Jak poinformowało internetowe wydanie "The Daily Star", do zaskakującego zdarzenia doszło we wtorek, 12 września. Tego dnia władze międzynarodowego lotniska w Dhace, stolicy Bangladeszu musiały zadać sobie poważne pytania na temat procedur bezpieczeństwa w porcie.
Lokalne media doniosły, że chłopiec uciekł ze szkoły z internatem i udał się na lotnisko. Choć nie miał ze sobą paszportu, karty pokładowej ani opiekuna, to udało mu się bez problemu przejść przez co najmniej pięć punktów kontroli. Następnie zakradł się do samolotu linii Kuwait Airways - to właśnie tam został przyłapany na gorącym uczynku.
Jak się okazało, wszystkie bilety na lot do Kuwejtu zostały wyprzedane. Po tym jak uciekinier wygodnie rozsiadł się na jednym z foteli, na pokładzie pojawił się pasażer, który zarezerwował wskazane miejsce. Pracownicy na próżno starali się znaleźć rodziców chłopca. Wkrótce po przeliczeniu liczby podróżnych zorientowali się, że w samolocie znajdowała się o jedna osoba za dużo.
Załoga poinformowała o incydencie pracowników ochrony, którzy wyprowadzili 12-latka z samolotu i przekazali go w ręce Komisariatu Policji Portowej. Poważne uchybienia w zakresie bezpieczeństwa przykuły uwagę władz. Przewodniczący Urzędu Lotnictwa Cywilnego Bangladeszu Mafidur Rahman zastanawia się, jak chłopiec mógł przejść niezauważony przez kontrolę.
Z nagrań monitoringu wynika, że dziecko znajdowało się pomiędzy starszym małżeństwem, jakby należało do tej rodziny, i udało mu się przekroczyć granicę imigracyjną. To nie miało prawa się zdarzyć
- powiedział.
Rahman zaapelował o zawieszenie wszystkich zaangażowanych pracowników. Z kolei szef lotniska Kamrul Islam zapowiedział, że w sprawie trwa dochodzenie, a personel poniesie odpowiednie konsekwencje. Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.