LOT odwołał rejs. Aktorka utknęła w Miami! "My jesteśmy pięknymi, pachnącymi kobietami"

Znana aktorka Adrianna Biedrzyńska wybrała się na wspólne wakacje z córką. Kobiety wyjechały na Florydę i choć urlop przebiegał pomyślnie, to artystka utknęła w Miami. W mediach społecznościowych opublikowała nagranie, z którego wynika, że ma zamiar podjąć konkretne kroki.
Zobacz wideo "Żony Miami". Aneta Glam tłumaczy, ile dobrego robi dla świata, oblewając się szampanem

Wyjeżdżając na wakacje, marzymy nie tylko o ciekawych atrakcjach, ale przede wszystkim o świętym spokoju. Urlop powinien przebiegać według planu, a wszelkie nieprzyjemne niespodzianki nie powinny się wydarzyć. Niestety, rzeczywistość bywa zgoła odmienna, o czym przekonała się jedna z polskich aktorek.

Adrianna Biedrzyńska utknęła w Miami. Artystka zakwaterowana w obskurnym hotelu

Opóźnione loty, overbooking i inne przygody spotkają każdego dnia niejedną osobę. Bez względu na to, czym się zajmuje i jakie ma plany, terminy, obowiązki etc. Stąd kiedy z przyczyn niezależnych od pasażera dochodzi do sytuacji, która zaburza porządek rzeczy, zaczyna być nerwowo. W końcu nikt nie chciałby utknąć na lotnisku, bez możliwości odbycia wymarzonego rejsu. Polska aktorka, obecnie znana głównie z serialu pt. "Barwy Szczęścia" miała nieco więcej szczęścia, ponieważ wraz z córką dotarła na słoneczną Florydę. Niestety, kiedy kobiety miały już wracać do kraju, okazało się, że lot został odwołany.

 

Adrianna Biedrzyńska opublikowała nagranie w mediach społecznościowych, na którym wraz z córką i prawniczką opisują całe zdarzenie. Z relacji trzech pań wynika, że Polskie Linie Lotnicze LOT, które miały zapewnić bezpieczny rejs powrotny, odwołały kurs, który miał zabrać pasażerki.

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Aktorka odgraża się polskiemu przewoźnikowi. "LOT ja nie popuszczę"

Jak opisuje córka aktorki, kobiety po wielu godzinach oczekiwania na lotnisku w Miami zostały ostatecznie zakwaterowane w hotelu. Niestety tam także musiały długo czekać na przydzielenie pokojów, które okazały się być koszmarem. Sytuację dokładnie opisały w nagraniu na Instagramie.

Dostaliśmy grzyba w pokojach, są ohydne. Jesteśmy na jakimś zadupiu w Miami Beach. W życiu bym nie weszła do tego hotelu [...] i jutro okazuje się, że nie mamy transportu do Miami, a to jest kilkadziesiąt kilometrów [...] Hotel mamy opuścić o 11:00, a lot jest o 20:00. LOT, ja nie popuszczę...

- odgraża się Biedrzyńska. Pod postem pojawiło się sporo komentarzy. Część internautów zaznacza, że w realnym świecie takie rzeczy się zdarzają, inni zaś współczują zaistniałej sytuacji. W osobnym nagraniu artystka podkreśliła, że choć jest pierwsza w nocy, to czeka z niecierpliwością na kontakt ze strony przewoźnika, ponieważ dla pięknych i pachnących kobiet takie warunki są nie do zniesienia.

Więcej o: