W spokojne, niedzielne popołudnie do Centrum Koordynacji Ratownictwa Wodnego w Giżycku wpłynęło niepokojące zgłoszenie. Na jednym z jachtów pływających po jeziorze Śniardwy wybuchł pożar. Jak się okazało, na pokładzie znajdowało się małżeństwo. Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Zgłoszenie o pożarze na jachcie wpłynęło do CKRW w Giżycku o godzinie 14:38. Służby zostały poinformowane, że w płomieniach stanęła jednostka pływająca z pasażerami na pokładzie. Te, jak się okazało, skoczyły do wody w momencie wybuchu pożaru.
Gdy służby ratownicze dotarły na miejsce, wyciągnięto właścicieli płonącego jachtu z wody oraz przystąpiono do gaszenia pożaru. Do akcji włączono jednostki R-5 i R-11, które z reguły stacjonują w Mikołajkach. Niestety, jachtu nie udało się uratować.
Pomimo podjętych prób ugaszenia płonącej jednostki, jacht zaczął nabierać wody i w większej części zatonął. Ponad powierzchnią wody unosił się zaledwie dziób
- przekazali ratownicy wodni cytowani przez serwis mazury24.eu. Części jachtu odholowano jednak tak, by nie stwarzały zagrożenia dla innych żeglarzy oraz pływających jachtami i łodziami.
Choć sytuacja była bardzo groźna, to na szczęście nikomu nic się nie stało. Jedyną stratą, jaką poniosło pływające po jeziorze małżeństwo, jest zniszczony jacht.
O sprawie poinformowali ratownicy MOPR, którzy w poście na Facebooku pokazali również fotografie z akcji ratunkowej. Widać na nich, w jakim stanie znalazł się jacht, widać także akcję ratunkową służb.
Ta akcja zakończyła się pomyślnie jeśli chodzi o zdrowie i życie żeglarzy, trochę gorzej jeśli chodzi o sprzęt. Dlatego apelujemy do wszystkich, aby zachować bezpieczeństwo podczas korzystania z urządzeń elektrycznych, piecyków, butli gazowych oraz farelek szczególnie podczas pobytu na jachcie
- możemy przeczytać w najnowszym poście na oficjalnym profilu Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Apel i opis całej sytuacji mają również zwrócić uwagę innych żeglarzy, czy wczasowiczów planujących spędzić urlop na Mazurach.