Do zdarzenia doszło 3 lipca na pokładzie United Airlines. Pasażerowie mieli udać się z międzynarodowego lotniska Newark w stanie New Jersey do Rzymu, ale ich podróż nie przebiegła zgodnie z planem. Samolot utknął w porcie lotniczym z powodu problemów technicznych. Jednak zdaniem podróżnych to nie opóźnienia I odwołanie lotu nie były w tym wszystkim najgorsze.
Jak donosi Insider, w ubiegłym miesiącu Scott Rosnov miał udać się żoną na długo wyczekiwany miesiąc miodowy do Rzymu. Początkowo załoga twierdziła, że ze względu na problem z klimatyzacją samolot wyruszy 20 minut później niż planowano. Ostatecznie po dwóch próbach kołowania i ponad siedmiogodzinnym opóźnieniu, lot został odwołany.
Rosnov wyznał, że czuł, że coś jest nie tak już po wejściu do samolotu. W kabinie było tak gorąco, że pot kapał mu z czoła. Dodał, że jako pasażer klasy biznesowej otrzymał butelkę wody, jednak gdy po czasie poprosił o kolejną, usłyszał od stewarda, że musi poszukać, ponieważ jest ich niewiele.
Zaraz mamy dziewięciogodzinny lot - jak to możliwe, że nie masz wody? Byliśmy w lepszej sytuacji, przebywając z przodu, w pierwszej klasie. Szkoda mi ludzi, którzy siedzieli za nami
- relacjonował.
Według relacji podróżnych załoga traktowała ich "nieludzko". Nie oferowali im jedzenia ani napojów, a także nie informowali o tym, co się dzieje. Z powodu wysokiej temperatury na pokładzie co najmniej jedna pasażerka straciła przytomność.
Zaskakujące doniesienia potwierdził rzecznik United Airlines. Twierdził, że pracownicy zaoferowali pasażerom możliwość opuszczenia samolotu, a później zapewnili im także przekąski i napoje. Dodał, że ostatecznie lot musiał zostać odwołany z powodu przekroczenia prawnie dozwolonych godzin pracy załogi.
"Żałujemy, że nie mogliśmy zapewnić naszym klientom lepszych wrażeń z podróży i zaoferowaliśmy im rekompensatę w nadziei, że będziemy mieli okazję powitać ich z powrotem" - czytamy w oświadczeniu. Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.