Więcej wiadomości przeczytasz na Gazeta.pl.
To miały być dla Becky wymarzone wakacje. Wraz z rodziną i przyjaciółmi zatrzymali się w apartamencie, który kobieta znalazła na popularnej platformie. Niestety to, co zastali na miejscu, zepsuło im wakacyjny nastrój. Gdy tylko weszli do mieszkania, ich oczom ukazały się karteczki naklejone na drzwi, ściany i meble. Właścicielka pozostawiła na nich pasywno-agresywne wskazówki.
Większość z zasad, które turyści zastali w apartamencie, dotyczyła obchodzenia się z antycznymi meblami. Przykładowo na komodzie z wiklinowymi koszami przyklejono kartkę: "To antyk. Nie próbujcie jej otwierać i ciągnąć za gałkę". Okno sypialni zasłaniał dekoracyjny parawan. "To dekoracja. Pod żadnym pozorem nie dotykaj, nie przestawiaj. Ma 10 tys. lat i połamie się, jeśli spojrzysz na niego w zły sposób" - czytamy. Z kolei nad łóżkiem wisiało ostrzeżenie: "Absolutnie nie wolno na nim skakać".
W kuchni instrukcji było jeszcze więcej: "Te szafki są tylko do użytku właścicieli", "Mikrofalówka jest automatyczna. Nie ciągnij, żeby otworzyć, ani nie trzaskaj, żeby zamknąć", "Nie czyść marmuru detergentami. Używaj tylko mydła i butelkowanej wody", "To był stół naszej babci. Traktujcie go z szacunkiem i używajcie podkładek" i wiele innych. Jak przyznała kobieta, te wskazówki zepsuły im nastrój na cały wyjazd.
W komentarzach wiele osób zauważyło, że ludzie, którzy mają takie podejście, nie powinni wynajmować mieszkań. Internauci stwierdzili również, że korzystniej byłoby spędzić ten czas w hotelu. "Wolałabym zapłacić za hotel", "Hotel nie zostawiłby mi kartek ze wskazówkami" - czytamy. Padło również pytanie: "Czy to muzeum?!".