Rybacy złowili pokaźnego potwora. Nazwali go dinozaurem, a potem zwrócili do morza. Wszystko dlatego, że śmierdział

Japońscy rybacy dokonali przełomowego odkrycia. Prawie, ponieważ dowód w sprawie zwrócili spowrotem do morza. Wszystko przez smród, który wydobywał się z rozkładającego się ciała morskiej "bestii". Teraz specjaliści debatują, do jakiego gatunku faktycznie należały wyłowione zwłoki.

Mówi się, że jako ludzkość nie odkryliśmy jeszcze większości mórz i oceanów, a to, co kryje się na ich dnie od lat pozostaje tajemnicą. Mimo to stale dowiadujemy się o wodach na Ziemi czegoś nowego, między innymi za sprawą rybaków, którzy co jakiś czas natrafiają na niespotykane okazy. W ostatnim czasie wiele emocji wzbudza sprawa ogromnego ciała wyłowionego przez Japończyków. Informacji jest jednak zbyt mało na temat okazu, ponieważ "potwora" wrzucili spowrotem do morza. Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Zobacz wideo Hiroszima i Nagasaki. Te nagrania były tajne do lat 70-tych

Japończycy znaleźli ogromne ciało. Należało do morskiego stworzenia

Miał być to dla nich zwykły dzień, jednak to, co napotkali podczas pracy przyprawiło ich o ciarki. Podczas połowów w Oceanie Spokojnym, grupa japońskich rybaków wyłowiła z wody tajemnicze stworzenie. Ciało miało ponad 9 metrów i ważyło według relacji Japończyków około 1800 kilogramów. Natychmiast sfotografowali zdobycz, by uwiecznić, być może przełomowy moment w historii ludzkości. Groźnie wyglądająca, jednak od dawna nieżywa już bestia miała długą szyję, cztery ogromne i czerwone płetwy, oraz dwumetrowy ogon. 

Ciało nie zachowało się jednak w doskonałym stanie. O ile mięso i tłuszcz wydały się na tyle nienaruszone, że postanowiono pobrać ich próbki do badań, tak wewnątrz klatki piersiowej nie było już żadnych narządów, zaś jama brzuszna, w tym jelita były otwarte i w trakcie rozkładu. To właśnie z tego powodu ciało morskiego potwora nieziemsko... śmierdziało. Męczący i nieprzyjemny odór zmusił kapitana załogi do pozbycia się ciała z pokładu. Po pobraniu próbek i sfotografowaniu odkrycia, zwrócili morską "bestię" spowrotem do morza. Z tego powodu dalsza analiza jest zupełnie niemożliwa, czego żałują naukowcy. Na wody wyruszyły nawet specjalne grupy poszukiwawcze, jednak ciała nie udało się ponownie odnaleźć.

Co to za stworzenie? Podejrzenia padły na prehistorycznego plezjozaura

Sprawą zainteresowali się naukowcy z Japonii i reszty świata. Niektórzy podejrzewali, że rybacy trafili na ogromny okaz węża morskiego. Inni zaś pokusili się o tezę, że mogło być to ciało plezjozaura, który wyginął 65 milionów lat temu, wraz ze znanymi nam wszystkim dinozaurami. Rozpoczęło to jednak debatę w świecie naukowców, czy aby na pewno ciało morskiego stworzenia miało szansę tak dobrze się zachować mimo upływu lat. Choć faktycznie w części były to rozłożone zwłoki, to wyglądały na o wiele młodsze niż dziesiątki milionów lat.

Szwedzki paleontolog Hans-Christian Bjerring, który nieco sceptyczniej podszedł do sprawy, skomentował ją w rozmowie cytowanej przez brytyjski serwis The Mirror. Twierdzi, że nie należy cieszyć się zbyt wcześnie i czekać na dokładną analizę naukowców.

Jeśli to prawda, że Japończycy zebrali próbki płetw i skóry, to na podstawie mikroskopu można by wywnioskować, co to jest. [...] istnieją powody, by być podejrzliwym wobec twierdzeń o plezjozaurach, ponieważ środowisko morskie i fauna zmieniły się drastycznie od epoki plezjozaurów na Ziemi

Inny naukowiec, Ove Persson stwierdził, że nie jest to plezjozaur ze względu na swoją wielkość. Prehistoryczne stworzenia były o wiele większe. Jak się okazuje, rozkładające się ciało rekina potrafi do złudzenia przypominać plezjozaura po odpowiednim czasie, kiedy to zwłoki zatracają swój oryginalny kształt, a część ciała się rozkłada zupełnie. Na ten moment trzeba czekać na kolejne wieści ze świata naukowego. Nawet jeśli nie odkryto plezjozaura, być może japońskim rybakom udało się dokonać przełomu mimo wszystko i wskazać na zupełnie nieznany dotąd gatunek.

Więcej o: