Odkryli sposób na podróżowanie z grosze. Można zaoszczędzić nawet kilka tys. zł, ale trzeba być czujnym

Z roku na rok podróżowanie staje się coraz droższe, a urlopowicze starają się znaleźć jak najlepsze sposoby na zaoszczędzenie pieniędzy. W ostatnim czasie na popularności zaczęły zyskiwać tzw. wakacje z drugiej ręki. Na czym to polega?

Na Facebooku można natrafić na wiele grup zrzeszających miłośników taniego podróżowania. Jak zwraca uwagę Business Insider, niektóre przypominają istną giełdę, na której można sprzedać lub odkupić wycieczki. Ich sukces widać w liczbach - jedna z nich liczy aż 245 tys. członków. 

Zobacz wideo Prąd rozrywający wciąga w głąb morza. Bądź uważny, gdy jesteś na plaży

Wakacje z drugiej ręki 

Na tego typu grupach internauci chętnie publikują posty ze szczegółami interesujących ich wczasów - precyzują przedziały datowe, kierunki czy liczbę osób. Nie brakuje też wpisów osób, które z losowych przyczyn nie mogą stawić się na wykupione wycieczki. Ze względu na brak wykupionego ubezpieczenia od kosztów rezygnacji, starają się znaleźć za siebie zastępstwo. Takie propozycje pozwalają zaoszczędzić nawet kilka tysięcy złotych. 

Przykładowo użytkowniczka jednej z grup miała do zaoferowania siedmiodniowe wakacje all inclusive dla czterech osób w Egipcie - dwójki dorosłych oraz dzieci. Taką sierpniową okazję można było upolować za 8 tys. zł. Sprzedająca zwróciła uwagę, że obecnie koszt takiej wycieczki to 14,7 tys. zł, co z łatwością można sprawdzić na stronie internetowej biura podróży. 

Inna internautka wystawiła 15-dniowy pobyt dla czterech osób w hotelu w Bułgarii za 3 tys. zł, czyli 1,2 tys. zł taniej. Można było natrafić także na ofertę tygodniowego urlopu dla dwóch dorosłych i dziecka w Albanii. Sprzedawca wykupił wakacje za 8,5 tys. zł, a wystawił je za 6,3 tys. zł. 

Uwaga na oszustów

Choć jest to świetna metoda na zapewnienie sobie budżetowych wakacji, to należy zachować szczególną ostrożność. Jarosław Kałucki, rzecznik travelplanet.pl zauważył w rozmowie z Business Insiderem, że kryje się za tym duże ryzyko. 

Ze względu choćby na zapisy RODO nie ma możliwości sprawdzenia wycieczki, którą kupiła inna osoba. Nikt chyba nie chciałby udostępniania tego typu informacji w teorii postronnym osobom

- wyjaśnił. 

Zwracajmy uwagę na zapisy umowy, terminy czy koszty manipulacyjne związane ze zmianami

- dodał. 

Administrator jednej z grup apeluje, by internauci nie tracili czujności. Poradził, by zawsze sprawdzali profil osoby sprzedającej, dokonywali przepisania w biurze i byli szczególnie podejrzliwi w przypadku zbyt atrakcyjnych cenowo ofert. "Nigdy, ale to przenigdy nie przelewaj żadnych pieniędzy blikiem" - dodał. Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Więcej o: