Tunezja zachwyca pięknym wybrzeżem i wspaniałymi kurortami. Okazuje się jednak, że nie zawsze. Ta para długo nie zapomni tak fatalnego wyjazdu. Choć wydali niemałe pieniądze, warunki w hotelu wołały o pomstę do nieba.
Para z Polski wykupiła wakacje w Tunezji za pośrednictwem biura podróży. Wyjazd do tego kraju nie był tani, ponieważ za dwie osoby za 11 dni pobytu zapłacili 9 tys. złotych. Jak twierdzi tiktokerka, nie mieli wygórowanych wymagań, a zależało im głównie na dobrym jedzeniu w hotelu, basenie i plaży niedaleko miejsca pobytu, czyli esencji wakacji "all inclusive". Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Pani w biurze podróży przedstawiła nam kilka ofert, ale finalnie zdecydowaliśmy się polecieć do Tunezji. W ofercie wspomniano, że jest to 4-gwiazdkowy hotel. Jak na naszą kieszeń, nie był to jakiś budżetowy wyjazd. Bo za 11 dni dla dwóch osób zapłaciliśmy 9 tys. zł
- wyjaśniła w mediach społecznościowych kobieta.
Na miejscu okazało się jednak, że standard hotelu nie jest taki, jak przedstawiała oferta biura.
To, co się działo na miejscu, to jest naprawdę długa historia. Już na pierwszy rzut oka, jak weszliśmy do naszego pokoju, to się przeraziliśmy. Wszystko było poniszczone i przede wszystkim pobrudzone
- dodała.
Z relacji Polki wynika, że pokój, który dostała, nie był nawet posprzątany przed ich zakwaterowaniem.
Zdarzało się, że obsługa zabierała nam ręczniki do wyprania i nie oddawała ich na przykład całą dobę. Bardzo często ręczniki wracały do nas brudne
- relacjonowała.
Jak dodała, pomieszczenia nie były klimatyzowane, a na stołówce było wyjątkowo brudno i gorąco. Zniesmaczeni turyści postanowili skontaktować się w sprawie hotelu z rezydentką.
Cała grupa ok. 30 Polaków miała takie same zażalenia. Pani rezydent powiedziała, że taki jest tu standard. Jednak były tam rodziny, które w Tunezji spędzały wakacje po raz trzeci i dla nich to był szok, bo gdziekolwiek indziej nie byli, to było świetnie
- mówi tiktokerka.
Marnowaliśmy czas naszego pobytu na miejscu. (…) Zaproponowano nam, że możemy dopłacić, żeby rezydentka nas gdzieś przeniosła. Po czterech dniach przeniesiono nas do innego hotelu. (…) Ale już pierwszej nocy mieliśmy nieprzyjemną sytuację, ponieważ nie byliśmy uprzedzeni, że hotel znajduje się nad kubem nocnym
- wspomina Polka.
Para po powrocie z Tunezji złożyła reklamację do biura podróży. Za zaistniałą sytuację zaproponowano im 200 złotych rekompensaty za osobę.