Wędrówki po Tatrach nie należą do najprostszych. Nic więc dziwnego, że niektórzy turyści postanawiają upamiętnić swój wyczyn np. poprzez zrobienie zdjęcia, które następnie publikują w mediach społecznościowych lub wywołują i wklejają do albumu. Problem zaczyna się jednak, kiedy niewinna pamiątka zmienia się w śmieć zalegający na szczycie góry.
Na facebookowym profilu "Przewodnik Tatrzański Maja Sindalska" pojawił się wpis. Przewodniczka, będąc na Rysach - czyli najwyższym szczycie Polski - zebrała "kolekcję" kartek z wydrukowaną nazwą góry oraz datą jej zdobycia. To pozostałości po turystach, którzy dotarli w ostatnich dniach na szczyt i pstryknęli sobie pamiątkową fotkę. Nie zabrali jednak kartek ze sobą.
"A teraz się zastanówmy - dlaczego te kartki zostały na szczycie? Osobiście robiłam sobie z nimi zdjęcia, ale dziś zauważyłam, że jest ich ogrom i stanowią problem. Byłam pewna, że ich autorzy je zabierają po pstryknięciu fotki. Ale raczej kolejne osoby chcą 'pożyczyć', potem kolejne i tak oto kartka zostaje. Zabrałam dziś większość, zostawiłam dokładnie dwie. Tymi kartkami zaśmiecony był szczyt. A to tylko wrzesień", zauważa przewodniczka, po czym apeluje do klubów zrzeszających osoby, które weszły na najwyższe szczyty gór Polski, aby odpowiednio edukowały osoby odwiedzające Tatry. "Proszę Klub Zdobywców KGP (i inne tego typu kluby) o wyedukowanie swych potencjalnych członków, że taka tabliczka nie jest potrzebna do weryfikacji oraz że pozostawiona na szczycie staje się śmieciem".
Komentujący post jednogłośnie przyznali Sindalskiej rację, potępiając jednocześnie zachowanie niektórych turystów. "Porażka... Ja również naiwnie sądziłam, że kartki schodzą w dół razem z właścicielami", "Dziękuję za sprzątnięcie tego bałaganu", "Szacun za wczorajszą akcję na szczycie".
Do nowego trendu na górskich szczytach odniosły się już w sierpniu władze Tatrzańskiego Parku Narodowego. "Problem jest nam znany. Samo robienie zdjęć z kartkami nie jest problematyczne dla Tatrzańskiego Parku Narodowego. Gorzej, gdy kartki zamieniają się w śmieci i znajdujemy je w różnych innych miejscach. Jest to jednak na razie sprawa marginalna, biorąc pod uwagę skalę śmiecenia w górach", stwierdziła na łamach o2.pl Paulina Kołodziejska, rzeczniczka TPN.
Smutną prawdą jest, że turyści pozostawiają po sobie w górach znacznie więcej niż kartki papieru. Nie raz i nie dwa razy, wędrując szlakiem, można się wręcz potknąć o porzuconą butelkę czy opakowanie po jedzeniu. Śmieci zostawiane są nie tylko w najpopularniejszych lokalizacjach: nad Morskim Okiem czy w Dolinie Chochołowskiej, ale i w wielu innych miejscach. Rocznie kumuluje to kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt ton odpadów. Takie wybryki stanowią zagrożenie dla górskiej przyrody, zarówno dla tamtejszej flory, jak i fauny. Więcej podobnych tematów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl