Marzenia o wymarzonych wakacjach zostały zniszczone. Nie pomogło też biuro podróży, które na domiar złego przestało odpowiadać na telefony. Wyszło jednak na jaw, że od lutego ma zakaz organizowania wycieczek.
Jak podaje TVN 24, pracownicy przedszkola "Ekoludki" w Ełku mieli wybrać się wraz z rodzinami na tygodniową wycieczkę do Egiptu. Wyjazd był dofinansowany z funduszu socjalnego placówki, więc udział w wycieczce wydawał się być bardzo atrakcyjny. 31 osób, które wykupiło wakacje w miejscowym biurze podróży, nie wsiadło jednak do samolotu. Okazało się, że nie ma ich na liście pasażerów. Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Żal, rozpacz, szok, niedowierzanie. Takie emocje nam wtedy towarzyszyły. A były też z nami dzieci. Podchodziliśmy do okienka odpraw i każdy z nas słyszał, że nie ma nas na liście pasażerów
- mówi w rozmowie z TVN 24 dyrektorka przedszkola Anna Sierotko.
Właścicielka biura podróży przestała odbierać telefony. Jak czytamy, nie tylko pracownicy przedszkola zostali przez nią oszukani.
Zorganizowała autokar. Miała towarzyszyć nam w drodze na lotnisko, ale rano poinformowała, że ma podejrzenia choroby zakaźnej. Całe szczęście, że dodzwoniłam się do kierowcy autokaru, który był już w Wyszkowie i zgodził się zawrócić, żeby zabrać nas z powrotem do Ełku. Jesteśmy mu bardzo wdzięczni, bo nie musiał tego robić. On też został zresztą oszukany, bo właścicielka biura mu nie zapłaciła
- dodała dyrektora Anna Sierotko.
Przyznała też, że wcześniej sama korzystała z oferty tego biura i wszystko było w porządku. Podobnie jak w przypadku wycieczki do Bawarii ełckiego Związku Nauczycielstwa Polskiego, która odbyła się pod koniec czerwca.
Dariusz Dracewicz, Powiatowy Rzecznik Konsumentów w Ełku zajął się tą sprawą jeszcze tego samego dnia, w którym doszło do przykrego incydentu na lotnisku. Od razu sprawdził, czy biuro turystyczne, z którego skorzystali pracownicy przedszkola, jest ujęte jako posiadające ubezpieczenie na stronie Turystycznego Funduszu Gwarancyjnego. Okazało się, że od 11 lutego 2023 roku ma trzyletni zakaz prowadzenia działalności. Osoba, która prowadziła biuro podróży, nie opłaciła ubezpieczenia w ramach Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego, a co za tym idzie, nie ma możliwości, by osoby, które nie poleciały do Egiptu, otrzymały zwrot pieniędzy z tego funduszu.
Gdy Dariusz Dracewicz odwiedził firmę, drzwi były zamknięte, a telefon milczał. Udało się jednak ustalić, że firma została na początku tego roku sprzedana i od tego czasu świadczyła usługi jako pośrednik między klientami a innym biurem podróży. Nie było to wbrew zakazowi. Tylko 30 proc. kosztów od uczestników było przekazywane organizatorowi. Obecnie sprawą zajmuje się policja. Straty pokrzywdzonych oszacowano na ten moment na około 175 tys. zł.