Do zdarzenia doszło kilka dni temu w porcie w Bari, położonym w regionie Apulia, w południowych Włoszech. To właśnie stąd pewna włoska para miała udać się w podróż statkiem wycieczkowym. Jednak kiedy przybyli na miejsce, nie mogli uwierzyć własnym oczom. Jednostka złożyła już trap i była gotowa do rozpoczęcia rejsu. Dwójka nieszczęśników nie zamierzała się poddawać.
Media społecznościowe obiegły nagrania zarejestrowane przez pasażerów statku wycieczkowego. Podczas gdy zrezygnowana kobieta w spokoju stała przy porcie, jej partner nie chciał dopuścić do siebie myśli o ominięciu podróży. Zdenerwowany mężczyzna wskakiwał na ławki, krzyczał i wymachiwał rękoma, próbując zwrócić uwagę załogi. Jednak mimo starań nie wygląda na to, by udało mu się zatrzymać statek.
Kapitanie, proszę na nas poczekać. Jeśli chcecie, to możecie to zrobić
- wykrzykiwał spóźniony podróżny.
Nagrania ze zdarzenia szybko obiegły media społecznościowe i... podzieliły internautów. Niektórzy uważali, że podróżni byli sami sobie winni, nie pojawiając się w porcie na czas. Z kolei inni starali postawić się na ich miejscu.
Wszyscy bylibyśmy zdesperowani! Walizki, pieniądze, płatny rejs i zostajesz na lądzie
- pisał jeden z internautów.
Niedawno informowaliśmy także o sytuacji, do jakiej doszło lotnisku w hiszpańskiej Maladze. Spóźniony pasażer Ryanaira za wszelką cenę chciał zdążyć na połączenie, jednak po przejściu przez bramkę okazało się, że... mostek odrzutowy łączący samolot z terminalem już został złożony. Pomimo upomnień pracowników, mężczyzna postanowił dostać się na ziemię w inny sposób. Tym samym upadł z wysokości kilku metrów. Sprawą zajęła się Guardia Civil (hiszpańska Straż Obywatelska). Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.