W połowie sierpnia pogoda w końcu zaczęła bardziej sprzyjać, a Polacy korzystali z niej, wylegując się na nadbałtyckich plażach. Takiego szczęścia nie mieli urlopowicze, którzy zaplanowali urlop nad morzem, chociażby na początku miesiąca. Ze względu na niesprzyjający wynik pogodowej "loterii" wielu z nich musiało cieszyć się wyjazdem... w hotelach.
Na początku sierpnia pan Kamil, mieszkaniec Krakowa wyjechał na rodzinne wakacje do Kołobrzegu. Jak przyznał w rozmowie z serwisem Onet Podróże, nad morze jeździ od wielu lat, jednak tak złej pogody jeszcze nigdy nie widział. Na miejscu zastał ponurą aurę, niskie temperatury, silny wiatr i opady deszczu.
Wiele drzew i gałęzi leży na drogach i chodnikach. Niektóre z nich były naprawdę potężne i spadały m.in. na samochody, co świadczy o sile żywiołu
- tłumaczył mężczyzna.
Mało wakacyjne warunki pokrzyżowały plany urlopowe wielu Polaków. Okazało się, że zamiast wygrzewać się na piasku i pływać w Bałtyku, ukrywali się w wynajmowanych obiektach. Na zewnątrz panowała iście jesienna aura, dlatego też na początku sierpnia na ulicach Kołobrzegu trudno było uświadczyć tłumy.
Wszyscy zaszyli się w hotelach i restauracjach, gdzie starają się przetrwać szalejący niż
- mówił turysta.
W rozmowach w knajpach dwukrotnie słyszałem, jak załamani są turyści, ponieważ często wydali wielomiesięczne oszczędności na wymarzony urlop, który muszą spędzać w hotelowym pokoju albo jedząc w drogich lokalach, aby zabić dłużący się czas
- dodał. Pan Kamil wyznał, że doświadczenie było szczególnie trudne dla dzieci, które marzyły o kąpieli w morzu. W zamian za to musiały spędzać czas w hotelu, grając w gry planszowe lub wybierając się na basen. "To wszystko mamy jednak w Krakowie" - wspominał wówczas zrezygnowany turysta. Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.