W poniedziałek wieczorem na pokładzie linii Qatar Airways zmarła jedna z pasażerek. Personel, który jest przeszkolony na wiele awaryjnych sytuacji, nie stanął jednak na wysokości zadania. Z relacji pasażerów wynika, że zachowali się karygodnie.
Jak podaje "Daily Mail", 60-letnia pasażerka, prawdopodobnie pochodząca z Campbelltown niedaleko Sydney podróżowała lotem Qatar Airways QR908 z Doha. Pasażerowie, którzy siedzieli obok, zwrócili uwagę, że dzieje się z nią coś niepokojącego. Podczas 14-godzinnego lotu okazało się, że jest nieprzytomna. Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Wyglądała, jakby spała, ale wydawała naprawdę głośny dźwięk
- poinformowała Francesca, która zajmowała miejsce obok seniorki.
Z relacji wynika, że personel próbował obudzić kobietę i wezwał pozostałych członków załogi, którzy przynieśli maskę tlenową. Potem mieli po prostu sobie pójść, twierdząc, że "wszystko jest w porządku". Widać było jednak, że nie oddycha.
Po 20 minutach członek załogi wrócił i wraz z innym pasażerem próbował podnieść "bezwładną" kobietę. Zdaniem pasażerki już nie żyła. W ogłoszeniu nadanym przez system nagłośnieniowy zapytano, czy na pokładzie są lekarze. Po 30 minutach pasażerów w pobliżu seniorki przeniesiono, a zwłoki kobiety umieszczono na rzędzie siedzeń i przykryto kocem.
Gdy samolot wylądował, pasażerowie musieli zostać na miejscach, a ekipy ratunkowe zajmowały się kobietą.
Po prostu ją tam zostawili
- relacjonowała kobieta.
Daily Mail Australia zwrócił się do Qatar Airways z prośbą o komentarz. Linie lotnicze nie udzieliły jeszcze jednak odpowiedzi zwrotnej.