Każdy, kto choć raz podróżował samolotem, wie, że na każdym lotnisku panują ustalone zasady. Trzeba się ich stosować, w przeciwnym wypadku załoga samolotu odmówi nam wejścia na pokład lub co gorsza - zostaniemy aresztowani. Jednym z najważniejszych elementów przebywania na lotnisku jest kontrola bagażu. Jeśli celnicy znajdą coś podejrzanego lub zakazanego regulaminem, czekają nas przykre konsekwencje.
Straż celna portu lotniczego Paryż-Roissy-Charles de Gaulle od wielu miesięcy ma ręce pełne roboty. Niemal codziennie bowiem znajdują przesyłki z małpimi czaszkami. Nadawane są one głównie z Kamerunu do Stanów Zjednoczonych. Według informacji podanych przez portal Al Jazeera, agenci celni przechwycili niemal 400 paczek wysłanych od maja do grudnia 2022 roku. Żadna z nich nie miała prawidłowego oznakowania, które zezwalałoby na ich transport międzynarodowy.
W paczkach znajdowały się m.in. czaszki makaków, pawianów, mandryli i szympansów. "Handel gatunkami chronionymi to jeden z najbardziej dochodowych zawodów po handlu narkotykami, bronią i ludźmi", stwierdził w rozmowie z dziennikarzami szef celników największego paryskiego lotniska, Gilbert Beltran. Dodał również, że proceder ten generuje od 8 do 20 miliardów euro rocznie.
Doniesienia prasowe sugerują, że małpie czaszki oraz szczęki, rogi i kości innych gatunków miały być dostarczone do amerykańskich kolekcjonerów oraz klubów łowieckich, gdzie pełniłyby rolę nagród, prezentów i "trofeów". Niektóre przesyłki zawierały całe szkielety zwierząt lub tylko ich części. Fabrice Gayet, ekspert celny ds. handlu zwierzętami powiedział, że na ssaki naczelne poluje się głównie dla mięsa, ale handel szczątkami to kolejny etap "działalności". Wyjaśnił, że czaszki małych małp, np. kapucynek, kosztują od 30 do 50 euro, ceny większych, np. gibonów, wahają się między 400 a 500 euro. Najbardziej lukratywne w tym "biznesie" wydają się czaszki szympansów, których cena rynkowa sięga aż 1000 euro.
Kości, które zostały skonfiskowane do tej pory na lotnisku w Paryżu, zostaną przekazane Muzeum Historii Naturalnej w Aix-en-Provence w południowej Francji, gdzie poddane zostaną naukowej analizie. "Jestem w szoku, gdy pomyślę, że nasi najbliżsi krewni, małpy człekokształtne, są dziesiątkowani, a lasy deszczowe okradane z zagrożonej różnorodności biologicznej w ramach biznesu równie głupiego, co oburzającego", oceniła prof. Sabrina Krief, ekspertka ds. małp w muzeum. Więcej podobnych tematów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl