Na lotnisku okazał się paszportem nieistniejącego kraju. Tuż potem tajemniczo zniknął

O tym tajemniczym podróżniku krąży wiele miejskich legend. Według jednej z nich miał być przybyszem z innego wymiaru. Inni z kolei uważali go za pospolitego oszusta ze sfałszowanym paszportem. Osobliwa sytuacja z 1954 roku do dziś wielu osobom spędza sen z powiek.

Pewien lipcowy dzień z 1954 roku na lotnisku Haneda w Tokio wrył się ludziom w pamięć na wiele dekad. To właśnie wtedy przeciętnie wyglądający mężczyzna próbował się wylegitymować paszportem wydanym przez nieistniejące państwo. Zdarzenie to do dziś pozostaje niezwykle zagadkowe, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę późniejsze zniknięcie tajemniczego pasażera.

Zobacz wideo Tłumy witały olimpijczyków na lotnisku. "Ten dzień będę pamiętała do końca życia"

Przyłapano go na lotnisku z paszportem wystawionym przez nieistniejące państwo

Mężczyzna pokazał pracownikom lotniska paszport wydany przez państwo Taured. Nie brzmi ono w żaden sposób znajomo, ponieważ jest to państwo fikcyjne, nieistniejące. Pasażer zarzekał się jednak, że takie miejsce istnieje już od prawie tysiąca lat. Ponoć kiedy pokazano mu mapę, wskazał położenie swojej ojczyzny na teren Andory. Co ciekawe, jego dokument był oznaczony pieczątkami z wielu lotnisk na świecie.

Urzędnicy imigracyjni, nieprzekonani jego historią, polecili umieścić go na noc w pokoju hotelowym, aby w międzyczasie wyjaśnić nietypową sytuację. Pomieszczenia strzegło dwóch strażników. Jakież było jednak ich zaskoczenie, kiedy następnego dnia rano okazało się, że podejrzany mężczyzna zniknął bez śladu. 

"Człowiek z Tauredu" - zwykły oszust czy podróżnik między wymiarami?

Powstało wiele teorii na temat pochodzenia tajemniczego "człowieka z Tauredu". Niektórzy do dziś pozostają święcie przekonani, że był on przybyszem z innego wymiaru, który przypadkiem zawędrował na naszą "wersję Ziemi". W fizyce teoretycznej funkcjonuje w końcu teoria strun, która zakłada istnienie wielu wymiarów czy też wszechświatów. W innym wymiarze miałoby istnieć państwo o nazwie Taured, a zniknięcie mężczyzny z pokoju hotelowego miało wskazywać na to, że wrócił on do swojej rzeczywistości.

Nieco bardziej realistyczna wersja zdarzeń sugeruje jednak, że pasażer z Tokio był zwyczajnym oszustem, który posługiwał się sfałszowanymi dokumentami. Miał on się nazywać John Allen Zegrus. W 1960 roku mężczyznę aresztowano za okazanie się podrobionym paszportem przy próbie realizacji środków z równie podrobionych czeków. Całkowitej pewności co do tożsamości "człowieka z Tauredu" jednak nie ma. Do dzisiaj na forach internetowych można znaleźć różne "dowody" wskazujące lub przeczące temu, czy miała miejsce podróż między wymiarami, czy może społeczeństwo padło ofiarą wymyślnej teorii spiskowej. Więcej podobnych tematów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Więcej o: