Do zdarzenia doszło w niedzielę, 23 lipca na pokładzie British Airways. Pasażerów czekał 12-godzinny lot z Providenciales w Turks i Caicos, przez Nassau na Bahamach, aż do Londynu. Już na początku podróży pojawiły się pewne problemy - wózki z cateringiem nie zostały odpowiednio schłodzone, przez co załoga była zmuszona do wyrzucenia jedzenia. Pracownicy musieli wykazać się szybkim działaniem, by nie doprowadzić do ogromnych opóźnień. Postanowili więc poradzić sobie z sytuacją w niecodzienny sposób.
Po wylądowaniu na Bahamach pracownicy linii lotniczej wyruszyli na poszukiwania alternatywnego cateringu. W tym celu udali się do pobliskiego KFC, gdzie zakupili kilka kubełków ze skrzydełkami kurczaka. Następnie każdy otrzymał po jednym kawałku tego przysmaku - zarówno pasażerowie z klasy ekonomicznej, jak i biznesowej. Dodatkowo, w ramach nieudogodnień, po wylądowaniu każdy miał dostać kupon na napoje.
Przy ograniczonych opcjach dostępnych na lotnisku nasze zespoły wkroczyły do działania i upewniły się, że nasi klienci na pokładzie naszego samolotu mają coś do jedzenia
- wyjaśnił rzecznik British Airways w rozmowie z news.com.au.
Choć wiele osób pochwaliło linię lotniczą za kreatywne rozwiązanie, to nie wszyscy podzielali ich entuzjazm. Niektórzy uznali, że próba zaspokojenia głodu pasażerów jednym skrzydełkiem kurczaka była nieśmiesznym żartem. Dodatkowo zapomniano o podróżnych na diecie wegetariańskiej.
Absolutna hańba. Powiedzieli, że będą rozdawać kupony po wylądowaniu, którego ja i mój partner podróży nigdy otrzymaliśmy
- pisał internauta.
"Jako steward innej linii lotniczej rozumiem frustrację, przez którą musiała przejść załoga, próbując znaleźć rozwiązanie. Jednak to była wina firmy cateringowej, a nie British Airways" - zwrócił uwagę jeden z użytkowników Twittera. Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.