Do niebezpiecznej sytuacji doszło w porcie lotniczym na hiszpańskiej Ibizie. Pechowe lądowanie samolotu mogło zakończyć się dla załogi i podróżnych bardzo źle. Na szczęście skończyło się wyłącznie na strachu i wszyscy są cali i zdrowi.
Jak podaje portal "Simple Flying", 16 września lotnisko na Ibizie zostało zamknięte na kilka godzin przez bardzo niebezpieczny incydent. W Airbusie A321 Lufthansy, który wystartował z międzynarodowego lotniska we Frankfurcie w Niemczech i wykonywał lot LH-1466, popękały opony. Samolot miał wylądować na pasie startowym 06 na Ibizie około godziny 14:55 czasu lokalnego, jednak gdy podjął próbę lądowania, w samolocie pękły obie opony prawego podwozia głównego. Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Jak poinformował portal, wskutek tego zdarzenia samolot został unieruchomiony na wysokości około 2300 metrów od pasa startowego. Port lotniczy zadecydował też o wstrzymaniu wszelkich lotów, zamykając lotnisko na około cztery godziny. 14 samolotów musiało więc kierować się na pobliskie lotniska - m.in. Palma de Mallorca.
Nie jest to jednak jedyna w ostatnim czasie awaria samolotu tego przewoźnika. Inny samolot Lufthansy musiał zainicjować odejście na drugi krąg podczas lądowania ze względu na problemy z podwoziem. A Boeing 747-400 został zmuszony do powrotu do Frankfurtu z powodu nieprawidłowości w działaniu silnika.