Arabscy turyści uwielbiają Zakopane. Wynajął cztery domki. "Jeden dla siebie, trzy dla każdej z żon"

Podhale to kierunek uwielbiany nie tylko przez Polaków. W sezonie wakacyjnym coraz częściej kieruje się tu wzrok m.in. turystów z Bliskiego Wschodu. Chętnie rezerwują drogie hotele i kupują lokalne wyroby, a Zakopane traktują jak... Disneyland.

W Zakopanem można spotkać turystów m.in. ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Kataru czy Arabii Saudyjskiej. Co przyciąga ich w polskich górach? Jak tłumaczy Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej w rozmowie z Interią, jak magnes działają na nich regionalne wyroby, barwne góralskie stroje czy dorożki. 

Zakopane to dla nich park rozrywki, taki Disneyland, w dodatku za półdarmo

- powiedział. 

Zobacz wideo Pierwsza w Dubaju kawiarnia serwująca posiłki wyłącznie dla psów

Szejkowie w Zakopanem

Obecność gości z krajów arabskich to świetna wiadomość dla krajowej branży turystycznej. Turyści z Arabii Saudyjskiej czy Zjednoczonych Emiratów Arabskich uwielbiają luksus, przepych i komfort. Dlatego też rezerwują ekskluzywne hotele oraz gustowne kwatery z basenami i jacuzzi. Choć dla nas ceny w Polsce mogą wydawać się horrendalne, to dla nich są niezwykle przystępne. 

W zeszłym roku gościłem u siebie szejka z Kataru. Mam na posesji cztery domki. Mężczyzna wynajął je wszystkie, jeden dla siebie, pozostałe trzy dla każdej z żon, aby czuły się swobodnie

- wspominał Interii przedsiębiorca z Kościeliska

Krzysztof Konopka z Hotelu Kasprowy Wierch zdradził w rozmowie z Onetem, że goście z Bliskiego Wschodu stanowią 70-80 proc. wszystkich klientów. Wszystko dzięki wprowadzeniu do karty dań z mięsem z uboju rytualnego. 

Uwielbiają "handmade"

Na turystach z Bliskiego Wschodu zyskują także lokalni sprzedawcy. Pan Arek, właściciel sklepu z pamiątkami na Krupówkach zauważa, że szczególnie upodobali sobie produkty z napisem "handmade". 

Wybierają towary luksusowe, te tandetne raczej omijają. Oszaleli na punkcie naszych miodów. Kupują je całymi kartonami, rachunek na 500-600 złotych to standard. Wydają dużo pieniędzy, nie targują się, są mili i uprzejmi

- mówił.

Choć oczywiście różnice kulturowe sprawiają, że nie zawsze jest łatwo. Zdaniem kierowcy jednego z tatrzańskich biur podróży goście zawsze każą na siebie czekać i oczekują, że będą traktowani po królewsku. Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Więcej o: