Katie Higgins działa w sieci pod nazwą "Katie's Curvy Closet". Publikuje kontent o tematyce beauty m.in. na platformie TikTok oraz Instagram. Swoje treści kieruje głównie do osób zainteresowanych modą i urodą. Influencerka jest także kosmetyczką, która udziela porad z zakresu makijażu. Jej obserwatorzy najbardziej doceniają aspekt społeczno-motywacyjny profilu Katie. Znajdziemy tam bowiem wpisy motywacyjne, wspierające, a także - jak w tym przypadku - krytykujące pewne zachowania.
Katie Higgins opisała na Instagramie swoje nieprzyjemne doświadczenie z lotu samolotem linii Ryanair. Do wpisu załączyła zdjęcia, na których widać, że kobieta z trudem dała radę zapiąć się pasem bezpieczeństwa. Jak stwierdziła, czuła się wtedy "przywiązana".
"Jestem przywiązana do mojego miejsca w samolocie Ryanair. Przeciętna kobieta dzisiaj nosi rozmiar 16 (europejskie 44). Wszyscy mamy różne kształty i rozmiary. Więc jak, do diabła, jest to normalne?", pisze influencerka. Podkreśla przy tym, że jest świadoma tego, że od tanich linii nie powinno się oczekiwać wysokiego standardu, ale zapięcie się pasem bezpieczeństwa jest kwestią właśnie tego - bezpieczeństwa.
Kobieta uważa, że pasy w tego typu liniach są zdecydowanie za krótkie. I choć możliwe jest poproszenie obsługi samolotu o tzw. pas przedłużający, to dla wielu osób sytuacja ta jest niezwykle upokarzająca. Niektórzy w związku z tym mogą się nawet nie odważyć na zapytanie o "przedłużkę". "Tego rodzaju zdarzenia mogą być bardzo szkodliwe dla poczucia własnej wartości i zdrowia psychicznego", podkreśla.
Post zyskał niemal tysiąc polubień. Zamieszczono też pod nim kilkadziesiąt komentarzy. Internauci podzielają zdanie Katie i podobnie jak ona są zdania, że krótkie pasy w samolotach to poważny problem, który zbyt często jest pomijany w dyskusjach o tanich przewoźnikach.
Wiele osób podzieliło się swoimi doświadczeniami lotniczymi. "Leciałam z Ryanairem w lipcu i sierpniu. W lipcu nie było problemów z siedzeniem, ale podczas lotu sierpniowego się zaklinowałam. Biodra miałam ściśnięte po obu stronach", "To samo zauważyłam, kiedy leciałam w lipcu do domu. Siedzenia również były za małe", piszą użytkowniczki Instagrama.
Niektórzy zauważyli, że problem dotyczy nie tylko przewoźników niskobudżetowych. "Każdy samolot, którym leciałam, tak miał. I nie ma w tym żadnej logiki. Siedziałam na miejscu z pasem, który strasznie mnie opinał. Przesiadłam się na miejsce obok i nagle miałam luz. Totalna loteria". Internauci wskazują, że kiedy pas bezpieczeństwa się uszkodzi, załoga samolotu po prostu go przycina, dlatego jego długość może się różnić w poszczególnych miejscach. Więcej podobnych tematów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl