Awaryjne lądowanie w Panamie. Pilota odnaleziono w toalecie. Na pomoc medyczną było już za późno

Do dramatycznych zdarzeń doszło na pokładzie samolotu linii LATAM, który leciał z Miami do Santiago w Chile. W trakcie lotu jeden z pilotów zasłabł, zmuszając pozostałych pilotów do awaryjnego lądowania w Panamie. Pomoc medyczna została udzielona tak szybko, jak się dało, jednak okazała się nieskuteczna. Mężczyzny nie dało się uratować.

Do tragedii doszło podczas lotu LA505 linii LATAM Airlines z Miami w Stanach Zjednoczonych do stolicy Chile - Santiago. Samolot wyruszył o godz. 22 czasu lokalnego. Zaledwie godzinę później kapitan Iván Andaur poskarżył się na złe samopoczucie. 

Zobacz wideo Awaryjne lądowanie boeinga na Syberii

Awaryjne lądowanie w Panamie. Pilot zmarł w trakcie lotu

Pierwszy pilot udał się do toalety pokładowej. Kiedy nie wrócił po dłuższym czasie, zaniepokojona załoga samolotu wyważyła drzwi, po czym zobaczyła nieprzytomnego kapitana. Z relacji przekazanej przez New York Post dowiadujemy się, że pomocy medycznej starało się udzielić dwóch lekarzy i pielęgniarka, którzy podróżowali samolotem. 

W międzyczasie pozostałych dwóch pilotów podjęło decyzję o awaryjnym lądowaniu na lotnisku Tocunem w Panamie. Ratownicy medyczni weszli na pokład i zaczęli resuscytację pilota. Na pomoc było już jednak za późno, a kapitan Iván Andaur został uznany za zmarłego. Miał 56 lat. 

Przyczyn śmierci nie potwierdzono, jednak nieoficjalnie mówi się o zatrzymaniu akcji serca. Przewoźnik wydał oświadczenie, w którym wyraził żal po stracie oddanego pracownika. "W LATAM Airlines jesteśmy głęboko zasmuceni tym, co się stało i składamy najszczersze kondolencje rodzinie naszego pracownika. Bardzo doceniamy jego 25-letnią karierę i jego cenny wkład, który zawsze wyróżniał się poświęceniem, profesjonalizmem i entuzjazmem", powiedział rzecznik linii lotniczych. 

Pasażerowie nie wiedzieli, co się dzieje. "Drugi pilot zapytał, czy w samolocie byli jacyś lekarze"

Pasażerowie byli z początku nieświadomi sytuacji. Drugi pilot około 40 minut po starcie miał ponoć zapytać, czy na pokładzie byli jacyś lekarze. "Powiedzieli nam, że będziemy lądować, ponieważ pilot źle się poczuł, a kiedy przyjechaliśmy, poprosili nas o ewakuację samolotu, ponieważ sytuacja się pogorszyła", cytujemy za New York Post wypowiedź jednego z podróżujących pechowym lotem.

271 osób, które podróżowały z Miami do Chile, zostały tymczasowo zakwaterowane w hotelach w stolicy Panamy. Samolot ostatecznie wyleciał do miejsca docelowego dopiero we wtorek popołudniu. Więcej podobnych tematów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Więcej o: