Podróżowanie pociągiem staje się coraz częściej wybieraną opcją. Dla jednych to sposób na oszczędności, dla innych możliwość zrelaksowania się, zamiast siedzenia za kółkiem. W szczycie sezonu oblężenie jest jednak na tyle duże, że sprzedawane są bilety bez gwarancji miejsca siedzącego. Na właśnie taką ofertę trafiła matka z 9-letnim dzieckiem. To jednak nie brak siedzenia ją zirytował, a szokujący zapisek w regulaminie. Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Pewna kobieta oburzona sytuacją z wyjazdu postanowiła napisać list do redakcji o2.pl, w którym dokładnie opisała jak wyglądała jej podróż z Warszawy do Sławna (woj. zachodniopomorskie). Wraz z synkiem wyjechała 12 sierpnia z samego rana, jednak sprzedano im bilety bez gwarancji siedzenia. Stąd też większą część trasy przesiedzieli na korytarzu, stłoczeni między pozostałymi pasażerami. Nie były to komfortowe warunki, a ponadto oboje zgłodnieli, tak więc matka zabrała dziewięciolatka do wagonu restauracyjnego WARS, by coś przekąsić.
Zjedliśmy schabowego i uznaliśmy, że posiedzimy tu już do końca podróży. [...] i tak ludzi było tyle, że z tego WARS-u nie mogliśmy się wydostać
- przekazała w rozmowie z o2.pl. Tak więc po zjedzonym posiłku i nareszcie siedząc podróżowali dalej. Na ich oczach zaczęły się jednak wydarzać nieprzyjemne sytuacje. Innej matce odmówiono podania serwetki dla dziecka zajadającego się owocami, zaś pewnemu mężczyźnie pracowniczka pociągu kazała natychmiast zamknąć laptopa, na którym właśnie pracował. To jednak był jedynie przedsmak tego, co za moment miało spotkać ją samą.
Dziewięciolatek był już zmęczony i znudzony podróżą. Trudno się dziwić, ponieważ kilkugodzinna trasa potrafi być równie męcząca dla dorosłych. Matka dziecka postanowiła zająć mu czas grą w karty UNO. Dzięki temu obojgu podróż minęłaby znacznie szybciej i miło spędziliby czas wspólny. Nic z tego. Inna pasażerka natychmiast upomniała kobietę, by schowała karty. W innym wypadku mogliby wraz z synem zostać wyproszeni z wagonu restauracyjnego, co wiązałoby się z powrotem z miejsc siedzących na korytarz.
Zdumiona matka nie wiedziała, czy jest to poważna przestroga. Wspomniana pasażerka wskazała jej jednak regulamin, który wisiał w wagonie restauracyjnym. Jak się okazało faktycznie zabrania się grania w gry planszowe i karciane. Widniał tam także zapisek zabraniający korzystania z laptopów i tabletów.
Co mają robić dzieci ściśnięte jak sardynki przez osiem godzin w pociągu? Jak zająć im czas i utrzymać je w miejscu aby nie płakały i nie marudziły w tym tłoku?
- zapytała oburzona kobieta. Z redakcją Gazeta.pl skontaktował się przedstawiciel firmy WARS S.A., który postanowił wyjaśnić sprawę. Jak czytamy w odpowiedzi, regulamin ma na celu zapewnienie bezpieczeństwa wszystkim podróżującym, stąd zakazuje się korzystania z gier planszowych, karcianych lub sprzętów elektronicznych. Mogą one stwarzać zagrożenie dla innych pasażerów korzystających z oferty gastronomicznej. Co więcej, siedzenia w wagonie restauracyjnym są również przeznaczone jedynie dla klientów WARS.
Do strefy gastronomicznej WARS zapraszamy Pasażerów, którzy rzeczywiście chcą skorzystać z naszej oferty, ponieważ ilość dostępnych miejsc jest ograniczona. Regulamin odnosi się jedynie do strefy gastronomicznej WARS (a nie pozostałych wagonów z miejscami do siedzenia), tak więc w pozostałej części pociągu takiego zakazu nie ma
- przekazał w wiadomości do redakcji Grzegorz Bębenek, przedstawiciel firmy WARS S.A. Warto również wspomnieć o możliwości kupowania biletów z wyprzedzeniem, by uniknąć podobnej sytuacji i zagwarantować sobie miejsce siedzące. Jest to szczególnie ważne w okresie wakacyjnym, gdzie podróżujących jest znacznie więcej niż poza sezonem.