Gdańsk. Żart pasażera wymknął się spod kontroli. Śmiechu nie było, była za to dotkliwa kara

Niektórym pasażerom humor dopisuje aż za bardzo, a 40-letni pasażer przekonał się o tym bardzo dotkliwie. Nieodpowiednie słowa padły podczas odprawy lotu z Gdańska do Hamburga. To, co podróżny powiedział do strażników granicznych, zamiast miłego wyjazdu zafundowało mu wysoki mandat i zakaz wejścia na pokład samolotu.

Praca strażników granicznych jest nie tylko szalenie odpowiedzialna, ale również momentami bardzo trudna. To do nich należy wyłapanie, którzy pasażerowie mogą zagrażać bezpieczeństwu innych i w związku z tym nie przymykają oczu nawet na najmniejsze wybryki. Lepiej więc nie żartować z bomb, czy broni, jeśli chcemy w spokoju dolecieć na miejsce. Przekonał się o tym jeden z pasażerów, który niefortunnie przełamał lody z pracownikami lotniska. Z pewnością tego żartu będzie żałować jeszcze długo.

Zobacz wideo Niewygody podróży? Ten wynalazek sprawi, że w samolocie wyśpisz się jak we własnym łóżku

Konsekwencje żartu były opłakane w skutkach

40-letni mężczyzna miał planowo odlecieć z gdańskiego lotniska im. Lecha Wałęsy do Hamburga. Na jego nieszczęście tego dnia dopisywało mu specyficzne poczucie humoru. Postanowił więc zażartować do strażników granicznych, że w jego torbie jest bomba, którą zamierza wnieść na pokład. Nikt do końca nie wie, co dokładnie chciał osiągnąć tym pasażer, jednak możemy być pewni, że nie spodziewał się, aż takich konsekwencji. Momentalnie strażnicy podjęli się przeszukania bagażu "żartownisia". Gdy okazało się jednak, że cały wybryk był jedynie głupim dowcipem, 40-latek otrzymał mandat. 

Nie skończyło się jednak na tym. Mężczyzna otrzymał również zakaz wejścia na pokład. Głupi i nieprzemyślany żart sprawił, że o wycieczce do Hamburga mógł już jedynie pomarzyć. Tłumaczył swoje zachowanie jako chęć rozładowania napięcia. Niestety efekt był zupełnie odwrotny, a atmosfera na lotnisku znacząco zgęstniała. Strażnicy przyznali, że chęć zażartowania nie stanowi okoliczności łagodzących, stąd kara, jaką poniósł niesforny pasażer, była dość wysoka.

Żartownisiów jest niestety więcej

Niestety, strażnicy graniczni spotykają się z podobną sprawą nie po raz pierwszy. Żart o bombie lub broni przewożonej w walizce pada stosunkowo często i równie często twórców dowcipu spotykają przykre konsekwencje własnej bezmyślności. W samym Gdańsku, nie tak dawno, inny mężczyzna przygotował podobny żart i tłumaczył się tak samo jak 40-latek. Po przeszukaniu toreb, strażnicy przekonani, że zawartość bagażu nie stanowi jednak dla nikogo zagrożenia, również wlepili mu mandat. Do śmiechu nie było nikomu, a obsługa lotniska nadal apeluje, by wszyscy pasażerowie potraktowali te historie jako przestrogę. Z pozoru niewinny żart może pokrzyżować podróżnicze plany, a strażnikom przysparza dodatkowej i niepotrzebnej pracy. Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Więcej o: