Dla niektórych pasażerów podróż samolotem jest przerażającym doświadczeniem. Nic w tym dziwnego - przebywanie tysiące metrów nad ziemią, w zamkniętej przestrzeni i przerażające turbulencje mogą przyprawić o gęsią skórkę. Z tego też powodu wielu podróżnych stara się wypatrywać niepokojących sygnałów, bacznie obserwując zachowanie załogi pokładowej. Na co powinniśmy zwracać uwagę? Temat podjął pisarz podróżniczy, Michael Gebicki dla serwisu stuff.co.nz.
Według eksperta ds. lotnictwa istnieje jeden subtelny sygnał ze strony załogi, który może być pewnego rodzaju znakiem ostrzegawczym. W artykule o tajemnicach podróży lotniczych zdradza, że piloci zwykle proszą stewardesy o rozeznanie się w terenie, jeśli uznają, że na pokładzie wystąpił problem.
Jeśli główny steward schodzi korytarzem, wyglądając niespokojnie przez okno, może to być odpowiedź na prośbę z kokpitu o sprawdzenie silnika
- tłumaczył Gebicki.
Równocześnie uspokoił, że w takich sytuacjach nie powinniśmy mieć powodów do obaw. Samoloty pasażerskie są skonstruowane tak, by móc latać także na jednym silniku. Więc w przypadku uszkodzenia jednego z nich samolot wciąż może bezpiecznie wylądować.
Silnik płonie? Spektakularne, tak, szczególnie w nocy, ale nie jest to naprawdę problem, chyba że jest to jedyny obracający się silnik, wtedy jest to duży problem
- dodał.
Warto jednak pamiętać, że samolot jest uznawana za jeden z najbezpieczniejszych środków transportu. Znaczną część problemów występujących na pokładzie da się łatwo rozwiązać, dlatego też w większości przypadków nie mamy powodów do niepokoju. "Zachowaj spokój, statystycznie jesteś tutaj znacznie bezpieczniejszy niż za kierownicą samochodu" - wyjaśnił Michael Gebicki. Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.