Islandia cieszy się ogromnym zainteresowaniem turystów, którzy są spragnieni podziwiania dzikiej natury. Liczba odwiedzających znacznie przewyższa jednak liczbę mieszkańców. A władzom nie podoba się ogromne zużycie turystycznej infrastruktury i fakt, że podróżni niszczą dziką przyrodę.
Jak podaje portal thestreet.com, władze kraju zauważyły wyraźną potrzebę złagodzenia wpływu rosnącej turystyki na środowisko. Podatki mają chronić przyrodę przed nadmierną eksploatacją, ale też zmniejszyć inflację. Ponadto zapobiec tak szybkiemu zużywaniu się infrastruktury przygotowanej dla turystów. Gdyby zmiany zostały wprowadzone, wyniki skarbu państwa poprawiłyby się o ponad 36 miliardów koron. Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Co ciekawe, Islandia stała się popularnym kierunkiem dopiero w latach 60. XX wieku, kiedy Reykjavik został przystankiem dla amerykańskich turystów zmierzających do Europy. Wcześniej była postrzegana jako odległa, niezbyt atrakcyjna wyspa. Szybko okazało się jednak, że dzikością przyrody i jej pięknem bije inne kraje na głowę. W 2022 roku Islandię zamieszkiwało 372 tys. obywateli, a odwiedziło ją ponad 1,7 miliona osób. Turystyka stanowi ponad 6 proc. PKB tego kraju.
W ciągu ostatniej dekady turystyka na Islandii odnotowała niemal wykładniczy wzrost i ma to znaczny wpływ na klimat
- poinformowała premierka Islandii Katrin Jakobsdottir w środowym wywiadzie dla telewizji Bloomberg z Nowego Jorku, cytowana przez portal thestreet.com.
Presję do podjęcia szybkiego działania powoduje liczne pojawienie się turystów, którzy chcąc nie chcąc, mają ogromny wpływ na niszczenie dzikiej przyrody. Planowane więc jest wprowadzenie podatków turystycznych o niewielkiej wysokości. Nie wiadomo jeszcze, jaką kwotę trzeba będzie zapłacić. Islandia nie jest też pierwszym krajem, który zdecydował się na takie rozwiązanie. Podatek turystyczny został wprowadzony m.in. przez Tajlandię, a Kraków i Wenecja mają w planach wprowadzenie takich opłat.