Postawiła płot i pobiera opłatę! Doniesienia z Podhala zaskakują turystów. Jest komentarz PKL-u

Szlak na Gubałówkę zagrodzony i nie jest to decyzja Polskich Kolei Linowych, czy władz Zakopanego. Jak poinformował Tygodnik Podhalański, do nietypowego zdarzenia doszło na skutek działania jednej z góralek. Kobieta uznała, że od tej pory turyści będą jej płacić za wstęp. PKL skomentował sprawę.
Zobacz wideo Paulina Krupińska o Dniu Kobiet i mieszkaniu w Zakopanem. „Nigdy się nie zestarzeję!"

To, co wydarzyło się na Podhalu, może szokować, ale działania góralki nie są wynikiem kaprysu, czy złej woli. Jak informują lokalne media, zagrodzona droga na Gubałówkę to krok, który podyktowany bezsilnością. Okazuje się, że pewne pole, przez które przebiega trasa jest prywatną własnością pani  Jadwigi Gąsienicy Byrcyn.

Szlak na Gubałówkę zagrodzony. Obowiązuje opłata

Do nietypowego zdarzenia doszło 5 lipca 2023 roku. Popularny szlak wiodący na Gubałówkę został ogrodzony, a góralka wprowadziła opłaty za przejście. Każdy turysta ma wyciągnąć z portfela pięć złotych, inaczej nie przejdzie dalej. Choć z pewnością wiele osób było zaskoczonych i nie każdy zgadzał się na takie rozwiązanie, a wręcz go nie rozumiał, to jednak pani Jadwiga stawia sprawę jasno.

To pole z dziada pradziada należy do mojej rodziny. Dziadek nie dostał aktu wywłaszczenia, a PKL ignoruje nas, burmistrz nie chce się spotkać. Jedna strona odsyła mnie do drugiej. Powiedziałam im, że bawią się jak w przedszkolu

- tłumaczy góralka dla portalu Tygodnik Podhalański. Kobieta dodaje, że nie ma nic przeciwko samym turystom, ale wspomniane działki są ulokowane w centrum, a mimo to nie mogą czerpać z nich żadnej korzyści. Co, więcej co roku pola są zaśmiecone i nikt o to nie dba. Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Sprawiedliwość, czy chęć zarobku? Polskie Koleje Linowe zabrały głos w sprawie

Z relacji właścicielki gruntów wynika, że wielokrotnie prosiła o ukazanie aktu świadczącego o wywłaszczeniu gruntów. Niestety do dziś nie nie otrzymała dokumentów, a burmistrz wraz z Polskimi Kolejami Liniowymi uznał, że na pewno wszystko zostało już uregulowane przed laty a wspomniany akt, gdzieś się zawieruszył. 

Pani Jadwiga zaznacza, że prosiła władze, aby podjęli jakieś działania i usiedli do wspólnych rozmów wraz z PKL-em. Niestety do tej pory, nie znaleziono żadnego rozwiązania. Dlatego, choć turyści mogą czuć się pokrzywdzeni, to jednak działania właścicielki na ten moment były jedynym rozwiązaniem, które przyszło jej do głowy, aby móc dalej walczyć o swoją własność.

Tygodnik Podhalański poprosił o komentarz Polskie Koleje Linowe. Okazuje się, że po tym jak właścicielka postanowiła pobierać opłaty, udało się znaleźć kompromis. Turyści mogą wybrać inny szlak.

W związku z prywatną inicjatywą właścicieli nieruchomości, mającą na celu pobór opłat od turystów wychodzących pieszo na Gubałówkę, w czerwcu 2021 roku Polskie Koleje Linowe (PKL) przy współpracy z władzami Zakopanego i Polskim Towarzystwem Turystyczno-Krajoznawczym (PTTK) udostępniły nowy, nieodpłatny, ogólnodostępny szlak pieszy prowadzący na Gubałówkę. By udostępnić nieodpłatną ścieżkę PKL przesunął w 2021 roku ogrodzenie zabezpieczające trasę kolei linowo-terenowej, tak by wyznaczyć ogólnodostępny szlak dla turystów. Ścieżka wiodąca na wzniesienie przebiega bezpośrednio wzdłuż trasy kolei linowo-terenowej PKL na Gubałówkę. Obecnie turyści mają do wyboru dwie możliwości dotarcia na szczyt Gubałówki

- wyjaśnia Marta Grzywa z Biura Prasowego PKL. Dodaje także, iż działanie jednej z rodzin działania, które mają na celu przekierowanie turystów poza bezpłatny szlak. Tego typu postępowanie nie było uzgadniane z władzami PRL-u i uznawane jest ze bezprawne oraz wprowadzają w błąd i godzą w wizerunek Zakopanego.

Więcej o: