Bezmyślni rodzice nad Bałtykiem. To kończy się tragicznie. "Nie zdają sobie sprawy z konsekwencji"

Polacy uwielbiają wypoczywać nad Bałtykiem, jednak często nie zdają sobie sprawy z czyhających tam zagrożeń. Chwila nieuwagi i nieprzestrzeganie zakazów może skończyć się tragicznie. Nawet jeśli woda sięga nam jedynie do kolan.

Kilka dni temu informowaliśmy o historii Tamary, która wypoczywała nad Bałtykiem. Narzeczony kobiety dokumentował beztroskie chwile telefonem, podczas gdy ona unosiła się na dmuchanym jednorożcu. W pewnym momencie porwał ją prąd wsteczny, a ona w mgnieniu oka znalazła się z dala od brzegu. Ta historia zakończyła się pomyślnie, jednak warto wiedzieć, że nie wszyscy mają tyle szczęścia. 

Zobacz wideo Prof. Piskozub: Bałtyk jakiś będzie, ale to już nie będzie ten Bałtyk, który znamy

Prąd wsteczny to przyczyna utonięć w Bałtyku

Prąd wsteczny to tzw. śmiertelna pułapka, która występuje niemal wszędzie. Jest rodzajem prądu morskiego, który płynie do tyłu - od brzegu w głąb morza. Jeśli znajdziemy się w jego sidłach, w kilka sekund zostaniemy porwani na głębsze wody. Nawet gdy początkowo byliśmy zanurzeni jedynie do kolan. 

Jak wyjaśnił w rozmowie z naTemat Jarosław Radtke, prezes pomorskiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, nad Bałtykiem temu zjawisku sprzyjają przede wszystkim dwa miejsca. Jest to "ciąg od Rozewia do Władysławowa i od rejonu Jantaru i Stegny aż pod Krynicę Morską". Jak wyjaśnia ratownik:

W jednym z miejsc, w rejonie Władysławowa jest uskok na dwa metry, a dalej na cztery, gdzie fala się podnosi. To się wczasowiczom bardzo podoba i chcą tam dopłynąć, ale z konsekwencji nie zdają sobie sprawy

Utonięcia w Bałtyku. Turyści nie przestrzegają zaleceń

Występowanie prądu wstecznego to jedna z przyczyn pojawienia się czerwonej flagi na kąpieliskach. Wówczas na miejscu obowiązuje absolutny zakaz wejścia do wody. Jednak jak wspominają nadmorscy ratownicy, wielu plażowiczów nic nie robi sobie z niebezpieczeństwa. W końcu na niebie świeci słońce, a woda wydaje się spokojna. Co więcej, zdarzają się sytuacje, gdy zakazy ignorują także rodziny z dziećmi. 

Jeden z ratowników przypomniał tragiczny incydent, do jakiego doszło w 2018 roku w Darłówku. Na miejscu była wywieszona czerwona flaga, a matka dosłownie na chwilę spuściła z oczu dzieci. Pociechy w kilka sekund zniknęły pod wodą. 

Raczej nie ma innej możliwości, żeby trójka dzieci jednocześnie utonęła z innego powodu niż przez cofkę. Zwyczajnie wciągnęło je morze. Takich akcji, kiedy musimy wyciągać z wody dzieciaki, mamy zresztą co wakacje przynajmniej kilka

- wyjaśnił ratownik w rozmowie z naTemat. Jak zachować się w przypadku porwania przez prąd wsteczny? Eksperci apelują, by pod żadnym pozorem nie walczyć z żywiołem, próbując płynąć do brzegu. Aby nie dać się porwać na głębokie wody, należy uciekać na skosy, w miejsce słabszych prądów. Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Więcej o: