"Podjęłam decyzję o zawieszeniu polowań na wieloryby do 31 sierpnia" - czytamy w oświadczeniu islandzkiej minister żywności. Svandis Svavarsdottir wydała je zaraz po publikacji rządowego raportu stwierdzającego, że polowanie na wieloryby jest sprzeczne z islandzkim prawem o ochronie zwierząt. W raporcie wskazano m.in., że wybijanie płetwali trwało zbyt długo w odniesieniu do przepisów obowiązującego prawa.
Służba Weterynaryjna Islandii przedstawiła również drastyczne i wstrząsające materiały wideo ukazujące, jak naprawdę wygląda ściganie wycieńczonych zwierząt. Film pokazywał gehenną, którą przechodził wieloryb ścigany przez pięć godzin.
Jeżeli rząd i licencjobiorcy nie mogą zagwarantować spełnienia wymogów dotyczących dobrostanu, te działania nie mają przyszłości
- oznajmiła Svavarsdottir.
Do tej pory w Islandii obowiązuj limity odławiania tych zwierząt. Prawo pozwalało rocznie zabijać 209 płetwali oraz 217 mniejszych przedstawicieli tego gatunku.
Firma Hvalur natomiast, która jest ostatnią firmą wielorybniczą na Islandii przyznała, że tegoroczne polowanie - trwające zazwyczaj od połowy czerwca do połowy września - będzie już ostatnim, ponieważ przedsięwzięcia te stają się "coraz mniej opłacalne". Rynek obrotu wielorybim mięsem się zmniejsza, w myśl m.in. licznych apeli ekologów i organizacji pozarządowych. Islandia, Norwegia oraz Japonia obecnie są jedynymi państwami, które wciąż kontynuują tę destrukcyjną dla ekosystemów wodnych praktykę.
W Islandii krwawe polowania praktykowane są wbrew woli społeczeństwa. Niedawno przeprowadzono sondaż, z którego wynikało, że większość Islandczyków chce zakończenia tej niechlubnej tradycji. Ponadto w przestrzeni publicznej słychać coraz więcej głosów sprzeciwu wobec praktyk firm wielorybniczych. Co roku też media na całym świecie pokazują drastyczne zdjęcia z masowej rzezi tych inteligentnych ssaków morskich u wybrzeży Islandii. Na fotografiach widać dziesiątki ciał zabitych zwierząt oraz czerwoną od krwi wodę.
Źródło: AFP