W Bałtyku także pływają rekiny. Nie budzą jednak grozy, a do polskiego wybrzeża nie przypłyną nigdy. Mają swoje powody

Ze strachem obserwujemy sceny z Florydy, Egiptu czy wybrzeży Hiszpanii, gdzie wczasowicze uwieczniają na nagraniach rekiny lub sami padają ich ofiarami. Wydawać by się mogło, że taki scenariusz na Bałtyku jest nierealny, ale jak się okazuje... tu także pływają rekiny. Mimo to Polacy nie muszą się niczego obawiać.

Wszyscy znamy kultowy film "Szczęki" z 1975 roku. Ukazane tam sceny do dziś potrafią budzić grozę i karmić ludzki strach przed morskimi zwierzętami. W rzeczywistości rekiny nie są żądnymi krwi bestiami, a niektóre z nich wręcz pływają nam "pod nosem" nie robiąc nikomu krzywdy. Naukowcy informują, że w Bałtyku wyróżnić można trzy najczęściej występujące gatunki rekinów. Na szczęście nie trzeba się ich wcale obawiać. Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Zobacz wideo Rekiny w popularnych kurortach turystycznych

Jakie rekiny pływają w Bałtyku? Ich nazwy mogą rozbawić

Choć obecność rekinów kojarzyć się może z bardziej egzotycznymi kierunkami, to w Bałtyku można je również spotkać. Według serwisu sharkinsider.com w naszym morzu żyje nawet 18 gatunków tych ciekawych stworzeń, jednak naukowcy i oceanografowie wyróżniają trzy najważniejsze. Są to:

  • rekinek psi,
  • koleń pospolity,
  • żarłacz śledziowy.

Trzeba przyznać, że bazując na samej nazwie, trudno odczuwać strach. W końcu żarłacz biały, znany także jako rekin ludojad, brzmi o wiele groźniej. Jednak faktycznie rekiny, które pływają w Bałtyku, nie sieją postrachu w ludziach i w gruncie rzeczy wcale im nie zagrażają. Rekinek psi jest dla nas łagodny, mierzy zwykle nie więcej niż jeden metr i waży około 3 kilogramów. Jest więc mniejszy od psów z dużych ras. Poza tym rekinek psi traktowany jest jako przysmak i to raczej one boją się nas (a przynajmniej powinny) niż odwrotnie.

Podobnie niegroźny jest także koleń pospolity, choć jest odrobinę większy niż jego poprzednik. Osiąga długość 1,3 metra i waży maksymalnie dziewięć kilogramów. Nie jest zainteresowany atakowaniem ludzi i nie trzeba się go obawiać. Potencjalnie niebezpieczny mógłby być jednak żarłacz śledziowy. Jest zdecydowanie największym osobnikiem wśród bałtyckich rekinów. Dorosła ryba może ważyć nawet 200 kg i mierzyć 3,5 metra. Takiego rekina łatwo się wystraszyć, jednak smaczniejszym kąskiem niż ludzie są dla niego śledzie, na które poluje w głębinach z dala od plaż.

Polacy nie muszą się obawiać. Rekiny nigdy tu nie zawitają

Niektórzy turyści, którzy każdego roku ochoczo wybierają się nad polskie morze, mogą poczuć się zagrożeni informacją, że w Bałtyku także pływają rekiny. Nie ma jednak powodu do obaw, te z pewnością nie zawitają tu o własnych siłach. Dlaczego? Wszystko z powodu zasolenia wód. Choć nam po kąpieli w Bałtyku wydaje się, że wręcz lepimy się od soli, w rzeczywistości zasolenie polskiego morza nie przekracza 7 promili. To naprawdę mało i odczuwają to również rekiny. Te preferują wody o większym zasoleniu, dlatego w Bałtyku obserwuje się je przede wszystkim w okolicach Dani, gdzie zasolenie morza sięga nawet 20 promili. Tak więc Polacy spędzający czas na wybrzeżu mogą wypoczywać spokojnie. Jedyne, co ich tam wystraszy, to drożyzna w restauracjach i kapryśna pogoda.

Więcej o: