Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Na Krupówkach tłumów brak, choć w samych górach turystów z Polski nie brakuje. W tym roku mamy bowiem do czynienia ze zmianą trendów w branży turystycznej. Podróżni od góralskich restauracji i okolicznych lokali wolą bowiem hot dogi z Żabki, gotowe danie z Biedronki i zdobywanie szczytów. - Tegorocznym hitem jest optymalizacja cenowa - mówi Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej w rozmowie z Gazetą Wyborczą.
Oszczędność turystów, którzy odwiedzają polskie góry, niekoniecznie podoba się przedsiębiorcom. Zwłaszcza że początek sezonu nie należał do udanych, biorąc pod uwagę odnotowywane straty. Sytuacja nieznacznie się poprawiła dopiero pod koniec lipca. Mimo wszystko - jak twierdzą górale - nie ma rewelacji. - W moim barze ceny są przystępne, w rok wzrosły adekwatnie do inflacji o 15 proc. Ludzie zachowują się wstrzemięźliwie, patrzą na każdą złotówkę. Wielu nie stać na stołowanie w barach i restauracjach - mówi Władysław Zalotyński, właściciel "Baru na szlaku" w rozmowie z Faktem. W jego lokalu można zjeść obiad za 35 zł.
Oszczędność polskich turystów dostrzegają także inni przedsiębiorcy. Przykładowo, pani Magdalena, która zajmuje się sprzedażą oscypków, w rozmowie z Faktem przyznaje, że nie podniosła cen - a mimo to Polacy kupują lokalne przysmaki mniej chętnie, częściej się targują. Wydaje się, że inaczej jest w przypadku zagranicznych turystów, których w tym roku w Zakopanem i innych popularnych miejscowościach jest coraz więcej. Jak informuje portal TVN 24, do stolicy Tatr ściągają przede wszystkim tłumy podróżnych z państw arabskich.
Wieczorami więcej mamy gości z krajów arabskich niż z Polski
- mówi portalowi TVN 24 kelnerka, która pracuje w jednej z zakopiańskich restauracji.