedniej uliczce gliniane naczynia i figurki - miejscowy garncarz.

Kolejna wieś wygląda jak po kataklizmie: kilkanaście opuszczonych domów na płaskowyżu to pozostałość po 1974 r. (patrz ramka). Mieszkający tutaj Turcy musieli zostawić swoje domostwa - dziś żyją tu tylko trzy rodziny.

Park Narodowy Akamas w północno-zachodniej części wyspy to 100 km kw. nienaruszonej przyrody. Tereny rozległe, górzyste, momentami przypominające sawannę. W większości dzikie pustkowia, oddech dla oka i duszy. 50 km szlaków świetnie nadaje się do jazdy górskimi rowerami i na piesze eskapady, z przewodnikiem albo na własną rękę.

Znakomite ścieżki turystyczne znajdziemy też w innym Parku Narodowym Kavo Greko na przeciwległym krańcu wyspy. Przylądek Greko to najbardziej wysunięty na wschód skrawek Europy, gdzie Europejczycy fetowali swój pierwszy wschód słońca w XXI w. - słońce wzeszło tu najwcześniej. Oznakowane trasy wiodą wzdłuż klifowego wybrzeża, wśród gęstych jałowców, akacji i ziół, ponad skałami tworzącymi zanurzone w morzu "mosty". Od listopada do marca, w każdy poniedziałek i piątek z pobliskiej wsi Agia Napa, spod punktu informacji turystycznej przewodnicy wyruszają z chętnymi (busem i pieszo) na kilkugodzinne wyprawy połączone z opowieściami o przyrodzie i historii przylądka.

Żal, że zabrakło czasu na kolejny park narodowy - w góry Troodos (Troodos National Forest Park). Nasłuchałam się tylko o wodospadach, kamiennych bizantyjskich kościółkach wpisanych na listę UNESCO, wioskach jak skanseny, plantacjach róży damasceńskiej... To tutaj zimą narciarze zjeżdżają z Olimpu (1952 m n.p.m.), najwyższego szczytu na Cyprze.

***

Można oglądać wyspę z okien jeepa, można z grzbietu osła. W górskiej wsi Kelokedara przesiadamy się do bedforda, autobusu sprzed ponad pół wieku, i zjeżdżamy serpentynami do oślej farmy. Właściciel wita wódką, winem i serem. Każdy dostaje przydziałowego osła (wedle wzrostu i tuszy) i stępa ruszamy po kamienistej ścieżce w stronę widniejącej w oddali wieży. Panagia tou Syndi to XVI-wieczny prawosławny klasztor na odludziu. Mroczne, opuszczone, magiczne miejsce, nabożeństwa odbywają się z rzadka. Na klasztornym dziedzińcu robimy sobie przerwę na pomarańcze.

Na farmie czeka suto zastawiony stół. Jest głęboka noc, kiedy w najlepsze tańczymy syrtaki pod rozgwieżdżonym niebem.

Pod nogami plączą się wszędobylskie koty. Cypr to ich wyspa - dokarmiane i dopieszczane kocury zaglądają do tawern i polegują na leżakach w kilkugwiazdkowych hotelach. O miłości wyspiarzy do kotów zdecydowały tradycja i pragmatyzm. Cypryjczycy wierzą, że węże boją się podejść do gospodarstwa, którym są koty. W IV w. cesarzowa Helena, matka bizantyjskiego władcy Konstantyna Wielkiego, przyjęta gościnnie na wyspie przysłała z Konstantynopola pierwszą partię tych zwierząt, by wytępiły gryzonie i węże. Statki przybiły na południu wyspy do przylądka nazwanego potem Kapo Gata, czyli Kociego, a cesarskie zwierzaki wzięli pod opiekę mnisi z pobliskiego klasztoru, który zyskał przydomek Agios Nicolaos tis Gatas (Klasztor św. Mikołaja od Kotów). Mniszki opiekują się dziś kilkudziesięcioma rozleniwionymi kotami.

***

Kiedy kończy się sezon plażowiczów, pojawiają się zwolennicy turystyki aktywnej. Rano widziałam na plaży ćwiczących jogę i truchtających. Wędrując klifem, natknęłam się na płetwonurków wychodzących z wody po skalnych stopniach. Sporo turystów ubranych w solidne buty, krótkie spodnie, z małymi plecakami i kijami trekkingowymi w ręku maszerowało po górach. Wielu wypożycza rowery i tak zwiedza wyspę. Pojedynczo, w grupach albo z przewodnikiem (pieszym, zmotoryzowanym, rowerowym), który udziela lekcji geografii, historii i biologii. Warto zaopatrzyć się w punktach informacyjnych w zielone mapy "Nature trails of Cyprus" z zaznaczonymi trasami, zabytkami, miejscami do pikników i wędkowania. Zimą można jeździć na nartach i pływać w morzu, a zamożniejsi mają do dyspozycji także trzy pola golfowe. Bazy nurkowe oferują podwodne wyprawy, a stadniny - przejażdżki konne po górach i plaży.

O tej porze roku, kiedy znikają hałaśliwe wakacyjne tabuny, na szlakach pojawiają się emeryci z Holandii, Skandynawii, Niemiec i przede wszystkim z Anglii. Wielu Brytyjczyków, przechodząc na emeryturę, sprzedaje wszystko, kupuje dom na wyspie i tu zaczyna nowe życie. Po wieloletniej kolonizacji (1878-1960) czują się tu zresztą jak u siebie: ruch lewostronny, wszyscy mówią po angielsku, a w restauracjach na śniadanie podaje się: jaja, bekon, fasolkę i płatki z mlekiem.

***

Zima to również dobry czas na zwiedzanie prehistorycznych osad, starożytnych teatrów i willi, bizantyjskich klasztorów, gotyckich kościołów i zamków oraz weneckich fortyfikacji.

Uroda mozaik hipnotyzuje. Najpiękniejsze zobaczyłam w mieście Pafos, gdzie w latach 60. prof. Kazimierz Michałowski odkrył wille bogatych Rzymian. W domu Dionizosa (nazwa od motywu jednej z mozaik) z II w. znakomicie zachowały się mozaiki podłogowe. Przedstawiają sceny z polowań, alegoryczne pory roku, opowiadają mitologiczne historie. Na podłodze kuchni mozaikowa swastyka - znak powodzenia, sąsiaduje z gwiazdą Dawida, symbolem łączności człowieka z Bogiem.

Pafos to miasto nadzwyczaj bogate w zabytki, wpisane na listę UNESCO. Zanim w V w. trzęsienie ziemi obróciło je w ruinę, było centrum starożytnego Cypru. Setka tutejszych grobowców to największa ówczesna nekropolia odkryta na wyspie. Miejsca pochówku są okazałe, stąd nazwa "Groby Królewskie". W IV w. p.n.e. chowano tu namiestników zarządzających wyspą. Między doryckimi kolumnami zdobiącymi wydrążone w skale podziemne grobowce składano ciała zawinięte w całuny i nasączone konserwującą żywicą. Pod język kładziono obola, by zmarły miał czym zapłacić Charonowi za przewiezienie przez Styks. W każdą rocznicę pochówku rodzina ucztowała przy grobie, zostawiając zmarłemu miseczkę pszenicy, rodzynek i owoców.

Bazylika Chrysopolitissa w Pafos, olbrzymia ośmionawowa świątynia z IV w., choć zniszczona przez trzęsienie ziemi, wciąż robi wrażenie potężną kolumnadą. Tuż obok stoi biały kamienny pręgierz, gdzie Żydzi wychłostali św. Pawła - apostoł w 45 r. przewędrował południową część wyspy, głosząc chrześcijaństwo, które szybko przyjęło się na Cyprze. Dziś pielgrzymi, także z Polski, przyjeżdżają tu m.in. śladami św. Pawła.

Również na południu wyspy znajdowało się miasto Kourion założone w XIV w. p.n.e. przez Mykeńczyków. Przetrwał stadion olimpijski i amfiteatr rozłożony wachlarzowato na skale nad morzem (oryginalne są tylko dolne rzędy, resztę odrestaurowano). W ruinach łaźni zachowało się miejsce do peelingu - starożytni Rzymianie kładli na ciało mokry żwir i piasek, a kiedy skorupa zaschła, ocierali się plecami o szorstką ścianę. W resztkach okazałych rzymskich domów chodzimy po drewnianych pomostach nad mozaikami, które układają się w barwne plecionki, wizerunki bogów i napisy, np.: "Wszyscy, którzy wchodzą do tego domu, przynoszą szczęście".

Kawał historii przetrwał w XIII-wiecznym zamku templariuszy w Limassol (na wyspie, głównie na północy, stoi kilkanaście średniowiecznych fortyfikacji). W jego masywnych murach (do niedawna służył za więzienie) wyeksponowano alabastrowe i marmurowe płyty nagrobne Wenecjan, armatnie działa i kule, naczynia i przedmioty codziennego użytku, m.in. gliniane ampułki pielgrzymie z VIII w. na wodę święconą.

***

W miejscowości Agia Napa warto zatrzymać się z dwóch powodów. Dawna wioska rybacka zamieniła się w nadmorski kurort z piaszczystymi plażami (ponoć jest tu najwięcej dyskotek na Cyprze). Teraz w spokoju możemy obejrzeć średniowieczny klasztor, cel pielgrzymek. Obok rozłożystej 700-letniej sykomory przez kamienną bramę wchodzimy na brukowany dziedziniec. Ozdobiony barwną rozetą kościół powstał wokół groty, w której pewien myśliwy trafił na cudowną ikonę z wizerunkiem Matki Boskiej (trafił właściwie jego pies, który przyprowadził tu pana). We wnętrzu nadal widać fragment miękkiej wapiennej skały, gdzie myśliwy znalazł obraz. Mroczny kamienny kościółek jest dziś ekumeniczną świątynią - odbywają się tu nabożeństwa różnych wyznań (na wyspie dominuje grecki kościół ortodoksyjny, ale są także katolicy, maronidzi, Ormianie). Niesamowicie wyglądają stojące pod ikonami woskowe ręce i twarze naturalnej wielkości - Cypryjczycy wierzą, że to uleczy chorą część ciała. Klasztorne zabudowania obok kościoła ufundował w XV w. możny wenecjanin dla swojej córki zakonnicy. Z tego też okresu pochodzi ośmiokątna marmurowa fontanna, do której wodę doprowadzał pobliski akwedukt.

Thalassa (po grecku morze) to nowoczesne muzeum w Agia Napa. W eleganckim wnętrzu chodzimy po tafli szkła, pod którą leżą w piasku szczątki kyrenii - statku używanego przez wyspiarzy 6 tys. lat temu. Obok - imponująca rekonstrukcja tegoż statku, naturalnej wielkości. Uwagę przykuwa rekonstrukcja papyrelli, niezwykłej płaskiej łodzi z ciasno wiązanej trzciny, na jakiej pływano kilka tysięcy lat przed naszą erą. Urządzenia nawigacyjne, szkielet delfina, muszle i koralowce, wydobyte z wraków weneckie hełmy i kule armatnie, naszyjnik z muszli sprzed 5 tys. lat, starożytne amfory, talerze, głowy z terakoty... Wiele z tych eksponatów pochodzi z kolekcji Pierides. Jeszcze nieraz natknę się na Cyprze na to nazwisko - to wpływowa rodzina ciesząca się prestiżem od kilku wieków, założyciele fundacji i właściciele cennych kolekcji przekazanych muzeom.

Starożytność wciąż jest obecna w życiu wyspiarzy - mówią dialektem opartym na archaicznej grece Homera, a w amfiteatrze w Kourion i w odeonie w Pafos nadal grywa się Sofoklesa i Eurypidesa. Podczas pogrzebów często rozbija się naczynia ceramiczne - ten symbol przerwania życia pochodzi z czasów Ptolemeuszy. Do dawnych Dionizjów nawiązują wrześniowe festiwale wina, kiedy alkohol leje się strumieniami, a biesiadnicy depczą w kadziach winne grona.

PS Zimą powietrze i morze mają średnio 17 stopni C

Cuprum, czyli miedź

Ponoć jeden z brytyjskich historyków powiedział, że boli go głowa, ilekroć próbuje zabrać się do opisania dziejów Cypru. Wyspa bezustannie przechodziła z rąk do rąk. W liczącej 10 tys. lat jej historii swoje miejsce mieli Grecy, Fenicjanie, Persowie, Rzymianie, Arabowie, Wenecjanie, Turcy, Brytyjczycy. Od 1960 r. Cypr jest niepodległą republiką, w 2004 r. wszedł do UE. Wyspa jest podzielona: od czasu tureckiej inwazji w 1974 r. 37 proc. jej powierzchni zajmują Turcy (to bardzo drażliwy temat, lepiej go unikać). Mówi się językiem cypryjskim, dialektem greki. Mieszkają tu Greko-Cypryjczycy i, w mniejszości, Turko-Cypryjczycy. Nazwa wyspy pochodzi od łacińskiego "cuprum", czyli miedź. Cypr był w starożytności bardzo zasobny w ten metal (w "Iliadzie" jest mowa o tym, że zbroję dla Agamemnona zrobiono właśnie z cypryjskiej miedzi).

Wyspa w sieci

http://www.visitcyprus.org.cy

http://www.escapefromcivilization.com

http://www. viking-divers.com - dla płetwonurków

Cypryjska Organizacja Turystyczna (CTO Polska), pl. Dąbrowskiego 1,

tel. (0-22) 827 90 36, cto.office@tele2.pl

Trochę cen

Najlepiej zabrać euro lub dolary i na miejscu wymienić na funty cypryjskie. 1 funt cypryjski = 1,74 euro

Wynajęcie jeepa w Parku Narodowym Akamas na cały dzień - 25 funtów od osoby + za kierowcę 50

Wypożyczenie samochodu - 10 funtów/dzień

Wypożyczenie roweru - 4 funty/dzień; warto pomyśleć o zabraniu roweru z Polski - przewiezienie go liniami Helios Airways - 25 euro w obie strony (należy zabezpieczyć ostre części)

Wstęp do muzeum - 0,75-1,5

Dzień na oślej farmie (dowóz, przejażdżka i poczęstunek) - 35

Całodzienny karnet na narty - 12

W sklepie: oliwa - 3-4, wino - 2-5, chleb - 0,7, mleko - 0,5/litr, halloumi - 3-5/kg

W restauracji: ośmiornica w portowej tawernie - 5, piwo - 2, gulasz tavvas - 5, meze (zakąski) - 8, grillowany ser - 2, kawa - 2, herbata - 1

Tavvas - czyli gulasz, to jedna z popularniejszych cypryjskich potraw. Prosta w wykonaniu, bardzo aromatyczna i dobra na polskie zimowe chłody. Mięso jagnięce, kozie lub wieprzowe kroimy w kostkę. Dodajemy cebulę pokrojoną w ósemki, ziemniaki pokrojone w grubą kostkę, obrane ze skórki pomidory, laskę cynamonu, mielony kminek, sól i pieprz. W grubym rondlu pod przykryciem wstawiamy do piekarnika na co najmniej 2 godz.

Więcej o: