Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Posada redaktora naczelnego największego na świecie czasopisma poświęconego erotyce - Playboy - najwyraźniej mu nie wystarczyła. Hugh Hefner był bowiem biznesmenem, właścicielem wielu nieruchomości i człowiekiem, który potrzebował "wizji". Projektu, który go pochłonie i wyciągnie poza granicę codziennej rutyny i szarej rzeczywistości, która od wieków przetrzymuje niezliczone rzesze zakładników. Hefner długo nie zwlekał.
Wkrótce biznesmen i redaktor naczelny stał się również właścicielem luksusowej willi, która powstała w 1927 roku. Samo jej położenie przyciąga uwagę osób żądnych luksusu i kosztownych inwestycji - budynek znajduje się bowiem w jednej z najbardziej zamożnych dzielnic Los Angeles, Holmby Hills. Niegdyś okolicę tę chętnie zamieszkiwały gwiazdy kina, celebryci, znani biznesmeni czy ludzie sukcesu. Hefner kupił wystawną willę w 1971 roku, od początku mając co do obiektu jasny plan. Miał stać się nie tylko jego domem, ale i domem dla najpiękniejszych kobiet na świecie, a przy okazji: rajem dla odwiedzających. Właśnie tak "narodziła się" słynna Rezydencja Playboya.
Z założenia rezydencja już od progu miała wprawiać odwiedzających w zachwyt. Biorąc pod uwagę układ pomieszczeń, można przypuszczać, że plan Hefnera się powiódł. - Willa jest dwukondygnacyjna i znajduje się w niej ok. trzydziestu pomieszczeń, w tym ogromny salon z kinem, pokój gier, kilka sypialni i łazienek, a także winnica - czytamy na stronie kronikidziejow.pl. Być może jednak właścicielowi zabrakło nieco umiaru - niektórzy goście twierdzili bowiem, że pomieszczenia wcale nie są przytulne. Wręcz przeciwnie. Miały przypominać bardziej przestrzenie muzealne, nie wspominając nawet o kaprysach Hefnera, takich jak chęć posiadania prywatnego ZOO.
Najwięcej uwagi otoczenia przyciągały nie tyle same wnętrza Rezydencji Playboya, ile pytania, co dzieje się za murami świątyni luksusu. Huczne imprezy wpisane były w życie codzienne mieszkańców luksusowej willi. Co tydzień zjeżdżała się tam cała "śmietanka" Los Angeles i świętowała zakończenie tygodnia. Zakrapiane alkoholem posiedzenia to jednak dopiero wierzchołek góry lodowej - pod powierzchnią kryją się nierzadko przerażające i mroczne historie.
Autorkami wielu z nich są same "króliczki Playboya", czyli kobiety, które zamieszkiwały rezydencję razem z Hugh Hefnerem. Wśród nich znalazła się nawet Polka, Izabela St. James. W swoich pamiętnikach podkreślała, że wnętrza nie były wcale tak luksusowe, jak się wydawało. Stare materace, zniszczone tapety, uszkodzone meble. - W całym domu porozstawiane były specjalne tace. Znajdowały się na nich: oliwka Johnson’s Baby, wazelina i chusteczki higieniczne. Chyba każdy może domyślić się, w jakim celu - czytamy na kronikidziejow.pl.
Jakby tego było mało, nie sposób nie wspomnieć o kuriozalnym regulaminie, który obowiązywał każdego "króliczka" mieszkającego z Hefnerem. Wiele z tych punktów godzi w podstawowe wartości ludzkiej godności i podkreśla pragnienie władzy absolutnej, które najpewniej towarzyszyło Hefnerowi. Oto niektóre z kontrowersyjnych reguł Rezydencji Playboya: