Grzybobranie często określane jest mianem sportu narodowego Polaków. Nic w tym dziwnego. Pod koniec lata w kierunku lasów ruszają prawdziwe tłumy! Poszukują najpiękniejszych okazów, a swoimi zbiorami chętnie dzielą się w mediach społecznościowych. Jednak mimo chęci mniej doświadczeni grzybiarze często wracają do domu z pustym koszykiem. Warto pamiętać, że wszystko zależy przede wszystkim od dwóch czynników - odpowiedniej pory oraz pogody.
Niektórzy decydują się na wyruszenie do lasu w porach popołudniowych. Nie zdają sobie jednak sprawy, że jest to duży błąd. Doświadczeni grzybiarze udają się na poszukiwania o wczesnych godzinach porannych. To właśnie wtedy możemy uniknąć największych tłumów i liczyć na najbardziej obfite zbiory.
Kolejną kwestią jest odpowiednia pogoda. Jak tłumaczy Radio ZET w nocy poprzedzającej wyprawę do lasu powinien padać deszcz. W końcu grzyby rosną najszybciej, kiedy leśna ściółka jest mokra. Ważna jest również temperatura - grzybobraniu nie sprzyjają zbyt niskie wartości na termometrach.
Jesienne ciepło do 20 stopni Celsjusza w połączeniu ze zmoczoną wcześniejszym deszczem glebą i wilgotnym powietrzem pozwoli grzybiarzom na uzyskanie najlepszych rezultatów
- czytamy.
Niedawno informowaliśmy także, gdzie najlepiej udać się na grzyby we wrześniu. Grzybiarze informowali, że prawdziwy wysyp leśnych darów zauważono w rejonach Śląska, Dolnego Śląska oraz Lubelszczyzny. Jak co roku powody do zadowolenia mają także mieszkańcy Podhala. Tamtejsi grzybiarze publikowali zdjęcia koszyków wypełnionych borowikami szlachetnymi, podgrzybkami, maślakami, kurkami i rydzami. Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.