Opuszczony szpital w Mokrzeszowie miał być fabryką dzieci. Nocą słychać tam zawodzenie i płacz

Szpital Zakonu Kawalerów Maltańskich w Mokrzeszowie od lat jest opuszczony i popada w ruinę. Mieszkańcy omijają go szerokim łukiem, a odważni, którzy postanowili wybrać się tam nocą, przekonują, że słyszeli płacz i jęki rannych pacjentów. Czy rzeczywiście dzieje się tam coś niepokojącego?

Opuszczone budynki cieszą się zainteresowaniem miłośników urbexu i badaczy zjawisk paranormalnych. Często są to miejsca, które kryją przerażające historie, a to, co się tam działo, potrafi przyprawić o ciarki. Jednym z takich miejsc jest właśnie opuszczony szpital w Mokrzeszowie, który w ostatnim czasie cieszy się ogromną popularnością i jest na językach nie tylko miejscowych.  

Zobacz wideo Najbardziej nawiedzony i przerażający adres Warszawy - Wilcza 2/4

Opuszczony szpital w Mokrzeszowie na mapie nawiedzonych miejsc Polski. Potrafi przyprawić o ciarki 

Szpital Zakonu Kawalerów Maltańskich w Mokrzeszowie to perełka Śląska. Ta imponująca neogotycka budowla powstała w XIX wieku i szybko zaczęła popadać w ruinę. Otacza ją piękny park, a całość za czasów świetności musiała prezentować się wyjątkowo pięknie. Niestety, z budowlą tą wiąże się przykra historia, a dziś budynek jest omijany szerokim łukiem. Wyjątkiem są jednak osoby związane z urbexem czy poszukiwacze duchów. Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

W czasie I wojny światowej budynek służył jako szpital dla pilotów, z czym można wiązać nocne zawodzenia i płacz. Od 1918 roku pełnił rolę sanatorium. W latach 1938 - 1945 był domem czynszowym.  

Legendy o szpitalu w Mokrzeszowie są przerażające. Miała mieścić się tam fabryka dzieci 

Budowla ma przerażającą historię, która potrafi działać na wyobraźnię. Wiele osób twierdzi, że nocą można usłyszeć tu jęki, płacz i zawodzenie byłych pacjentów - dorosłych i dzieci. Krążąca legenda również sprawia, że na ciele pojawia się gęsia skórka. W 1938 roku w budynku mieszkały młode kobiety ze Związku Dziewcząt Niemieckich. Działały w powołanym z rozkazu Heinricha Himmlera stowarzyszeniu Lebensborn (Źródło życia), którego celem było odnowienie niemieckiej krwi. Specjalnie dobrane pary kobiet i mężczyzn miały na celu selektywne rozmnażanie dla utrzymania czystości rasy. Trafiały tu też dzieci, które miały pożądane cechy aryjskie, skąd zabierano je do adopcji.  

Działalność szpitala miała zakończyć się w 1945 roku, następnie budynek przeznaczono na koszary wojskowe, a następnie szkołę, która działała do 1982 roku. "Pałac" przejął Wojewódzki Ośrodek Postępu Rolniczego, a w 1995 roku trafił w ręce bawarskiej rodziny. Zgodnie z planami miał przemienić się w hotel, jednak obietnice remontu nigdy nie zostały spełnione. Słuch o rodzinie zaginął, a prokuratura postawiła inwestorowi zarzuty i wystawiła za nim list gończy. W 2019 roku budynek trafił pod młotek. Wciąż nie ma jednak chętnego, który chciałby wydać 1,5 mln złotych.  

Więcej o: